3

744 75 33
                                    

Takie ważne pytanko na samym dole, miłego czytania =^^=

P.O.V. John

Leżałem znudzony na kanapie powtarzając w kółko "18..18...18..", aby nie zapomnieć, że mam wyjść o tej godzinie ponownie i spotkać Alexa.

Alex.. takie ładne imię.

Od tamtego incydentu minęło kilka godzin. Jeszcze tylko trochę... John, wytrzymaj. Spojrzałem na zegar. Była dopiero 15. Jeszcze 3 godziny czekania...

Włączyłem sobie na telewizorze kreskówki, tak dla zabicia czasu. Oglądając, jak niebieski kot goni brązową mysz, przypomniały mi się złe czasy, kiedy w liceum wszyscy dowiedzieli się, że oglądam bajki i kreskówki. Przytuliłem swoją poduszkę żółwia. Nigdy nie zapomnę tego wstydu... nie dość, że wszyscy mnie zaczęli nazywać dzieciakiem i traktowali mnie okrutnie, to jeszcze rozpłakałem się raz na ich oczach. Do dnia dzisiejszego wmawiam sobie, że jestem gorszy od innych, bo lubię robić to co małe dzieci robią dla zabicia nudy.

Natychmiast wyłączyłem kreskówkę, skuliłem się na kanapie i próbowałem nie myśleć o przeszłości. Co jeśli to była prawda? Nigdy nie dorosnę i zawsze będę nieznośnym bachorem? Co jeśli kiedy Alex się o tym dowie to mnie nigdy nie polubi...? Pomyślałem, czując jak samotna łza płynie po moim policzku.

Próbowałem to zaprzeczać samemu sobie. Nie powinienem brać tego do siebie, wszyscy w liceum robili mi na złość, bo byłem niski i chudy, przez co łatwo było mnie nastraszyć bądź zrobić krzywdę. Jestem zbyt wrażliwą istotą. Nie potrafiłem tego zignorować. Ze smutnym uśmiechem wszedłem po schodach na górę do swojego pokoju, obejmując samego siebie. W moim domu ciągle było zimno, a ja dalej chodziłem w białym T-shirt'cie z żółwiem.

Powoli nie wytrzymywałem tego zimna. Ubrałem kurtkę i poszedłem w stronę lasu. Mieszkałem niedaleko, więc znalezienie kilku gałęzi, aby rozpalić ogień w kominku nie było dla mnie problemem. Kiedy zebrałem ich wystarczająco wróciłem do domu. Jeszcze tylko zrobić pranie...

*time skip*

Kiedy już rozpaliłem ogień, a w domu od razu zrobiło się cieplej, otuliłem się kocem i usiadłem przed kominkiem uśmiechając się do samego siebie. Zapatrzony w ogień, myślałem o rzeczach które miałem dzisiaj jeszcze zrobić.

"Pomyślmy..." - powiedziałem popijając herbatę

"Pranie zrobione... pokój wysprzątany..." myślałem w ciszy, mając świadomość, że o czymś zapomniałem. Spojrzałem na zegar.

Natychmiast wyplułem herbatę, gasząc przy tym kominek i oblewając siebie resztą herbaty.

Zegar wskazywał godzinę 17:45

Zapomniałem o Alexie! Muszę jak najszybciej się przyszykować!

W pośpiechu założyłem jeansy i białą koszulkę z tęczą. A walić, to tylko tęcza, prawda?

Ubrałem czapkę i buty zapominając o szaliku i pobiegłem w stronę kawiarni.

Kiedy dotarłem na miejsce widziałem Alexandra który już miał wychodzić. Wbiegłem zdyszany o mało nie odrywając drzwi. W kawiarni było wyjątkowo mało klientów. Właściwie prawie wcale ich nie było. Szybko podbiegłem do Alexa.

"Cz..cześć, A...lex..." powiedziałem próbując złapać powietrze.

"Cześć..." odpowiedział lekko zmieszany po czym dodał z uśmiechem "...John". Zapamiętał moje imię!

"Dokładnie" odparłem z uśmiechem.

Nastała cisza pomiędzy nami. Patrzeliśmy sobie w oczy uśmiechając się. Gdyby był to pojedynek typu "kto pierwszy się zarumieni" to bym wygrał. Rumieniłem się przez cały czas. Słyszałem cichy i krótki chichot Alexandra.

Lafayette przyglądał nam się od samego początku. Spojrzałem chwilowo na niego. Widziałem dziwny błysk w jego oczach. O nie, co tym razem wymyślił?
Wróciłem do patrzenia się niezręcznie w oczy Alexandra. Wtedy do akcji wkroczył Lafayette. Przechodząc za mną "niechcący" mnie szturchnął przez co wylądowałem w ramionach Alexa. Wtuliłem chwilowo swoją głowę w jego klatkę piersiową, następnie spojrzałem jeszcze bardziej niezręcznie z powrotem jego piękne oczy.

"Nic ci nie jest?" zapytał się badając wzrokiem każdą część mojego ciała.

"Nie, wszystko w porządku" odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.

"W takim razie chciałbyś może się czegoś napić?" Powiedział spoglądając na ladę.

"Chętnie!" powiedziałem zadowolony z siebie, że spędzę trochę czasu z Alexandrem.

Rozmawiałem z Alexem pijąc nasze zamówienie, aż do czasu kiedy Peggy zamknęła kwiarnię. Dowiedziałem się wielu rzeczy, takich jak to, że Alexander jest starszy o rok i jutro będzie chodzić do tego samego technikum co ja. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy.

Było już ciemno i ciężko było zobaczyć cokolwiek.
Miałem już się żegnać kiedy Alex się mnie spytał
"Dasz radę, czy chcesz, żebym cię odprowadził?"

"Ja...nie potrzebuję, Alex" powiedziałem z uśmiechem stojąc tyłem do Alexandra.

"Właśnie widzę. Stoisz tyłem do mnie!" Powiedział chichocząc.

Jęknąłem tylko smętnie.

Słysząc moje rozczarowanie Alex zareagował "Nie martw się, nie znam twojego adresu... ale możesz zostać u mnie na noc. W końcu, jest dopiero sobota." Podziękowałem mu podekscytowanym głosem, na co Alexander odpowiedział śmiechem.

W pewnym momencie złapał mnie za rękę i przyciągnął bliżej siebie. "Tak na wszelki wypadek, żebyś o nic się nie uderzył" powiedział i ruszyliśmy do jego domu.

To będzie najlepszy dzień w moim życiu.

~~~~~

Witaj na końcu tego rozdziału yee.
Przepraszam, że tak późno, ale dopiero teraz wena mnie złapała ;-;
Za jakiekolwiek błędy przepraszam, ale nie bardzo mam czas na poprawianie ich...

Co to tego na samej górze, moglibyście oznaczyć wszystkich polaków z tego fandomu których znacie? Chciałabym zobaczyć ile nas jest i czy jest sens prowadzić dalej tą książkę skoro prawie nikt jej nie czyta xD
No ale to nie wszystko, potrzebuję też zobaczyć ile jest ludzi do... dowiecie się w swoim czasie uwu
Z góry dziękuję :3

★ Gdybyś tylko wiedział... - Hamilton - Lams {ZAWIESZONE} ★ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz