Przyjaciel

749 38 28
                                    


*Jeff*


Hej, mam na imię Jeff, a to co właśnie czytasz, to historia, którą zdecydowałem się opowiedzieć. Dnia, kiedy to wszystko się zaczęło pogoda była piękna. Ciepłe światło słońca wpadało przez moje okno, budząc mnie. Gdy otworzyłem oczy, pierwszym co zobaczyłem, był śpiący obok mnie Smiley, mój pies niewiadomej rasy, którego kiedyś spotkałem w okropnym stanie, po czym udało mi się jakoś doprowadzić go do porządku oraz oswoić. Od tego czasu byliśmy nierozłączni, ten kochany grubasek był moim najlepszym kumplem, bardzo się niepokoił za każdym razem, kiedy zostawiałem go na jakiś czas w domu, gdy wychodziłem, na przykład po zakupy, dlatego starałem się zawsze zapewnić mu jakieś towarzystwo. Wynajmowałem mieszkanie z dwoma dziewczynami Rose i Jasmine, które kiedyś przypadkowo poznałem i z jakiegoś powodu nie uważały mnie za wariata. Na początku bywały bardzo podejrzliwe wobec mnie, ale z czasem dowiedzieliśmy się o sobie więcej i uznaliśmy, że możemy sobie ufać.

Po kilku minutach leżenia w łóżku pogłaskałem Smile'a, a on wesoło mnie przywitał merdając ogonkiem i podkładając swój łeb pod moją rękę. Chwilę go tak tarmosiłem, ale w końcu uznałem, że pora wstać z łóżka, więc to właśnie wykonałem. Założyłem kapcie, a po tym powlokłem się do łazienki i spojrzałem w lustro. Zobaczyłem szeroki, ohydny, wycięty na mojej twarzy uśmiech, którego miałem już dość, ale niewiele dało się z nim zrobić. Za każdym razem jak widziałem moje odbicie, to gdzieś z tyłu głowy pojawiało mi się wspomnienie dnia, którego zamordowałem z zimną krwią moich najbliższych, a siebie postanowiłem tak oszpecić. Nie wiem, co mi wtedy strzeliło do głowy. To był okropnie trudny okres w moim życiu, a to co działo się wokół mnie, te wszystkie impulsy, dręczenie, przeprowadzka i codzienne trudności zwyczajnie mnie złamały. Nie byłem w stanie walczyć z traumami, swoimi własnymi demonami, wszystkimi emocjami, które się we mnie kłębiły, więc się poddałem, a kiedy już otrzeźwiałem i zrozumiałem co zrobiłem, to było za późno na przeprosiny i musiałem uciekać.

Nie lubiłem myśleć o tamtym dniu, ale wielka blizna ciągnąca się przez całą moją twarz przypominała mi o tym każdego dnia. Odwróciłem wzrok od lustra, po czym zająłem się codzienną, poranną higieną. Kiedy byłem już gotowy, poszedłem do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. Zdecydowałem, że będą to czekoladowe płatki z mlekiem. Rysowany piesek na opakowaniu wesoło się uśmiechał, pokazując jak bardzo smakują mu rysowane płatki, starając się zachęcić mnie do jedzenia. Najwyraźniej mu się udało, bo chwilę później siedziałem już w salonie przy stole, spokojnie jedząc płatki i słuchając codziennych wiadomości w radiu. Katastrofy, przestępstwa, oszustwa i przekręty, to główne tematy, o których opowiadał radiowy host. Uznałem, że nie mam ochoty na to wszystko, dlatego przełączyłem stację, na taką, w której faktycznie grała muzyka. Nie były to moje ulubione utwory, ale to jeden z niewielu kanałów, który oferował o tej godzinie coś innego niż reklamy lub informacje z kraju i świata. Leniwie jadłem śniadanie, gdy zauważyłem laptop Rose, leżący na stole. Uznałem, że pewnie się nie obrazi, jak go pożyczę, więc to właśnie zrobiłem. Postawiłem go przed sobą, a później włączyłem. Po kilku sekundach moim oczom ukazał się ekran ładowania, a po niedługim czasie byłem już na pulpicie. Postanowiłem włączyć przeglądarkę i poszukać sobie czegoś ciekawego do roboty. Przez chwilę przeglądałem newsy, pokazujące się na głównej stronie, ale szybko się znudziłem, więc postanowiłem wejść w zakładki i przejrzeć, co Rose ma tam zapisanego. Moim oczom ukazały się zwykłe strony, takie jak zapisane oferty z AliExpress, jakieś artykuły, strona jej studiów i inne niewiele dla mnie znaczące rzeczy. W końcu moją uwagę przykuł link do opowiadania na Wattpadzie, które Rose miała zapisane. Z ciekawości wszedłem i zacząłem czytać. Okazało się, że był to jakiś romans, pisany przez nastolatkę, która marzyła o swoim rycerzu na białym koniu. Rozumiałem to, w końcu każdy lubi czasem pofantazjować, a że ona wybrała formę literacką, to niech sobie pisze, nikomu to nie szkodzi. Z każdym kolejnym akapitem łatwiej było mi zrozumieć, co siedzi w głowie autorki. Nie utożsamiałem się może zbytnio z postacią przedstawioną jako główna protagonistka, jednak byłem w stanie sobie ją wyobrazić, ponieważ była nieźle opisana przez autorkę, posługującą się epitetami i porównaniami, jakby były dla niej niczym specjalnym. Zaskakująco dobrze mi się to czytało, muszę przyznać, że całkiem się wciągnąłem w historię zwykłej nastolatki, zakochanej w swoim przyjacielu z dzieciństwa, który chodził z nią do klasy. Na co dzień nie czytałem zbyt wiele, a tym bardziej romansów, ale ten był dobry, zbyt dobry, żebym mógł się od niego odczepić i zostawić na kiedy indziej lub nigdy. Chciałem wiedzieć więcej, chciałem znać przyszłość postaci, chciałem, żeby skończyli razem. Cały czas gdzieś z tyłu głowy przyrównywałem sobie postacie z romansu, do prawdziwych ludzi których znałem. W którymś momencie nawet przeszło mi przez myśl, żeby porównać mojego przyjaciela Bena do głównej bohaterki, a samego siebie do fajnego chłopaka z klasy. Było to bardzo głupie, ale na szczęście nikt poza mną nie znał myśli, kryjących się w mojej głowie.

Mój błąd... | Ben x Jeff | CreppypastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz