chapter seven: looking back.

67 4 3
                                    

3 lata wcześniej...

– Siemasz Westy – niski głos Justina rozbrzmiewa po ślepej uliczce.

Przyszedł do niego. Przyszedł się policzyć.

West. Wysoki, dobrze zbudowany czarnuch, który dilluje narkotykami po okolicy. Nikt nie zna jego prawdziwego imienia, wszyscy zwracają się do niego po prostu West.

Saint odkąd zaczął ćpać, zawsze bierze towar od niego. Jest z najwyższej półki. Wszyscy o tym wiedzą, dlatego też jest tak cholernie drogi.

Wszystko świetnie, tyle że West zaczął ostatnio coś odpierdalać i zaczął sprzedawać jakiś shit. Bieber się od razu skapował. Jego obecność na ulicy, przy której mieszka West jest spowodowana właśnie tym.

Tym i czymś jeszcze.

Czymś przez co Justin nie sypia po nocach.

Czymś okropnym, czego nie da się nikomu wybaczyć.

Utratą kogoś bliskiego. Najważniejszej osoby.

Mężczyzna widząc młodego Biebera i jego kolegów zaczyna się widocznie denerwować.

– No siemasz Saint, jak leci mordo?

Pyta jak gdyby nigdy nic. Zerka ukradkiem na Ryana, który właśnie podwinął sobie rękawy.

– W porządeczku Westy, a u ciebie?

Podchodzi do ciemnoskórego mężczyzny i poklepuje go po plecach, jak stary dobry kumpel.

– Właściwie to..

Justin niespodziewanie uderza go pięścią w brzuch. Mężczyzna zgina się w pół, czując mocne ukłucie.

– Co ty odpierdalasz, Bieber? – pyta zdezorientowany.

– Jeszcze pytasz, Westy? – pyta z niewinnym uśmieszkiem na twarzy.

West w końcu układa o co może chodzić Justinowi. Do najinteligentniejszych nie należy, chwilę zajęło mu domyślenie się, w jakim celu Saint z ziomalem do niego przyszedł.

– Myślałeś, że się nie zorientuję?

Chłopak po raz kolejny go uderza.

Czarnuch nie zamierza zostawać dłużny. Rzuca się na niego z pięściami i zaczyna okładać ze wszystkich stron. Ryan nie reaguje, dobrze wie, że jego przyjaciel doskonale sobie poradzi.

I słusznie.

Chwilę później Justin siedzi na mężczyźnie i okłada go pięściami. West próbuje się zasłaniać, ale to na nic. Saint po prostu zna się na rzeczy, mimo że ma dopiero 17 lat i niełatwo jest się przed nim bronić.

– Dragi to nie jedyny powód z jakiego tu jestem.. – mówi coraz bardziej zdesperowany.

– O czym ty do cholery mówisz? – pyta niewyraźnie West.

– Leticia Bieber, mówi ci to coś?

Zaciska obie dłonie na jego szyi, patrząc mu prosto w oczy.

Obraz jest zaszklony, gdyby nie to, że przyszedł tutaj by się zemścić już dawno by się popłakał.

Jego matka. Najważniejsza kobieta w jego życiu.

Jego anioł. Jedyna osoba, na którą zawsze mógł liczyć.

Mężczyzna ledwo łapie powietrze. Justina nie zamierza mu odpuścić. Uderza kilka razy jego głową o beton, czując jak wszystkie emocje w nim buzują.

– Nie? To ja ci powiem.. Zabiłeś ją, kurwa, zabiłeś!

Krzyczy podnosząc się i tym samym zostawiając ledwo żywego Westa na ziemi.

– Szmata zasłużyła na śmierć.. – mówi po chwili dochodząc do siebie.

Saint milczy.

Jakiś czas temu dowiedział się, że to West zamorodował jego matke, ale nie wiedział z jakiego powodu. Podsłuchał rozmowę jego brata i ojca, którzy mówili, że policja ma nowy trop, ale muszą go jeszcze sprawdzić. Justin postanowił samodzielnie wymierzyć sprawiedliwość.

Śmierć za śmierć.

– Zabawiła się mną, rozumiesz? – dodaje podnosząc się po pozycji siedzącej.

– Co ty pierdolisz West? Moja matka i ty? – pyta z niedowierzaniem.

– Myślisz, że była taka święta?

– Ale.. – zaczyna kompletnie nic z tego nie rozumiejąc.

– Niezła była w tych sprawach, sam rozumiesz.. Na początku chodziło tylko o seks, ale cholera zakochałem się, a ta szmata zakończyła naszą znajomość, gdy powiedziałem jej o swoich uczuciach. Ha! Powiedziała, że kocha tylko Jeremiego, że dla nas nie ma przyszłości..

Młody Bieber nie wytrzymuje i ponownie rzuca się na Westa. Tym razem jest dużo bardziej agresywny.

– Moja matka nigdy by się nie wdała w jakąkolwiek relacje z takim ścierwem jak ty, rozumiesz?!

Chłopak wymierza coraz silniejsze uderzenia.

Ryan interweniuje dopiero wtedy gdy jego przyjaciel nie może się opanować. Z trudem odciąga Justina od nieprzytomnego już Westa.

– Kurwa, to nie może być prawda.. – mówi zrozpaczony Justin.

– Twoja matka była porządna, nie mieli romansu, nie wierz mu.

– Ale z jakiegoś powodu ją kurwa zabił!

Wyrywa się z uścisku przyjaciela i ma ochotę ponownie rzucić się na czarnoskórego. Ryan jednak go powstrzymuje.

– Dowiemy się tego, uspokój się. A teraz chodź, spadamy zanim się ktoś tutaj pojawi.

Za późno. W oddali słychać było nadjeżdżającą policję i karetkę.

Ktoś najwidoczniej widział całe zajście i powiadomił służby.

Przyjaciele zaczęli uciekać. Ale to przecież ślepa uliczka. Stąd nie ma żadnej sensownej drogi ucieczki.

Po chwili naprzeciw nich pojawia się policyjny wóź. Światło syren chwilowo ich oślepia. Nie ma sensu uciekać. Nie ma gdzie.

Dają się złapać. Ale to ich pierwsze zajście z policją. Nie mają jeszcze doświadczenia.

Dwóch mężczyzn zgarnia ich z miejsca zdarzenia.

Przesłuchanie.

Rozmowa z rodziną.

Przesłuchanie świadków.

West wylądował w szpitalu. Ledwo uszedł z życiem.

Justin nie skończył w więzieniu z dwóch względów.

Był niepełnoletni, to po pierwsze.

Drugie, wysoko postawiony ojciec, który sypną kasą, żeby uratować dupę swojego synka.

Nie zamknęli go, to prawda. Ale dostał wyrok w zawiasach.

Przez pięć lat nie może popełnić żadnego przestępstwa.

Inaczej posiedzi sobie w więzieniu przez najbliższe lata.

I tatuś nie będzie w stanie go uratować.

Westy natomiast miał mniej szczęścia i kasy. Za dillowanie i zabójstwo, które kilka miesięcy później mu udowodniono dostał dożywocie.

FAITHFUL // {JUSTIN BIEBER}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz