~9~

5.2K 212 76
                                    

AUSTIN POV

Zamknąłem delikatnie drzwi, spoglądając ostatni raz na oddalającą się brunetkę.

Cholera, Jennifer nie mogłaś się dłużej pieprzyć z Jasperem?!

Poszedłem do salonu i opadłem na kanapę, rozmyślając, o tym, co się wczoraj działo. Nagle usłyszałem odgłos otwierania drzwi. Clara? Dałbym milion dolarów, żeby to była ona. Co z tego, że tyle nie mam? Wziął bym kredyt. Warto.

Niestety zza ściany wyłonił się nie kto inny jak Luis i podszedł do mnie, żeby przybić mi męską piątkę. Niechętnie podniosłem na niego wzrok i podałem mu rękę.

- Coś ty taki nie w sosie? - zapytał śmiejąc się cicho.

- Nie pytaj nawet... - westchnąłem.

- To ma związek z tymi damskimi perfumami? - uniósł brew i poszedł do kuchni, by nalać sobie coli.

Cały Luis. Przychodzi, kiedy chce i czuje się jak u siebie. Przyjaźnimy się od przedszkola, ale w takich dniach jak te, mam tego dosyć.

- Wszystko wywęszysz. - pokręciłem głową.

- No to gadaj. Była u ciebie pani listonosz? Bo ty i dziewczyny to wręcz niewykonalne. - usiadł obok mnie, popijając napój.

Faktycznie, nigdy nie miałem dziewczyny i nawet z żadną nie spałem. Uważałem, że to nie jest mi potrzebne i unikałem miłości jak ognia.

- Wyobraź sobie, że nie była to żadna baba po pięćdziesiątce. - prychnąłem.

- Niemożliwe! - teatralnie złapał się za głowę. - Więc co tu się wydarzyło?

- Była tu. - zacząłem. - Była tu w samej bieliźnie.

- Co ty pierdolisz? - zgłupiał. - Kto tu był?

- Clara. - przeczesałem włosy ręką.

- Clara Chase?! - krzyknął brunet i wytrzeszczył oczy.

- Cicho, cwelu. Słychać cię na dole. - przetarłem twarz dłońmi. - Tak, była tu Clara Chase, w samej bieliźnie i spała razem ze mną w jednym łóżku!

- O kurwa. Sporo mnie ominęło. - pokręcił głową. - Przecież wy się nienawidzicie...

- I co, kurwa? - warknąłem.

- Zluzuj, stary, bo patrzysz na mnie jakbym ci kota zabił. - uniósł ręce.

- Sorry. To jest takie zagmatwane.

- Po kolei. Zacznijmy od tego, czy do czegoś doszło? - zapytał.

- Co? Nie! - odpowiedziałem od razu. - Zatrzasnęły jej się drzwi i spała u mnie ale do niczego nie doszło.

- Czyli po staremu. - wzruszył ramionami.

- Problem w tym... - zacząłem niepewnie. - Że ja chyba chciałbym, żeby do czegoś doszło.

Zielonooki wypluł napój i spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Chciałbyś? Ale czekaj... chciałbyś ją przelecieć?

- Niee! To znaczy... nie, że bym nie chciał, ale wolałbym, żeby... żeby była kimś więcej. - przyznałem nieśmiało.

- Zakochałeś się?! - zaklaskał niczym dziewczyna.

- Co, ja? Nie! W życiu! - zapewniłem.

Przecież ja jej nie kocham.

No nie?

- Wpadłeś po uszy! - zaczął się śmiać. - Mnie nie oszukasz.

- Może tak, może nie. - próbowałem sprawiać wrażenie obojętnego.

- Wiedziałem! - krzyknął, ale zaraz oprzytomniał. - Ale ty wiesz, że Jason ma Clarę na oku?

- Jebie mnie to. - wzruszyłem ramionami, choć w środku zacząłem się gotować. - Ona nie jest niczyją własnością.

