Odcinek 81

752 108 228
                                    


Murasakibarze nieczęsto zdarzało się wpaść w gniew. Właściwie to robił to bardzo rzadko, bo z natury był dość ułagodzonym osobnikiem – nie lubił sprzeczek, nie lubił się denerwować, nie lubił być o coś zazdrosny. W ogóle nie przepadał za emocjami, bo wiedział aż za dobrze, że emocje potrafią człowieka wyniszczać.

Ale nawet on czasami o coś się złościł. Czasami o coś się wściekał.

A czasami – tak jak teraz – strasznie się o coś wkurwiał.

Dochodziła godzina dwudziesta trzecia, kiedy Himuro w końcu raczył wrócić do domu. Atsushi, ponieważ czekał na niego cały wieczór, non stop szukał sobie jakiegoś zajęcia. Pieczenie czegoś słodkiego nie wchodziło nawet w grę, bo miał stanowczo zbyt fatalny humor na to. Sprzątać nie lubił, ale na filmie czy muzyce nie miał siły się skupić, więc ostatecznie zdecydował się właśnie na to – o dwudziestej zabrał się za sprzątanie łazienki, zrobił nawet pranie. O dwudziestej pierwszej odkurzył całe mieszkanie, starł z mebli kurze i uporządkował ubrania w swojej części szafy. Po dwudziestej drugiej wziął się za sprzątanie w kuchni – umył blaty, lodówkę, kuchenkę... nawet piekarnik lśnił czystością jak nowy. Teraz natomiast Murasakibara kończył wycieranie naczyń.

– Cześć, Atsushi – rzucił z westchnieniem Himuro, zaglądając do niego.- Ależ zimno na dworze! Dobrze, że zreperowali nam te kaloryfery, bo byśmy musieli po mieszkaniu w kożuchach chodzić.

– Ach tak?- burknął Atsushi, starając się nie trzymać za mocno kubka w dłoni. Nie tak dawno dopiero co jeden zgniótł w podobny sposób.- Jakbyś wrócił wcześniej do domu to może byś tak bardzo nie zmarzł.

– Tak czy tak bym zmarzł, wracając z pracy!- zawołał z korytarza Tatsuya, zdejmując kurtkę i buty.- Musimy pomyśleć nad kupnem samochodu! Będę cię rano podwoził do cukierni, a wieczorem mogę po ciebie przyjeżdżać. Kończę trochę wcześniej, ale może to nawet lepiej, żebyś od czasu do czasu zamykał cukiernię o tej dziewiętnastej, czy dwudziestej.

– Aha?- Murasakibara odłożył (czy raczej cisnął) wytarty do sucha kubek na ladę.- „Od czasu do czasu" zamykać wcześnie? Bo innym „od czasu do czasu" będziesz jeździł do Kagamiego, więc będę mógł wtedy zamykać normalnie?- To zdanie nie było do końca poprawne, ale on się tym nie przejmował, chciał po prostu dać swojemu chłopakowi do zrozumienia, jak bardzo jest wściekły.

Himuro pojawił się w wejściu do kuchni. Jego policzki były wciąż rumiane od zimna, jedno widoczne oko – bo drugie zasłaniała grzywka – pociemniało, kiedy mężczyzna spojrzał na fioletowowłosego, zaciskając wargi.

– Znowu zaczynasz, Atsushi?- zapytał Tatsuya, póki co jeszcze spokojnym tonem.

– Tak – burknął Murasakibara, podpierając prawą dłoń o biodro. Wpatrzył się ze złością w dopiero co wytarty kubek.

– Przecież tyle razy już rozmawialiśmy na ten temat...- westchnął z niecierpliwością Himuro.- I za każdym razem uzgadnialiśmy jedno, tak? Jeżeli spodziewasz się, że w końcu zmienię zdanie i przestanę spotykać się z Taigą, to mogę od razu rozwiać twoje przypuszczenia: nie stanie się tak, Atsushi.

– Pal licho te twoje jebane skoki w bok z Kagamim!- krzyknął Murasakibara, odwracając ku niemu głowę i wpatrując się w niego ze złością. Himuro szerzej otworzył oczy, prawie cofnął się o krok, zaskoczony wybuchem fioletowowłosego.- Wiem, na co się godziłem, kiedy uzgadnialiśmy, że nasz związek ma być „otwarty", bo nie możesz powstrzymać swoich kurewskich zapędów! Ale nie przypominam sobie, żebym wyraził zgodę na to, żebyś spotykał się z tym chujem częściej niż ze mną!

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz