– Głowa trochę wyżej i spojrzenie bardziej wyniosłe!- zakrzyknął fotograf, uwijając się przed Kise w kuckach.- Dobrze.... Rozchyl lekko usta, masz wyglądać seksownie!
Ryouta wykonał polecenie, patrząc w obiektyw aparatu zgodnie ze wskazówkami. Prawą dłoń podparł o biodro, wysunął nieznacznie lewą stopę. Stojący niedaleko za fotografem Reo Mibuchi spoglądał na niego i uśmiechał się, bezgłośnie bijąc brawo.
– Świetna robota, Kise-san! Kiyoko! Przygotuj dla niego kolejny komplet, zaczynamy za dziesięć minut. Fuyuki, twoja kolej, na scenę!
Kise odetchnął głęboko, rozluźniając się. Zszedł z niedużego podwyższenia, które nazywali „sceną", po czym, odbierając od jednej z asystentek podaną mu butelkę wody, podszedł do swojego przyjaciela.
– Świetna robota, słoneczko!- powiedział Reo.- Jak zawsze, prezentujesz się doskonale!
– Sam nie wiem...- Kise skrzywił się, po czym upił kilka łyków wody. Otarł usta wierzchem dłoni i, zakręcając butelkę, wyznał:- Mam wrażenie, że na wszystkich zdjęciach będzie widać, jak bardzo jestem nieprzygotowany do dzisiejszej pracy.
– Hmm? Moim zdaniem poszło naprawdę dobrze. Umiesz przecież ukrywać uczucia, prawda?
– Owszem, umiem – przyznał cicho Ryouta, spuszczając wzrok na ziemię, a potem odwracając go na bok.- Ale... no wiesz, tym razem chodzi o coś więcej.
– Och, skarbeczku.- Reo westchnął, marszcząc lekko brwi w zatroskaniu. Pogładził kciukiem policzek Kise.- Rozumiem, że jest ci ciężko przez kłótnię z Tetsu-chan, ale wiem, że sobie poradzisz. Po zerwaniu z Yukio też radziłeś sobie w pracy świetnie! A teraz to nawet nie to samo, bo przecież ty i twój braciszek wkrótce się pogodzicie.
– Uderzyłem go...- szepnął Kise, ledwie powstrzymując się od płaczu.- Pierwszy raz w życiu go uderzyłem... Nigdy nie dostał ode mnie nawet klapsa! Policzek miał czerwony przez cały dzień i jeszcze następny!
– Tetsu-chan zachował się lekkomyślnie – zauważył spokojnie Reo. Mężczyźni stali na uboczu, poza zasięgiem słuchu pozostałych pracowników studia. Mogli więc rozmawiać również na prywatne tematy.- Rozumiem, że to, iż zmienił numer na czas wycieczki, mogło być pewnego rodzaju żartem, czy prztyczkiem w twój kochany zmartwiony nosek, ale skoro nie ma się wracać do domu, a jest się ponad sto kilometrów od domu, to należy dać znać, co się dzieje. Tetsu-chan powinien był pomyśleć w pierwszej kolejności o rodzinie.
– Ech, dokładnie tak samo myślałem, kiedy byłem na niego wściekły – mruknął Kise, krzywiąc się. Znów napił się wody, nim zaczął ciągnąć dalej:- Wiem, że czasem przesadzam z moim zatroskaniem, ale nic na to nie poradzę! Rodzice zginęli, kiedy ja i Daikicchi mieliśmy po osiemnaście lat, a Tetsucchi tylko piętnaście. W ciągu zaledwie paru dni musiałem dorosnąć i sprostać ich obowiązkom, a do tego jeszcze martwić się, czy Tetsucchi i Daikicchi też przypadkiem nie zrobią sobie krzywdy...
– Ryou-chan...- westchnął cicho Mibuchi, patrząc na niego troskliwie. Pogładził go po ramieniu, nie będąc w stanie znaleźć odpowiednich słów, by podnieść go na duchu.
– Przepraszam, Reocchi – westchnął ciężko Kise, bawiąc się plastikową butelką.- Nie chcę marudzić ani narzekać, po prostu nie mam komu wygadać się w tej sprawie, a nie będę przecież zawracał głowy Hayamacchiemu. Dogadujemy się i w ogóle, ale to za wcześnie, żeby poruszać tematy takie... no, prosto z serca.
– Doskonale cię rozumiem, kochanie!- Reo pokiwał głową.- Wiesz przecież, że możesz do mnie przyjść o każdej porze, ze wszystkim! Ja cię zawsze wysłucham.
CZYTASZ
Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||
FanfictionOdcinkowy serial na miarę "Mody na Sukces"! Fabuła toczy się wokół życia trójki braci: Kise, Kuroko oraz adoptowanego przez ich rodziców Aomine, a także ich przyjaciół oraz bliskich. Liczne problemy, rozstania, zdrady i romanse, nieoczekiwane zwroty...