Jason Collins. Największy dupek i patafian, jakiego wszechświat widział. Ma wszystko na kiwnięcie palcem bo jego ojciec jest dziany. Lata za nim cała damska część szkoły, włącznie z gejami. Nauczyciele traktują go jak króla a uczniowie są na każde jego zawołanie. Jak sobie coś postanowi, za wszelką cenę chce to osiągnąć. Tylko kilku jest przeciw niemu, między innymi ja i Luis. Ten pusty idiota jest najbardziej aroganckim, zadufanym i zakochanym w sobie narcyzem chodzącym po tej planecie. A, no i ma kasę, a przecież tylko to się liczy.

- Będę cię wspierał, ale wiesz jaki jest Collins... Po trupach do celu. - oznajmił mój przyjaciel.

- Nie obchodzi mnie co się marzy temu kutasowi. Szanowny Pan Poznaj Przeleć Porzuć będzie musiał pogodzić się z przegraną, bo ja nie mam zamiaru oddawać mu Clary. - wysyczałem.

- To jest prawdziwy Austin. - pokręcił głową. - Ale teraz gadaj co się stało, że jej tu nie ma. Najlepiej od początku. 

- Wyszedłem na korytarz, bo usłyszałem że ktoś walczy z drzwiami. - zacząłem. - Okazało się, że Clara jest moją sąsiadką, i właśnie jej mieszkanie się zatrzasnęło, a Jennifer, wiesz ta jej przyjaciółka. - wyjaśniłem a Luis pokiwał głową na znak, że rozumie. - No! To ona pojechała do Jaspera na noc...

- Czekaj, czekaj. - przerwał mi. - Do tego Jaspera?!

- No mówię przecież! Też się nie spodziewałem... Ale do rzeczy. Pojechała i Clara nie miała jak wejść do domu. Najlepsze było to, że ja dopiero wyszedłem z pod prysznica a ona stała tam tylko w koronkowej bieliźnie. - uśmiechnąłem się delikatnie na to wspomnienie.

- I ty mi mówisz, że nie chciałeś jej przelecieć. - zaczął się śmiać.

- Nawet nie wiesz jaką miałem na nią ochotę. - przeczesałem włosy ręką. - Później jakoś się to potoczyło, że zaprosiłem ją do siebie i zaczęliśmy rozmawiać. - opowiadałem. - W pewnym momencie jej nastrój totalnie się zmienił i zaproponowała pójście spać.

- Powiedziałeś coś? Co ja gadam, na pewno z czymś pojechałeś, a że byłeś taki napalony to nie pamiętasz. - zaczął się śmiać.

- Bardzo śmieszne. - skwitowałem. - Położyłem się obok niej i zasnęliśmy. To znaczy ona zasnęła, bo ja chciałem się napatrzeć. - zaśmiałem się. - Obudziła się w środku nocy z płaczem a mi normalnie pękło serce. Nie wiem co zobaczyła, ale miałem ochotę to zabić.

- Nie powiedziała ci? - zapytał.

- Nie... była małomówna od momentu, w którym zaproponowała pójście spać. - wzruszyłem ramionami. - W każdym bądź, przytuliła się do mnie a mi już więcej nie trzeba było.

- Jezus, no nie spodziewałbym się takich rzeczy po tobie. - wypuścił głośno powietrze. - Zgaduję, że nad ranem przyszła ta jej przyjaciółka i ją zabrała? - uniósł brew. W odpowiedzi pokiwałem głową.

- Kurwa, myślałem, że ją ukatrupię. - wybuchnęliśmy śmiechem.

- Domyślam się.

Reszta dnia zleciała nam na oglądaniu meczu i gadaniu o pierdołach. Lubie takie wieczory.

Cześć kochani♥ Dajcie znać, jak wam się podoba ;* Kocham was! Kolejny już za dwa tygodnie ♥♥


It Is Never EasyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz