AUSTIN POV
Zamknąłem delikatnie drzwi, spoglądając ostatni raz na oddalającą się brunetkę.
Cholera, Jennifer nie mogłaś się dłużej pieprzyć z Jasperem?!
Poszedłem do salonu i opadłem na kanapę, rozmyślając, o tym, co się wczoraj działo. Nagle usłyszałem odgłos otwierania drzwi. Clara? Dałbym milion dolarów, żeby to była ona. Co z tego, że tyle nie mam? Wziął bym kredyt. Warto.
Niestety zza ściany wyłonił się nie kto inny jak Luis i podszedł do mnie, żeby przybić mi męską piątkę. Niechętnie podniosłem na niego wzrok i podałem mu rękę.
- Coś ty taki nie w sosie? - zapytał śmiejąc się cicho.
- Nie pytaj nawet... - westchnąłem.
- To ma związek z tymi damskimi perfumami? - uniósł brew i poszedł do kuchni, by nalać sobie coli.
Cały Luis. Przychodzi, kiedy chce i czuje się jak u siebie. Przyjaźnimy się od przedszkola, ale w takich dniach jak te, mam tego dosyć.
- Wszystko wywęszysz. - pokręciłem głową.
- No to gadaj. Była u ciebie pani listonosz? Bo ty i dziewczyny to wręcz niewykonalne. - usiadł obok mnie, popijając napój.
Faktycznie, nigdy nie miałem dziewczyny i nawet z żadną nie spałem. Uważałem, że to nie jest mi potrzebne i unikałem miłości jak ognia.
- Wyobraź sobie, że nie była to żadna baba po pięćdziesiątce. - prychnąłem.
- Niemożliwe! - teatralnie złapał się za głowę. - Więc co tu się wydarzyło?
- Była tu. - zacząłem. - Była tu w samej bieliźnie.
- Co ty pierdolisz? - zgłupiał. - Kto tu był?
- Clara. - przeczesałem włosy ręką.
- Clara Chase?! - krzyknął brunet i wytrzeszczył oczy.
- Cicho, cwelu. Słychać cię na dole. - przetarłem twarz dłońmi. - Tak, była tu Clara Chase, w samej bieliźnie i spała razem ze mną w jednym łóżku!
- O kurwa. Sporo mnie ominęło. - pokręcił głową. - Przecież wy się nienawidzicie...
- I co, kurwa? - warknąłem.
- Zluzuj, stary, bo patrzysz na mnie jakbym ci kota zabił. - uniósł ręce.
- Sorry. To jest takie zagmatwane.
- Po kolei. Zacznijmy od tego, czy do czegoś doszło? - zapytał.
- Co? Nie! - odpowiedziałem od razu. - Zatrzasnęły jej się drzwi i spała u mnie ale do niczego nie doszło.
- Czyli po staremu. - wzruszył ramionami.
- Problem w tym... - zacząłem niepewnie. - Że ja chyba chciałbym, żeby do czegoś doszło.
Zielonooki wypluł napój i spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Chciałbyś? Ale czekaj... chciałbyś ją przelecieć?
- Niee! To znaczy... nie, że bym nie chciał, ale wolałbym, żeby... żeby była kimś więcej. - przyznałem nieśmiało.
- Zakochałeś się?! - zaklaskał niczym dziewczyna.
- Co, ja? Nie! W życiu! - zapewniłem.
Przecież ja jej nie kocham.
No nie?
- Wpadłeś po uszy! - zaczął się śmiać. - Mnie nie oszukasz.
- Może tak, może nie. - próbowałem sprawiać wrażenie obojętnego.
- Wiedziałem! - krzyknął, ale zaraz oprzytomniał. - Ale ty wiesz, że Jason ma Clarę na oku?
- Jebie mnie to. - wzruszyłem ramionami, choć w środku zacząłem się gotować. - Ona nie jest niczyją własnością.
Jason Collins. Największy dupek i patafian, jakiego wszechświat widział. Ma wszystko na kiwnięcie palcem bo jego ojciec jest dziany. Lata za nim cała damska część szkoły, włącznie z gejami. Nauczyciele traktują go jak króla a uczniowie są na każde jego zawołanie. Jak sobie coś postanowi, za wszelką cenę chce to osiągnąć. Tylko kilku jest przeciw niemu, między innymi ja i Luis. Ten pusty idiota jest najbardziej aroganckim, zadufanym i zakochanym w sobie narcyzem chodzącym po tej planecie. A, no i ma kasę, a przecież tylko to się liczy.
- Będę cię wspierał, ale wiesz jaki jest Collins... Po trupach do celu. - oznajmił mój przyjaciel.
- Nie obchodzi mnie co się marzy temu kutasowi. Szanowny Pan Poznaj Przeleć Porzuć będzie musiał pogodzić się z przegraną, bo ja nie mam zamiaru oddawać mu Clary. - wysyczałem.
- To jest prawdziwy Austin. - pokręcił głową. - Ale teraz gadaj co się stało, że jej tu nie ma. Najlepiej od początku.
- Wyszedłem na korytarz, bo usłyszałem że ktoś walczy z drzwiami. - zacząłem. - Okazało się, że Clara jest moją sąsiadką, i właśnie jej mieszkanie się zatrzasnęło, a Jennifer, wiesz ta jej przyjaciółka. - wyjaśniłem a Luis pokiwał głową na znak, że rozumie. - No! To ona pojechała do Jaspera na noc...
- Czekaj, czekaj. - przerwał mi. - Do tego Jaspera?!
- No mówię przecież! Też się nie spodziewałem... Ale do rzeczy. Pojechała i Clara nie miała jak wejść do domu. Najlepsze było to, że ja dopiero wyszedłem z pod prysznica a ona stała tam tylko w koronkowej bieliźnie. - uśmiechnąłem się delikatnie na to wspomnienie.
- I ty mi mówisz, że nie chciałeś jej przelecieć. - zaczął się śmiać.
- Nawet nie wiesz jaką miałem na nią ochotę. - przeczesałem włosy ręką. - Później jakoś się to potoczyło, że zaprosiłem ją do siebie i zaczęliśmy rozmawiać. - opowiadałem. - W pewnym momencie jej nastrój totalnie się zmienił i zaproponowała pójście spać.
- Powiedziałeś coś? Co ja gadam, na pewno z czymś pojechałeś, a że byłeś taki napalony to nie pamiętasz. - zaczął się śmiać.
- Bardzo śmieszne. - skwitowałem. - Położyłem się obok niej i zasnęliśmy. To znaczy ona zasnęła, bo ja chciałem się napatrzeć. - zaśmiałem się. - Obudziła się w środku nocy z płaczem a mi normalnie pękło serce. Nie wiem co zobaczyła, ale miałem ochotę to zabić.
- Nie powiedziała ci? - zapytał.
- Nie... była małomówna od momentu, w którym zaproponowała pójście spać. - wzruszyłem ramionami. - W każdym bądź, przytuliła się do mnie a mi już więcej nie trzeba było.
- Jezus, no nie spodziewałbym się takich rzeczy po tobie. - wypuścił głośno powietrze. - Zgaduję, że nad ranem przyszła ta jej przyjaciółka i ją zabrała? - uniósł brew. W odpowiedzi pokiwałem głową.
- Kurwa, myślałem, że ją ukatrupię. - wybuchnęliśmy śmiechem.
- Domyślam się.
Reszta dnia zleciała nam na oglądaniu meczu i gadaniu o pierdołach. Lubie takie wieczory.
Cześć kochani♥ Dajcie znać, jak wam się podoba ;* Kocham was! Kolejny już za dwa tygodnie ♥♥
CZYTASZ
It Is Never Easy
Teen Fiction- Dlaczego mi to kurwa robisz? - usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach. - Co takiego? - pochyliłam się nad nim. - Przecież mnie nienawidzisz, powinieneś się cieszyć. - Nie widzisz, że wcale się nie cieszę? - wstał a nasze twarze dzieliło już za...