- Ale tato ! - krzyknęłam do ojca czytającego poranną gazetę - Też chcę się wreszcie na coś przydać a nie od dwóch lat tylko przeglądam papiery i podaje kawę !
Ten niewzruszony całkowicie mnie olał, no jak tak można !
Po przerzuceniu kolejnej strony gazety przed tym śliniąc kciuk nie wytrzymałam i jak jakaś rozwydrzona dziewucha poszłam do pokoju trzaskając drzwiami.
Mam tego dość, nie przydzielono mnie do żadnej sprawy od dwóch lat, mogliby mi dać chociaż inne zadanie niż przekładanie tych durnych papierów i sprawdzanie czy stare się gdzieś nie zapodziały ;-; Wiem jak wyglądają sprawy takie jak zabójstwa i inne takie, raz nawet poszłam za grupą śledczą i widziałam trupa, nawet mną nie wstrząsnęło to że miał flaki na zewnątrz, oczywiście oberwało mi się, bo nie było nikogo kto mógłby podać kawę temu durnemu Leonowi, zawsze, ale to zawsze musi zrobić mi przypał !
Minęło może pół godziny odkąd leże na łóżku i bezczynnie patrzę się w sufit, spojrzałam na drzwi do, których ktoś zapukał. Lekko się wzdrygnęłam i usiadłam.
- Wejdź - Powiedziałam z lekką nadzieją w głosie że ojciec jednak to przemyślał.
Drzwi się otworzyły, a przez nie zauważyłam sylwetkę mojego ojca. Mam nadzieje że jednak się zgodzi i przydzieli mi jakąś sprawę.
Bez słowa usiadł obok mnie i zdenerwowany przypatrywał się swoim złączonym dłoniom, widać że prowadzi wewnętrzną walkę z samym sobą o to czy podejmie właściwą decyzję.
- Ta..- próbowałam coś powiedzieć ale mi przerwał.
- Samanto, posłuchaj. Wiem że bardzo ci zależy na własnej sprawie ale boje się o twoje zdrowie psychiczne. Na pewno jesteś na to gotowa ? - Zapytał z lekkim zwątpieniem.
Nie wierzyłam własnym uszom, czy ojciec naprawdę chce mi przydzielić sprawę ?
- Jakbym nie była gotowa to bym się tak nie upierała o tą sprawę.
- No to.. jutro przejże papiery i dam ci kilka propozycji. - Odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął.
Przytuliłam go ucieszona że od jutra będę mieć własną sprawę nad, którą pewnie zerwę kilka nocy i będę żyć na samej kawie. Optymistka ze mnie. Tata w końcu wyszedł z mojego pokoju, a ja uradowana zaczęłam się ubierać bo chciałam akurat wyjść na spacer i ochłonąć aby normalnie zasnąć. Jestem tak ucieszona że mnie nosi na to aby skakać po łóżku jak jakaś nastolatka.
Gdy przekroczyłam drzwi uderzył we mnie chłodny podmuch wiatru, jest w końcu po dwudziestej pierwszej. Zapięłam czarny płaszcz i nogi zaczęły mnie kierować do parku, tylko co ja teraz mogę tam robić oprócz podziwiania ludzi, którzy stoczyli się przez własne życiowe błędy takie jak alkohol, papierosy, długi i zaniedbanie rodziny.. to wszystko to złe decyzje, ja na takie sobie nie mogę pozwolić, przez to mogę stracić wszystko. Minęłam, którąś ławkę z kolei do, której się cofnęłam i usiadłam na niej przypatrując się księżycowi. Park tego wieczoru jest dziwnie pusty, coś jest nie tak. Akurat gdy zamierzałam wstać, ktoś usiadł obok mnie.
- Dobry wieczór. Zimno dzisiaj czyż nie ? - usłyszałam zachrypły ale przyjemny dla ucha głos. - Faktycznie. - odpowiedziałam krótko nie chcąc wdawać się w dłuższą dyskusje, ale jednak coś mnie podkusiło do dodania.. - I dziwnie pusto.
