13. Elita głupków.

544 26 1
                                    

ROSALINE

-No wreszcie! Cześć!-przywitała się ze mną pierwsza Ruby, gdy o prawie piętnaście minut spóźniona wreszcie dotarłam na miejsce z Lucasem.

Z wszystkimi po kolei się przywitałam, trochę pogawędziłam pośmiałam się, gdy po pewnym czasie Logan zadał bardzo mądre pytanie, na które miałam się ochotę zabić.

-A to kto to?-spojrzał na mojego brata, który rozglądał się dookoła, a słysząc pytanie, wrócił do nas wzrokiem.

Gdy zobaczył, że wszyscy się na niego patrzą i o jego chodzi, podał rękę pierwszemu Loganowi, by się przywitać.

-Lucas. A ty?-zapytał z wielkim uśmiechem. W tej chwili miałam ogromną siłę przybić sobie facepalma, za moją głupotę. Już nawet nie chce wiedzieć, jak się czuł mój brat.

-Logan.-odpowiedział blondyn.-A ty to jej chłoptaś?-zapytał nagle, na co razem z brunetem wyostrzyliśmy oczy. To nie tak miało wyglądać.

Matko Boska, Rosaline, pamiętaj! Na pierwszym miejscu zawsze zapoznaj swojego towarzysza ze swoimi przyjaciółmi albo ma odwrót, gdy osoby się nie znają!

-Yyy nie...Poznajcie proszę mojego starszego brata, Lucasa.-powiedziałam wszystkim mocno i wyraźnie, zaznaczając przed ostatnim słowem.

-Siema brachu!-do wystrzału wyskoczył Ryan, witając się z moimi bratem, jak na facetów przystało, mocnym uściskiem w ręce i poklepaniem w plecy. Jednakże niby Ryan jest ciotą, ale nie polecałabym się z nim zakładać, co ma związanego z siłą. Nagon nie zna granic swoich sił i jak mówi i robi, potrafi naprawdę mocno ucisnąć rękę, a nawet czasami skręcić czy złamać.

Westchnęłam, zagryzając wargę, gdy Lucas patrząc na mnie, zacisnął mocno szczękę.

Po chwili jednak chłopak zostawił mojego biednego brata w spokoju i dziewczyny mogły się z nim przywitać. Nawet słyszałam,jak Ruby przeprasza Lucasa za swojego kilku dniowego chłopaka. Czasami czuje się jakby brunetka była by matką Ryana. Ale no cóż, wiadomo?

-Sam się przypałętał?-nagle obok mnie znalazła się Emma, która już w ręku trzymała drinka.

-Kto?-zapytałam, nie rozumiejąc.

-No twój brat. Chciał się poczuć jak nastolatek, bo po jego stylu wnioskuje, że ma już z 20 parę lat. Zgadłam?-uśmiechnęła się w moją stronę, popijając dużego łyka mocnego trunku, czego pożałowała bo się skrzywiła na twarzy o mało się nie rzygając.-To jak? Zgadłam?

-Tak, zgadłaś. Jesteś jakimś wróżbitą Maciejem czy co?-zaśmiałam się w jej stronę, na co blondynka wzruszyła ramionami.

-A kto wie? Może w przyszłości tak?-zaśmiałyśmy się obdywie, po czym Emma odeszła​,zapewnie po kolejnego drinka, gdy chwilę później podeszła do mnie Ruby z dwoma kubkami w ręku.

-Trzymaj.-powiedziała nagle, wystawiając mi w prosto w ręce drink. Popatrzyłam na nią czy mówi poważnie, a gdy kiwnęła głową, bardziej wściskając mi do ręki kubek, przeklnełam samą siebie w myślach. Nie chodzi tu już o to że jestem pełnoletnia, tylko całkiem o coś innego.

Alkohol nie jest po prostu dla mnie.

-Yyy dzięki. Ja nie piję.-powiedziałam po prostu, modląc się,  że odpuści. Lecz mogłam się spodziewać, że moja cała paczka jest uparta i nie odpuści póki nie wygra.

-Spokojnie. Ja też jestem nie pełnoletnia, a pije. Masz i pij.-rozkazała, wręczając już mi kubek siłą. Westchnęłam rozglądając się za Lucasem i z ulgą stwierdziłam, że jest zajęty rozmawianiem o czymś z chłopakami. Żywo o czym rozmawiał, a chłopaki co jakiś czas wybuchali gromkim śmiechem. Mam jednak nadzieję, że nie mówi o moich wybrykach w dzieciństwie.

Korzystając z okazji, że brunet nie widzi teraz co robię, wypijam dwa łyki drinka.

-Spokojnie, bo się zakrztusisz. I nikt tego ci nie zabierze.-zaśmiała się dziewczyna, gdy wypiłam szybkimi ruchami połowę kubka.

-No nie byłam bym tego taka pewna.-mówię, spoglądając na mojego brata, który prawie tarla się razem z chłopakami po ziemi ze śmiechu.

Westchnęłam, mając nadal nadzieję, że rozmawiają całkowicie o czymś innym niż o moim żenującym dzieciństwie.

-Ah brat, rozumiem.-powiedziała, mrugając do mnie. I gdyby nie miała od prawie tygodnia chłopaka posądziłam bym ją, że jest lesbijką. Chyba że jest biseksualna, to wtedy będzie gorzej.

***

Godzinę później.

-Ej a pamiętasz, jak Emma wywróciła się i wpadła na ciebie? Albo bardziej na to co masz w spodniach.-parsknęła Ruby, patrząc na Logana, który wyglądał jakby miał się zaraz posikać ze śmiechu, a wspomniana blondynka z czerwoną twarzą, patrzyła się a raczej gromiła wzrokiem brunetkę. Nie muszę chyba nic wspomnieć, że była też zażenowana, ale również pijana, dlatego na całe szczęście nie rzuciła się na Ruby.

-Oh, dobrze, że to wspomniałaś.-zaśmiał się Logan.-Nawet nie wiesz, jakie było moje zaskoczenie, że laska na naszym pierwszym spotkaniu, przypadkowym dodajmy, już chce mi loda robić!-powiedział, a wszyscy parsknęli gromkim śmiechem,  nawet ja, lecz i tak to nic w porównaniu z bardzo głośną muzyką, puszczoną z kilku głośników.

Nagle poczułam, jak robi mi się słabo, potem gorąco, a na końcu jakby mało tego było, poczułam jak szybko muszę wbiec w jakieś krzaki blisko mostu, gdyż zaraz wyrzygam całą zawartość dzisiejszego jedzenia na pół śpiącego Ryan'a.

-Przepraszam, zaraz przyjdę.-powiedziałam ledwo wstając z kamienia, który był przy ognisku, by było cieplej.

Niestety, jakbym się mogła tego spodziewać, moi przyjaciele mieli mnie w lekkim poważaniu: Ryan już spał, chrapiąc w najlepsze, mając głowę na kolanach, Emma siedziała cicho przyglądając się Ruby, która gadała jak katarynka, a Logan co jakiś czas śmiał się albo wtrącał w rozmowie Ruby z samym sobą. Natomiast mojego braciszka gdzieś wywiało, lecz i tak, patrząc na moich znajomych, nie ominie go zrzucenie trochę paliwa, gdyż będzie musiał tych pijaków odwieść do domu. No dobra ja też nie jestem niczego winna i też za bardzo zabalowałam, lecz Emma jednak jest inna, na początku wypiła z dwa albo trzy drinkii do teraz nic nie piła, prócz wody mineralnej, a minęło już z trzy godziny, więc wcale się nie zdziwię jak jest już praktycznie trzeźwa.

Idąc gdzieś w ustronne miejsce, rozglądałam się za moim ukochanym braciszkiem, ale nigdzie go nie znalazłam. Może dlatego, że biegnę jak jakaś wariatka, którą nikt nie goni, prócz kurzu, który zostawia za sobą.

Będąc już prawie na miejscu, gdzie nikt by mnie nie widział i mogłabym upróżnić mój żołądek, zderzyłam się z czyjąś klatką. Bardzo, twardą, klatką.

Oczywiście jak to przystało na prawdziwą kobietę, musiałam głośno pisnąć, niczym rockmenka.

-Spokojnie, wystarczy Liam.-zaśmiał się, jak właśnie usłyszałam - Liam.

Liam!

LIAM!

Wyostrzyłam mocno oczy, podnosząc szybko głowę do góry.

Tak jak myślałam, przede mną stoi Liam Payne we własnej osobie.

A za nim widzę Harry'ego z Niall'em, którzy szli właśnie w naszą stronę.

No kurwa super. Pięknie po prostu.

***
Zaczyna się coś dziać 😏😁

Myślę nad maratonem 😏🤔 chcielibyście?

Jak wam dzionek mija?

All of love xx

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz