13 lutego 2016

2 1 0
                                    

- Zobacz! – Sandra pociągnęła mnie do wieszaka. Od razu zobaczyłam o co jej chodzi. Wisiał tam kombinezon pandy. – Ale super!
Spojrzałam na cenę. 99,99 zł, no to już mniej fajny.
- Musimy go przymierzyć! – z tymi słowami wzięła dwa kostiumy i pociągnęła mnie do przebieralni.

Muszę powiedzieć, że mi też się bardzo podobał, ale nie za taką cenę. Rodzice Sandry, powiedzmy szczerze, zarabiają dużo, moi przeciętnie, więc nie chcę ich obciążać bezsensownymi dodatkowymi kosztami.

- Powiem ci, że wyglądamy świetnie – zaśmiałam się gdy zobaczyłam nas, już przebrane, w lustrze.

- Muszę to mieć! – nie lubi sobie niczego odmawiać.

- A gdzie będziesz to nosić?

- Nie wiem, ale i tak tego potrzebuję – obie się zaśmiałyśmy.
Ostatecznie Sandra wyszła ze sklepu 99,99 zł biedniejsza, ale za to miała pandę!

Nie cierpię chodzić po sklepach, ale jutro moja siostra cioteczna ma urodziny więc muszę jej coś kupić. Szczególnie że ją uwielbiam. Jest w tym samym wieku, więc znalezienie dla niej prezentu mogłoby się wydawać łatwe, jednak wcale takie nie było. Jesteśmy zupełnie inne. Łączy nas tylko kilka rzeczy, ale za to ją kocham.

Spojrzałam na zegarek, 12.56. O nie! Zostało tak mało czasu, a ja nic nie kupiłam!

- Sandro, mam mało czasu, więc przebieramy nóżkami!

- Dobrze, dobrze. Wiesz już co jej kupisz?

- Chyba po prostu postawię na płytę. Wiesz jak lubi muzykę, a ostatnio zazdrościła mi krążka Ellie, więc jej taki sprawię.

- W końcu jakieś konkrety! To co, empik?

- Oczywiście!

Empik jest moim ulubionym miejscem w centrach handlowych, może nie jest tam tanio, ale zawsze mogę przynajmniej pooglądać książki czy płyty...

- A tak w ogóle to gdzie się tak śpieszysz?

- Mama kazała mi być ok. 14, bo mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia.

- A ok.

- Lepiej szukaj płyty!

Nie lubię jej okłamywać, w końcu znamy się już 8 lat, ale mi jest przykro jak skraca nasze spotkanie bo spotyka się z kimś innym, więc jej nie mówię. Nie rób drugiemu co tobie nie miłe. Co prawda kłamać też się nie powinno, ale nie można mieć wszystkiego.

Chwilę potem wyszłyśmy, ja zadowolona bo zdobyłam prezent, a ona szczęśliwa bo ma bluzę pandę.
Jako że przed moim następnym spotkaniem musiałam jeszcze wrócić do domu to miałyśmy jeszcze całą drogę powrotną żeby się sobą nacieszyć. Jesteśmy teraz w 2 klasie gimnazjum i nie chodzimy razem do szkoły. Przyznaję, że po 6 latach spędzonych razem ciężko było się rozstać, ale nie jest tak źle, bo mieszka w bloku naprzeciwko. Na razie utrzymujemy bardzo dobry kontakt i mam szczerą nadzieję, że tak będzie już zawsze. Mam dość tracenia przyjaciół.

W tramwaju dużo rozmawiałyśmy, jak to my. Naprawdę nie wiem skąd bierzemy tematy. Zawsze jak próbuję z kimś porozmawiać to po „Co tam?” zazwyczaj się kończy, a z nią jest inaczej. Pewnie dlatego to działa. My działamy. Pasujemy do siebie.

W końcu wróciłam do domu. Kontakty z ludźmi mnie męczą, więc na przekór tym słowom szykuję się do spotkania z kolejnym człowiekiem. Na moje usprawiedliwienie dodam, że akurat tych człowieków lubię.
Idę na łyżwy, więc muszę się cieplej ubrać. Wzięłam rękawiczki, chustkę na szyję, czapkę, bluzę, kurtkę, torbę i oczywiście buty. Łyżew nie mam, więc będzie trzeba wypożyczyć.

Sprawdziłam godzinę, 14.20. No to jestem spóźniona. Super. W sumie to zawsze jestem, ale cii.

Wyszłam z domu na chłód zimy. Wsiadłam do metra i pojechałam na stadion narodowy. Sylwia już na mnie czeka. W sumie to jestem tylko 10 minut po czasie, więc nie jest źle.

- No hej – przytuliła mnie.

- Witaj – uśmiechnęłam się.

Zazwyczaj nie lubię kontaktu z ludźmi, szczególnie fizycznego, jak tylko mnie dotkną to czuję przemożną potrzebę żeby zabrali rękę, nogę czy cokolwiek innego, ale jest paru wybrańców którzy mi nie przeszkadzają. Na przykład Sylwia.

Przywitałam się z jej rodzicami i ruszyliśmy na stadion. Odprowadzili nas aż pod wejście na lodowisko. Tam życzyli nam miłej zabawy i sobie poszli.

Wypożyczyłyśmy łyżwy i weszłyśmy na lodowisko.

- Nieźle jeździsz! – trochę zdziwiła się Sylwia. – Przed tobą są tylko dwie osoby, które znam i jeżdżą lepiej.

- Dzięki i jakie?

- Pamela i Agnieszka.

Rozmawiałyśmy dalej o jakichś bzdetach.

Godzinę później już siedziałyśmy w ciepłej kawiarni i piłyśmy przepyszną karmelową gorącą czekoladę.

- Chcesz pojechać do mnie?

- W sumie, czemu nie... Nie jest tak późno, ale poczekaj... zapytam się.

Wyciągnęłam telefon i wyszukałam w kontaktach numer do mamy. Nie było to trudne bo jest zapisany jako AaMama, więc...

- Cześć!

- Hej!

- Co tam? Fajnie się bawisz?

- Tak, tak, a mamo mogę jeszcze pojechać do Sylwii?

- No dobrze, ale o której wrócisz? Ma cię kto odwieźć?

- Może ty byś mogła po mnie przyjechać?

Westchnęła.

- A o której?

- Ok. 21...

- Wiesz, że mi się nie chce... Ale dobrze.

- To super! Dziękuję!

- No to papa, kocham cię!

- Paaaa, ja ciebie też!

Rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni.

- Zgodziła się – uśmiechnęłam się do Sylwii.

- To świetnie! Zbierajmy się bo mój tata zaraz będzie.

Dopiłyśmy nasze czekolady i ruszyłyśmy do wypożyczalni oddać łyżwy, a potem biegiem na przystanek autobusowy na którym miałyśmy się spotkać z jej rodzicielem.

40 minut później byłyśmy już u niej w pokoju, ja rozwalona na łóżku, a Sylwia włączająca muzykę. W końcu rozbrzmiały pierwsze nuty jej ulubionej piosenki.

- O Boże – jęknęłam kiedy rzuciła się na mnie. Nie jest ciężka, ale nie jest też lekka... Taka w sam raz.

Nic nie odpowiedziała, tylko ułożyła się wygodniej i została na moich plecach. Podoba mi się, nie powiem. Jest tak blisko... Nie jestem do tego przyzwyczajona. Niby miałam jedną koleżankę z którą się bawiłyśmy w Romea i Julię, udawałyśmy, że się całujemy i robiłyśmy romantyczne kolacje przy świecach, ale to było w podstawówce. To co innego.

- Ej... Poróbmy coś – poprosiłam, czując się za dobrze.

- Potańczmy! – od razu się ożywiła.

Wstała i przełączyła piosenkę. Chwilę później dołączyłam do niej.

Po jakimś czasie kazała mi usiąść na łóżku, a sama spoczęła obok przodem do mnie. Powiedziała, że pokarze mi jak Gosia robi swoim przyjaciółkom i... polizała mnie w policzek.

Oczywiście udałam, że to ohydne, ale dla mnie nie było. Było cudowne. To było... coś więcej. Nie tylko dlatego, że w końcu poczułam się dla kogoś ważna, ale również przez te motylki w brzuchu. To uczucie było dla mnie nowe i jeszcze go nie rozumiałam. Domyślałam się, ale zbyt przerażała mnie ta myśl. Przecież to moja przyjaciółka... nie mogę tak tego popsuć! Nie może mi się podobać.

Ale było już za późno.

Niedługo potem wróciłam do domu, lecz tej nocy, nie mogłam spać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 27, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz