Rozdział 26.

194 13 6
                                    

[PERSPEKTYWA JASON'A]

To będzie jeszcze prostsze niż myślałem. Wystarczy jej jeszcze dodatkowo nagadać na tego idiotę a dziewczyna już nie będzie miała już w nikim oparcia oprócz mnie. I dobrze. Nie będzie miał kto jej już uratować. Przykre. No cóż.

[KILKA DNI WCZEŚNIEJ]

Ktoś zapukał do drzwi mieszkania. Od niechcenia otworzyłem drzwi a moim oczom ukazała się zielonooka, czerwonowłosa dziewczyna- Elodie.

-Proszę, proszę. Kto zawitał do mojego mieszkania?

-Nie przedłużaj. Mam sprawę.- uznała z uśmiechem i wprosiła się do środka.

-W takim razie słucham, moja droga.- zamknąłem za nią drzwi.

-O twojego dawnego pracownika.- uśmiechnęła się- A dokładniej o The Killera. Znając go pewnie przyjdzie po pomoc do ciebie. Ale! Ale będzie z dziewczyną.

-Z jaką znowu dziewczyną?- zapytałem zdziwiony.

-Jego niedoszłą ofiarą. Sama nie wiem co mu odbiło ale zrozum. Ta dziewczyna jest... Nikim ważnym. Więc po co ma dalej oddychać? Zawracać nam głowę?- zawiesiła się na moim ramieniu.

-Sugerujesz że mam ją zabić?

-Dokładnie! Już wiem czemu jesteś moim ulubieńcem!

[PERSPEKTYWA VIVIEN]

Siedziałam w salonie wraz z Jason'em w salonie. Candy poszedł do siebie trochę się zdrzemnąć. Jeff ciągle się nie pojawił.

-Wiesz co? Dziwię ci się że po tym co ci zrobił nadal się z nim zadajesz.- powiedział po chwili.

-Co? O co chodzi?- zapytałam nie wiedząc o co mu chodziło.

-Cz...Czyli on ci nie mówił?- spanikował.

-O czym? Nic nie rozumiem.

-Oj nie, nie, nie. Wolałbym żebyś dowiedziała się wszystkiego od niego. To nie jest raczej przyjemna sprawa.- powiedział wstając z miejsca.

-Proszę, powiedz. Chcę wiedzieć.

-Z... Zgoda. Lepiej usiądź.

Wykonałam jego polecenie i spojrzałam na niego.

-Chodzi oto że... Ehh! To trudne!- mówił by po chwili kontynuować- Gdy chodziłaś do podstawówki zawsze miałaś pewien sklep z zabawkami, prawda? Pracowałem tam. Wiedziałem jak szybko pędzisz do domu a od czasu do czasu zaczepiają cię trzej gimnazjaliści. Jak myślisz, kto był jednym z nich?- zrobił przerwę- Naprawdę nie chciałem ci tego mówić ale... Sama rozumiesz. Uważaj na niego.

Nie mogłam uwierzyć. Jeff serio okazał się takim dupkiem i idiotą żeby zrobić coś takiego? Poczułam jak do moich oczu ponownie napływają łzy. Jak mógł ukrywać przede mną coś takiego przez cały ten czas?!

-Wiesz co? Ja.. lepiej się położę... Jestem strasznie zmęczona...- przetarłam oczy.

-Jasne. Rozumiem.- uśmiechnął się blado i zaprowadził mnie do swojego pokoju.
Ułożyłam głowę na poduszce i wpatrywałam się w sufit. Sama nie wiedziałam czemu. Teraz nie mogłam zapanować nad łzami. Leciały same a ja nie miałam na to wpływu. Nie mogłam zasnąć przez kolejne trzy godziny aż do momentu w którym skończyły mi się łzy w oczach i nie zrobiłam się mega zmęczona ciągłym płaczem.

[PERSPEKTYWA JEFF'A]

Byłem na nią strasznie wkurzony. Jak ona mogła powiedzieć, że tylko coś sobie uroiłem?! Nie miałem ochoty wracać i patrzeć jak Jason ją pociesza po tym gdy wybiegła z mojego domu z płaczem.

Tułałem się ulicami miasteczka. Nie miałem ochoty wracać ani nie miałem ochoty siedzieć cały czas w tamtym domu. Wspomnienia były jednak zbyt bolesne. Ciągle nie mogłem pogodzić się z tym że mogłem zabić własnego brata, który zawsze był przy mnie, a nawet poszedł za mnie do więzienia. Chodziłem po ulicach, czy budynkach ze spuszczoną głową oraz nałożonym kapturem. Sam nie wiem czemu tak zrobiłem, ale przynajmniej było wygodnie.

Było już późno a ja nadal chodziłem po mieście jak debil. Było już dobrze po 22 a ja ciągle nie chciałem wracać. Z dnia na dzień było coraz cieplej i to samo tyczyło się nocy więc nawet nie odczułem jakiejś mega dużej zmiany temperatur z tamtego dnia i nocy. Mimo to gdzieś musiałem spać. Postanowiłem wrócić. Przeszedłem przez sklep i wszedłem do mieszkania zamykając cicho za sobą drzwi.

-W końcu wróciłeś.- usłyszałem za sobą głos zabawkarza.

-A co? Stęskniłeś się?

-Ani ja, Candy ani Vivien się za tobą nie stęskniliśmy. Dziewczyna przez ciebie płakała przez dobrą godzinę.

-Przeze mnie? Pewnie ty jej coś nagadałeś!

-Ja? Ja ją tylko wspieram i pomagam jak najbardziej się da. Po prosu przyznaj że jesteś zazdrosny.- uśmiechnął się- Powiedzmy sobie szczerze, miałeś ją zabić a w tym czasie sprawisz że będzie chciała popełnić samobójstwo. Widać że ma słabiutką psychikę. No cóż. Nie mnie oceniać.

Po tych słowach po prostu odszedł. Fakt, miałem ją zabić, ale tego nie zrobiłem, tak? Może po prostu powiem jej że przepraszam i że jest mi strasznie głupio czy coś w tym stylu... Nie znam się na przeprosinach. Bez słowa poszedłem do pokoju. Rozglądałem się ale nie widziałem Vivien. Ani w jednym ani w drugim łóżku.

-Jest u mnie. Powiedziała, że nie ma zamiaru cię widzieć a tym bardziej słyszeć.- znowu usłyszałem za sobą głos zabawkarza.

Przytaknąłem a ten natychmiast zamknął drzwi. Położyłem się i zasnąłem w mgnieniu oka.

Zacznijmy od nowa  |Silent Scream 2| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz