11.Wystawy

3.1K 293 266
                                    


Poranek okazał się być bardzo przyjemny. Hinata Po otworzeniu oczu zobaczył jedynie koszulkę Kageyamy, w którą aktualnie się wtulał. Jej właściciel natomiast dalej spał, obejmując przez sen jego drobne ciało. Uśmiechnął się i próbował najdelikatniej jak tylko umiał wyjść z objęć czarnowłosego, tak żeby go nie obudzić. Marne jednak były jego starania. W końcu kiedy udało mu się być poza jego ramionami chciał wstać i ruszyć do łazienki, ale w jednej chwili został spowrotem złapany i wylądował na Tobio. W tym momencie zdał sobie sprawę, że on nie śpi.

-Ty wstrętny kłamco. A ja myślałem, że śpisz.

-Jak widać pozory mylą.-wyższy znowu przewrócił ich tak, że teraz leżeli we wcześniejszej pozycji.

-Skoro chcesz spać to po co ci ja?

-Bo cię kocham i dlatego, że lubię kiedy jesteś obok.-Hinata delikatnie się zarumienił i próbował wymyślić w jaki sposób ma się wydostać. Po jakże długich minutach udało mu się wymyślić sposób na uwolnienie się. Podniósł swoją głowę na odpowiednią wysokość i zetknął swoje usta z tymi należącymi do Kageyamy. Czarnowłosy bez namysłu oddał pocałunek, poluźniając uścisk i przenosząc rękę na policzek brązowookiego. Ten, wykorzystując nieuwagę Tobio, szybko wyskoczył z łóżka. Zanim zdążył zamknąć się w łazience, usłyszał prychnięcie z pokoju, w którym spał.

Przechodząc obok pokoju, w którym dalej znajdował się jego chłopak, zobaczył jak mozolnie próbuje podnieść się z łóżka. Z boku wyglądało to komicznie. Kuchnia w mieszkaniu nie była ogromna, ale za to mieścił się w niej stół. W lodówce nie było prawie nic oprócz kilku jajek, masła i kartonu mleka. Nawet nie zrobił zakupów przed przyjęciem go pod swój dach.

Skoro Kageyama nie raczył jeszcze wstać z łóżka, oznaczało to, że Shouyou będzie musiał zrobić śniadanie. Kilka minut minęło zanim jajka zaczęły skwierczeć na patelni. Zanim wogle znalazł patelnię zdążył rozwalić jedno jajko na podłodze. Nie zdarzało mu się tak często. Właściwie to nigdy. Czyżby ten dom źle na niego działał? Nawet nie zauważył kiedy jego chłopak przyszedł do niego i pocałował w czubek głowy.

-Nareszcie wstałeś.-zażartował dalej pilnując, aby ich śniadanie się nie spaliło.

-To przez ciebie. Zrobiłeś ze mnie idiotę.

-A nie jesteś nim?

-Zaraz moja dobroć się skończy. Powiesz mi co jajko robi na mojej podłodze?

-Śniadanie gotowe!-krzyknął, próbując uniknąć tego tematu. Zaczęli jeść w spokoju. Czarnowłosy co chwilę zerkał na plamę po produkcie na podłodze, dając Hinacie wyraźnie do zrozumienia, że musi to posprzątać. Rudzielec wiedział to, ale postanowił to zignorować i posprzątać kiedy indziej.

***

Budynek, do którego weszli był ogromny. Wielka hala sportowa, długie korytarze, szatnie i toalety. Warto było przesiedzieć w samochodzie te okropne 40 minut drogi. Wokół unosił się zapach potu i dźwięki odbijania piłek. Gdyby Kageyama nie powstrzymał brązowookiego ten od razu pobiegł by na środek pomieszczenia i krzyczał o wystawy w jego stronę.

-Pamiętaj, że możesz robić co tylko chcesz. W końcu to jest zwyczajny trening i nie musisz od razu dołączyć do drużyny, ale...-ręka niższego zatkała mu usta.

-Na pewno będzie dobrze. Przecież jesteś obok.

Czarnowłosy tylko westchnął i otworzył stalowe drzwi prowadzące do sali. Wzrok wszystkich w jednym momencie przeniósł się na ich dwójkę, co poskutkowało nieuwagą jednego z graczy do lecącej piłki. Po zmianie obuwia podeszli do nich. Hinata nie był przyzwyczajony do tego, że musi poznawać nowe osoby. Stracił swoją dawną energię.

Looking for happiness // KageHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz