-Vanessa !!! Chodź na lody ! Ploooooooooose - krzyknąłem do dziewczyny.
-Jezu marudzisz jak baba w ciąży - powiedziała żartobliwe.
-Maluszek domaga się papu , więc muszę spełniać jego zachcianki- odpowiedziałem trzymając się za brzuszek.
- O boże ja z tobą nie wytrzymam , chodź lepiej na te lody- zaśmiała się.
-Benjamin będzie ci bardzo wdzięczny
-Jaki znowu Benjamin?
-No jak to moje bubu
-I tak Benjamin skończy w toalecie
-Cooo , nie mów tak. On wszystko słyszy- próbowałem być w miarę poważny. Taaaa właśnie ,w miarę. - Spokojnie bubu, tatuś cię kocha
-Ej może po drodze na lody , wstąpimy do szpitala psychiatrycznego. Bo chyba im pacjent uciekł - w tym momencie oboje wybuchliśmy śmiechem.
-No dobra dobra ,jestem już opakowanym obywatelem. Ale o lodach mówiłem poważnie.
-Domyślam się
-Co to miało znaczyć ?
-Nic nic - oj ty małpo
-Czy ty uważasz że jestem gruby ?
-Twoj Benjamin mówi sam za siebie
-Okej jeszcze zobaczymy małpo jedna
-Dobra dobra - po około pół godziny później dotarliśmy do budki z lodami.
-Powiesz mi to jasnej anielki czemu akurat tu ? Minęliśmy chyba z 7 podobnych budek ,a ty wybrałaś akurat tę.
-Poniewaz tutaj są najlepsze lody jakie w życiu jadłam i ty musisz ich spróbować.
-Nie rozumiem i czym one mają się różnić?
-Smakiem imbecylu - ała dostałem pstryka w nos. Dziewczyna zamówiła nam jej ulubiony smak. Szczerze? Nie wiem jaki , biorę na żywioł.-Prosze - podała mi przysmak
-Powiesz mi czemu wygląda jakby się ktoś na to za przeproszeniem zesrał?
-Jedz i nie pitol - dobra raz grozi śmierć.
-Ale jak coś to znasz numer na pogotowie?
-Znam ,ale nie będzie potrzebny- dobra , wziąłem pierwszy raz i nie mogłem uwierzyć. Ta kupa gówna smakowała jakbym jadł pomieszane najcudowniejsze słodkości świata.
-I co doobre ? - zapytała. Chciałem powiedzieć,że nie ale moja mina zdradzała wszystko.
-Powiesz mi czemu ta kupa , jest tak smaczna?
-Nie wiem , poprostu tak jest i już -zasmiała się.
-Czyli nie wiesz z czego one są ?
-Nie , ważne ze smaczne - odpowiedziała zajadając się.
-Tak właściwie to która godzina? -zapytałem kiedy zaczęło się powoli ściemniać.
-Cóż - dziewczyna spojrzała na zegarek- 22:25 - odpowiedziała
-Trzeba się zbierać ,mamusia Charlie czeka
-No chodźmy lepiej, bo ja się go boję- ah te nasze śmiechy. Dosyć szybkim tempem szliśmy w stronę hotelu. Naprawdę świetnie się bawiłem i powiem ,że mój nastrój się znacznie poprawił.-No i jesteśmy, jest za pięć więc jesteśmy akurat - oznajmiła.
-Dziękuje za dzisiaj , świetnie się bawiłem
-Ja też się świetnie bawiłam
-Moze jutro też się spotkamy?
-Jutro to ty idziesz z Charliem rozumiesz?
-Dobrze mamo
-No ja mam nadzieję, dobra uciekaj
-Dozobaczenia- powiedziałem i poszedłem do pokoju. Za dwie uff zdążyłem. Usiadłem na łóżku i myślałem czy pójść do Charliego czy lepiej nie. Ktoś zapukał do drzwi.-Prosze - powiedziałem. Do środka wszedł Charlie. Ten to ma wyczucie czasu.
-Widzę,że dotrzymała słowa
-Przyszedłeś sprawdzić czy jestem na czas ? Poważnie?
-No tak , martwiłem się - moje serduszko znowu jest cieplejsze.
-Jak widzisz nic mi nie jest - powiedziałem. - Emm jak jest między tobą i Vanessą?
-Nie rozumiem?
-No wiesz jest między wami bynajmniej okej ?
-Tak , powiedzmy że na 45 %
-Dobre i to - chwilę siedzieliśmy w całkowitej ciszy. W sumie miałem tyle pytań ,ale nie umiałem ich zadać. Czemu to wszystko musi być takie trudne ? - a między nami? -chlopak spojrzał niezrozumiale.
-Powtórz proszę
-Co między nami ?
-Ehh Leo , ja nie wiem
-Charlie, nie wiem ile razy mam cię przepraszać. Już naprawdę nie wiem jak.
-Przestaniesz mnie przepraszać? I w końcu mnie kurwa pocałujesz ?
-Czekaj co ?
-Jajco pocałuj mnie- w tym momencie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Tak strasznie mi tego brakowało. Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie. Tak bardzo tego pragnąłem. Usiadłem na kolanach Charliego i mocno się w niego wtuliłem.
-Charlie?
-Tak ?
- Bez ciebie to życie nie ma sensu
-Kocham cię i dobrze o tym wiesz , nigdy przenigdy nie myśl inaczej. Co ty na to żebyśmy jutro spędzili dzień razem ? - zapytał.
-Bardzo chętnie- odpowiedziałem. - zostaniesz ze mną ?
-Wiesz chyba wolałbym jednak spać osobno- nie powiem ,ale spodziewałem się innej odpowiedzi.
-Rozumiem - odpowiedziałem smutno.
-Nie smuć się - ucałował mnie w nos , a potem wyszedł. Postanowiłem się wykąpać i pójść spać. Po wykonaniu czynności, położyłem się do łóżka. Brakowalo mi jego dodatku, tego jak mnie przytula. Jego ciepła i miłości. Nie mogłem zasnąć przez dobre parę godzin. W końcu postanowiłem pójść do Charliego. Zapukałem lekko , miałem nadzieję że drzwi będą otwarte. Miałem szczęście. Wszedłem do środka i usiadłem obok mojego skarba.
-Charlie- szepnąłem. Zero reakcji- Charlie- ponowiłem próbę.
-Tak ? - zapytał zaspany
-Czy ja moge ....
-Chodz- nie zdążyłem dokończyć zdania. Wiedział,że przyjdę. Położyłem się obok chłopaka. Ucałował mnie lekko w usta a potem przytulił. Tak właśnie tego mi brakowało.
-Lenehan dlaczego nie mogę bez ciebie żyć ?- szepnąłem cicho
-Dlatego ze mnie kochasz Devries - chyba nie na tyle cicho .... UPS. Po chwili zasnąłem w objęciach mojego całego świata.
~~~~~~~~~~~~~~
Jest obiecany rozdział ❣10🌟 kolejny rozdział
~~~~~~~~~~~~~~
Miłego czytania ❣
CZYTASZ
NIE Prosta Miłość || Chardre ||
FanfictionLeo: Bez ciebie to życie nie ma sensu Charlie: Kocham cię, i dobrze o tym wiesz ************************* #977 w fanfiction ~04.11.2017 #715 w fanfiction ~05.11.2017 #710 w fanfiction~ 06.11.2017 #639 w fanfiction~ 07.11.2017 #581 w fanfiction~ 08...