9. - DZIAŁ II.

32 1 0
                                    

*perspektywa Calum'a*

Wstałem z piachu i z podstępnym uśmiechem zmierzałem w stronę Faith. Spojrzała na mnie pytająco tak jak cała reszta przyglądająca się temu zajściu. Złapałem ją za rękę i wyciągnąłem z szałasu.

- Możemy się dowiedzieć co ty do cholery odwalasz, Hood? - Mike złapał mnie za ramię. Luke i Ashton nadal spoglądali na mnie z uniesionymi brwiami. Dziewczyna stojąca obok mnie skołowana tym, co się dzieje bez słowa czekała na moją odpowiedź i przeskakiwała z nogi na nogę.

- Pomyślałem, że powinniśmy się przejść - wzruszyłem ramionami.

- I tylko po to ciągnąłeś tu Faith i przy okazji nas, zamiast po prostu powiedzieć?

- Gdybym powiedział o co chodzi to byście nie wyszli. A teraz jazda, zapomnijmy choć przez chwilę o tym, co miało miejsce. Nie mam zamiaru tu tak bezczynnie siedzieć.

- Ale zadan...

- Żadne zadania, Ashton. Jeśli będą, to dadzą nam je gdzieś blisko szałasu. Widzisz jakieś?

- No nie...

- Więc nie spinaj tyłka tylko chodź. Pogadajmy, powygłupiajmy się... Nie możemy się wiecznie zasmucać, nie wiemy jakie będzie jutro, dlatego nie powinniśmy marnować wolnych od zadań i zmartwień dni.

- A od kiedy ty taki optymistyczny, co? - Faith założyła ręce i spojrzała na mnie wymownie.

- Od zawsze, rozwielitko - wystawiłem jej język.

- Nie ważne, uznajmy, że każdy się zgadza - Luke się wtrącił. - Ale gdzie ty chcesz iść?

- Przed siebie, durniu. Przecież nie znamy tego terenu.

- Ehh, zapytam cię o coś, tylko odpowiedz szczerze - Mike'owi podniosły się kąciki ust. - Jeśli pójdziemy na ten spacer, to sprawi ci to przyjemność?

- Nawet nie wiesz jak dużą, Clifford.

- W takim razie zgoda. Ktoś więcej się wybiera?

- Ja w sumie mogę iść - mruknął Luke zamyślając się po chwili.

- Idiota - Ash przewrócił oczami. - Faith, chociaż ty bądź mądra i nie narażaj się na niebezpieczeństwo...

- Ashtonio, co ci szkodzi... Z resztą, jak wolisz. Ja idę, najwyraźniej posiedzisz sobie sam.

- Dobrze, ale ja was potem nie zamierzam szukać. Pilnujcie się tam i zaznaczajcie czymkolwiek drogę. Będzie wam później łatwiej dotrzeć. Miłej zabawy - znów wywrócił oczami. My za to zaczęliśmy zmierzać w stronę gęstych zarośli.

*perspektywa Luke'a*

- Zaczekaj, Hemmings - zatrzymałem się po usłyszeniu Irwina. Poczekałem aż reszta odejdzie kawałek dalej i spojrzałem na lokowatego chłopaka.

- Tak?

- Michaelowi raczej nie musiałem tego mówić, ale tobie jednak przekażę. Pilnuj ich żeby wrócili w jednym kawałku, nigdy nie wiecie co się może tam wydarzyć. Liczę, że tego zadania nie zawalisz - poklepał mnie po plecach.

- Jasne, tatuśku. Nadal nie rozumiem czemu z nami nie pójdziesz, ale może sobie poradzimy.

- Wykorzystam ten czas na normalną, wyśmienitą drzemkę bez bachora Hood'a u boku, rozumiesz? Taka okazja jest jedna na cały okres jaki z wami spędzę. To nie może tak po prostu przejść koło mego nosa - zaśmiał się. Sam zacząłem telepać się od śmiechu, ale moją reakcję przerwały krzyki reszty ekipy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 17, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

|Welcome to purgatory for souls|5SOS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz