Dwa tygodnie później.
ROSALINE
-Poradzisz sobie?-zapytał mnie mój brat w poniedziałkowy poranek, gdy zaparkował samochodem pod moją szkołę.
Przewróciłam oczami na jego pytanie, gdyż zadał mi je czwarty raz w ciągu niespełna dwóch godzin.
-Tak.-podkreśliłam mocno.-I jeżeli jeszcze raz to powtórzysz to powiem Sophie, że masz chorobę weneryczną.-uśmiechnęłam się.
-Jeżeli to ma wywołać na tobie uśmiech, to chętnie.-powiedział, patrząc na mnie czule.-Nie wiem, jak Harry mógł cię tak potraktować. Wydawał się inny niż Mason.-zaczął temat, o którym nie chciałam rozmawiać. Albo po prostu tak sobie i innym wmawiałam...
-Właśnie wydawał, Lucas. Najwidoczniej zostałam drugi raz nawinie oszukana w ten sam sposób.-westchnęłam, próbując się nie rozpłakać.-Najwidoczniej jest takie moje przeznaczenie.-dodałam załamana.
-Rosaline! Co ty mówisz?-oburzył się mój brat, uderzając w kierownice.
-Prawdę.-wzruszyłam ramionami.
-Przestań pleć głupoty, najwidoczniej chłopaki nie umieją się przyzwoicie tobą zająć.-poprawił mnie.
-Oh, stop bitch.-mruknęłam, przecierając delikatnie twarz by nie rozmazać makijażu. Lucas się zaśmiał cicho.-Dobra, czas wreszcie się pojawić w szkole co nie? Nie było mnie tu kilka dni.-uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę, łapiąc za klamkę, jednak brunet złapał mnie za dłoń, na co spojrzałam zdziwiona na brata.
-Gdyby coś się działo w szkole, Styles za bardzo się narzucał, dzwoń.-powiedział ciepło, unosząc kąciki ust do góry, odwzajemniłam ten gest.
-O to się nie martw.-uspokoiłam go, chociaż trochę, po czym pocałowałam go w policzek i wyszłam z auta.
Już z tej odległości dobrze widziałam Harry'ego przy swoim samochodzie ze swoimi kolegami. Śmiał się z czegoś, co powiedział Louis, jednak w tym śmiechu było coś innego. Lecz nie powinno mnie to już obchodzić, nie powinien mnie obchodzić Harry Styles, ale nie wiem jak to zrobię, gdy będę musiała z nim wytrzymać, jeszcze rok.
Jebane rok. A jak postanowi zrobić sobie rok przerwy to dwa lata. To będzie dla mnie gorsze niż tortura. Może przepisze się do innej szkoły? W końcu nie ma tylko jednej szkoły w Los Angeles.
Przechodząc obok Stylesa i jego bandy, czułam czujny wzrok jego, ale i też innych. W końcu byłam przez miesiąc dziewczyną najlepszego przystojniaka w szkole z którym nawet starsze panie chciałyby się umówić. Kilka tygodni temu bym tak nie myślałam, bo to przecież pieprzony egoista - nie mówię, że tak teraz nie jest, lecz gdy się kogoś kochasz, nie umiesz tego ukryć i dobrze wiesz, że inni to również widzą.
-Rosaline!-usłyszałam krzyk oczywiście Harry'ego. Przystając, przymknęłam oczy i oddychałam bardzo wolno. Nie chciałam zderzenia ze Stylesem, jednak wiem, że kiedyś to musiało się stać.
I te kiedyś nadeszło właśnie dzisiaj.
Zakładając ręce na klatce piersiowej, odwróciłam się w stronę bruneta z niezadowoloną miną.
-Nie rób takiej miny.-powiedział na wstępnie, a ja myślałam że mu przypierdolę. Really.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić, zwłaszcza po tym co mi zrobiłeś.-syknęłam.
-Rousie...
-Nie mów tak do mnie!-krzyknęłam, wyrywając mu rękę, którą chciał dotknąć.
CZYTASZ
Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔
FanfictionSiedemnastoletnia Rosaline Parker od września zaczyna naukę w nowej szkole, strasznie się tego boi. Jednak nie samej szkoły, nauki czy tego, że nie znajdzie sobie przyjaciół, ale tego, że na świat wyjdzie pewna jej tajemnica, która jest dla niej naj...