[PERSPEKTYWA VIVIEN]
-Nie żartuję. A poza tym... Przy tobie czuję się jakoś inaczej. Nie jak morderca.
-No widzisz? Jednak potrafiłam rozpuścić twarde jak głaz serce mordercy.- zaśmiałam się podpierając na łokciach.
-Wierz w to dalej.- uznał i oboje zaśmialiśmy się.
Wydurnialiśmy się, gadaliśmy i śmialiśmy się na przemian. Miło nawet było od niego usłyszeć że ,,czuję się przy mnie jakoś inaczej". Sama też czułam się inaczej. Przy nim mogłam być sobą, nie ukrywać swoich emocji.
Po dłuższej rozmowie stawaliśmy się coraz bardziej senni. Jakiś czas później Jeff położył się na mnie i powoli przysypiał a później już spał. Niestety albo i stety byłam skazana leżeć z nim dopóki się nie obudzi.
-Aż tak jestem nudna?- zaśmiałam się cicho by przypadkiem go nie obudzić- Z resztą, czemu z tobą rozmawiam skoro śpisz? Boję się? Pewnie tak. Boję się wszystkiego co jest związane z mówieniem o uczuciach.- gładziłam go delikatnie po włosach- Zwyczajnie boję się płakać, boję się czyjejś reakcji, że ktoś mnie wyśmieje.
Pojedyncza łza poleciała po moim policzku a sama wtuliłam się w poduszkę po czym przysnęłam.
Obudziłam się jakieś dwie godziny później. Podparłam się na łokciach i spojrzałam na czarnowłosego. Ciągle spał. Uśmiechnęłam się mimowolnie i przejechałam ręką po jego bujnej czuprynie.
-Dobierasz się do mnie we śnie?- zaśmiał się powoli wstając.
Odsunęłam się od niego jak oparzona na co chłopak uśmiechnął się.
-Oj no. Mi to nie przeszkadza, księżniczko.- przytulił mnie od tyłu i położył swoje ręce na mojej talii.
-J...Jeff!- zatrzymałam go i popatrzyłam na niego.
-Przecież żartuję. Mówiłem że deski i małolaty mnie nie interesują.
Zabrałam jego ręce z moich bioder i poszłam do łazienki przemyć twarz zimną wodą. Wróciłam po chwili a Jeff patrzył na mnie zdziwiony, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Co?- zapytałam.
-Obraziłaś się za tamto?- zapytał w prost.
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.- skrzyżowałam ręce na piersi.
-Czyli jednak tak. No nie obrażaj się już.
Przewróciłam oczami i myślałam. Nad czym? Nad tą całą śpiączką. Czemu akurat on? Czemu musiałam go spotkać w normalnym życiu? Na to pytanie nie mogłam znaleźć żadnej racjonalnej odpowiedzi. Minusem było to że nie mogłam powiedzieć mu o tej śpiączce i śnie. Pewnie by mnie wyśmiał albo coś w tym stylu, ale muszę przyznać że czasami chciałam mu o tym powiedzieć.
-Hej, słuchasz mnie?- zapytał.
-C...Co? Coś mówiłeś?
-Jak zwykle mnie nie słuchasz... Mniejsza z tym. Widzę że czujesz się lepiej.
-Tak. Już chyba nie mam gorączki.- uśmiechnęłam się do niego.
-Powiem w skrócie, bo pewnie znowu byś mnie nie słuchała. Przejdźmy się po mieście. Musi być fajnie chodzić po opuszczonych domach.- uśmiechnął się i patrzył na mnie oczami zbitego szczeniaka.
-Nie dasz mi spokoju?- na te słowa zaprzeczył- Zgoda.
Szybko wstał z łóżka i zaczął szczęśliwy biegać po pokoju. Chciało mi się śmiać z tego widoku. Zachowywał się jak dziecko. Zaśmiałam się i podeszłam do okna. Widok starych, opuszczonych budynków nie za zbytnio mnie przerażał więc pomyślałam ,,czemu nie". Musi być ciekawie.
Powiedzieliśmy Jason'owi że wychodzimy. Nie miał nic przeciwko i nawet sam stwierdził żebym lepiej poznała okolice. Bez zastanowienia Jeff chwycił mój nadgarstek i wyszliśmy. Jedyne co mi przeszkadzało to zachowanie chłopaka. Był jakby zły, obrażony czy nawet zazdrosny. W co raczej wątpiłam ale z nim wszystko było możliwe.
-Hej, wszystko dobrze?- zapytałam po chwili gdy za mocno trzymał mój nadgarstek- Puść! To boli!
-W...Wybacz. Zamyśliłem się.- puścił nadgarstek który natychmiast rozmasowałam- Aż tak boli?
-Trochę...- powiedziałam trochę ciszej- To jak? Oprowadzaj. Podobno tu mieszkałeś.
-Tia... Chodź za mną.
Oprowadzał mnie po całym miasteczku. Wchodziliśmy do różnych budynków w których mówiąc szczerze niewiele zostało. Pod koniec poszliśmy na dach jakiegoś pięcio czy sześcio piętrowego bloku.
-Nawet tu ładnie. Mimo że wszystko wydaje się ponure to miejsce ma swój urok.
-Heh. Sądziłem że tylko ja tak myślę.- uznał a ja wstałam i podeszłam do krawędzi budynku.
Spojrzałam pod nogi. Było dość wysoko. Usiadłam na skraju dachu i zamknęłam oczy. Czułam jak powoli uspokajam swoje myśli, wyciszam się, jak cały świat gdzieś znika i ten przyjemny wiatr we włosach.
-Często tu przychodziłeś?- zapytałam.
-Niestety często...- odpowiedział cicho i spokojnie.
Trwaliśmy chwilę w ciszy ciesząc oczy widokiem a następnie Jeff wstał i podał mi rękę.
-Chodź. Zaprowadzę cię gdzieś.
CZYTASZ
Zacznijmy od nowa |Silent Scream 2| ZAKOŃCZONE
Фанфик⚠️OGÓLNIE NIE WIEM CO MIAŁAM W GŁOWIE KIEDYBTONPISAŁA, ALR NIE RADZĄLĘ WCHODZIĆ. TO JEDNO WIELKIE RAKOWISKO, A MOJA NAUCZYCIELKA POLSKIEGO WIDZĄC WSZYSTKIE BŁĘDY CHYBA BY SIE POWIESIŁA. DZIĘKUJĘ. POZDRAWIAM⚠️ Druga część mojego rakotwórczego FF o Je...