- Ma pani racje, zazwyczaj bezdomni często tu przesiadują. - Wyjął paczkę fajek - Pali pani ? - Pokazał mi pudełko z papierosami. Odmówiłam ruchem głowy, nie to że nie palę ale robię to tylko wtedy gdy jestem bardzo zdenerwowana lub mam mętlik w głowie. Ciche westchnięcie, tylko to było wstanie zakłócić ciszę. Żadne z nas się nie odzywało, dopiero gdy odwróciłam głowę aby spojrzeć na mężczyznę spostrzegłam że jego już obok mnie nie ma, tak cicho jak się zjawił, tak cicho odszedł.
Nie powiem że to dziwne zdarzenie ale też budzące niepokój bo jak zerknęłam na zegarek to byłam przerażona, nagle z dwudziestej pierwszej zrobiła się dwudziesta trzecia, a mam dziesięć minut z domu do parku, a to nielogiczne że siedzę tu od dwóch godzin bo z tym człowiekiem zamieniłam tylko i wyłącznie jakieś dwa lub trzy zdania, mimo że był obcy poczułam że skądś go znam, ale to nie jest przyjemne uczucie. Wstałam szybko żeby wejść do domu i położyć się spać bo nie zamierzam kłopotać rodziców, mimo że mam dwadzieścia lat dalej z nimi mieszkam.. przez to że nie dostawałam spraw to mniej zarabiałam od innych i nie stać mnie nawet na wynajęcie pokoju, ale teraz jakoś to będzie.. mam nadzieje.
- Nareszcie wróciłaś, gdzie ty byłaś o tej porze ? - Drzwi od domu zostały otworzone zanim zdołałam włożyć klucz do zamka. - Chodź, pewnie zmarzłaś. Dopiero po tych słowach zrozumiałam że ma racje, moje ręce były jak lód a szczęka drżała z zimna, mama dała mi koc. Wytłumaczyłam jej że byłam w parku, lekko się tym zmartwiła ale powiedziałam jej że był pusty, tak jak ja uznała że to dziwne. Po rozmowie z mamą, poszłam się umyć i położyłam się do łóżka, nastawiłam jeszcze budzik na wczesną porę bo chyba pójdę rano pobiegać. Z myślą o porannym Joggingu zasnęłam z uśmiechem.
Następnego dnia obudziłam się o czwartej nad ranem i przebrałam w bluzę oraz czarne dresy, do ręki wzięłam telefon z podłączonymi słuchawkami i ubrałam buty. W myślach przechodząc przez próg drzwi powiedziałam sobie " Czas zacząć codzienny trening " Truchtem przebiegłam jedną, długą ulicę, a później przyśpieszyłam. Moje kroki były ustawione do tempa piosenek, a każda była coraz szybsza, nawet nie wiem z jaką prędkością biegłam ale dałam radę przegonić rowerzystę, który śpieszył się do szkoły. Ciągle spoglądam na zegarek aby nie powtórzyła się taka sama sytuacja jak wczoraj, chociaż dalej nie mam pojęcia jak to możliwe. Wracając weszłam jeszcze do sklepu, kupiłam dwie wody gazowane i dwa rogale maślane, ulubione mojego taty.
Wchodząc do kuchni podałam tacie rogale, a sama pobiegłam do łazienki żeby wziąć zimny prysznic, tak tego było mi trzeba. Zimne krople skapywały na moją skórę gdy nagle poczułam się obserwowana, odwróciłam się kilkakrotnie ale nikogo nie było. Założyłam ręcznik i nago przebiegłam do swojego pokoju żeby ubrać obcisłe czarne jeansy i bordową obcisłą koszulkę na ramiączkach. Ciepło jest dzisiaj na dworze, a takie stroje najbardziej lubię. - Sami ! ( Skrót od Samanta ) Chodź bo się spóźnimy. - Z dołu słyszę głos ojca i cichy szept matki " Powodzenia " - Już idę ! - wzięłam torbę w, której był telefon i wszystkie inne potrzebne rzeczy.
Dojechaliśmy autem ojca do biura gdzie zaczął szukać pięć różnych spraw.
YOU ARE READING
Will M.
RomanceHistoria Samanty, córki znanego detektywa, która domaga się własnej sprawy. Nie wie jednak że sprawa, której się podejmie wcale nie będzie taka łatwa, a decyzje przez nią podejmowane nie zawsze będą słuszne. Czy uda jej się rozwiązać zagadkę tajemni...