6

660 58 52
                                    

P.O.V. John

Co ja narobiłem... mogłem przynajmniej nie krzyknąć, pomyślałby, że nie ma nikogo w domu...

"Słyszałem cię, cwelu."

Musiałem coś szybko wymyślić. Nie przyszło mi nic innego niż znalezienie dobrej kryjówki. Pomyślałem o kanapie, ale to było zbyt oczy-

Jebs.

"Hej, ty nie jesteś Alexandrem!"

Zdrętwiałem. Obejrzałem się za siebie, widząc Jeffersona obok rozpierdzielonych na kawałki drzwi.

Pobiegłem do salonu.

"Wracaj albo pożałujesz... w sumie i tak pożałujesz."

Biegaliśmy po całym domu rozwalając wszystko dookoła. Zakluczyłem się w kuchni i zastanawiałem co dalej. Uciekłem do pokoju Alexa (Alex ma w swoim pokoju drzwi do kuchni, nie pytać, lol)  i schowałem się za biurkiem. Nagle kolejne jebs... i kolejne drzwi nie poszły na straty. Słyszałem tylko jego kroki. Zerkałem na niego co chwilę leżąc za biurkiem, jak stara się mnie znaleźć. Byłem strasznie spięty. Próbowałem się pocieszać, że wszystko będzie w porządku. Mówiłes sobie w myślach w kółko: "Kto by sprawdzał za biurko" nic tam się nie zmieści... oprócz patyczaka takiego jak ja.

Straciłem go z pola widzenia. Kroki ucichły. Pomyślałem, że sobie odpuścił. Miałem już wychodzić z mojej kryjówki, ale Jefferson był szybszy, i wyciągnął mnie zza biurka za nogę. Wisiałem do góry nogami z zamkniętymi oczami.

Otworzyłem powoli jedno oko widząc, że Jefferson trzyma mnie za nogę z TROCHĘ niezadowoloną miną.

"Gdzie się podział ten śmieszek Alex? Gadaj albo dostaniesz niezły wpierdol." powiedział z demonicznym uśmieszkiem.

Wow, to było szybkie.

"Kim jest Alex?"

"Nie pierdol, tylko gadaj!" Spoliczkował mnie

"To nie on to zrobił..." powiedziałem próbując się wyrwać. Spadłem na twarz.

Fuk.

Spojrzałem do góry patrząc mu w oczy pełne nienawiści

"Jak to nie on? Przecież pisał do mnie!" Krzyknął po czym odwrócił swój wzrok na komputer Alexa. Widział, że Alex zapomniał się wylogować.

"...Jesteś żałosny." kopnął mnie. "Teraz już nie jesteś taki odważny, co?"

Szybko się podniosłem z zamiarem wyskoczenia nawet przez okno, byle uciec. Kiedy miałem już łapać za klamkę, Jefferson złapał mnie za ramię i rzucił mną o podłogę. Zaczął mnie kopać, a ja płakać.

Było to tylko kilka minut, być może nawet sekund, ale ja czułem się jakbym cierpiał godzinami. Ból był okropny. Kiedy dostałem po raz ostatni jego twardym obcasem w brzuch, leżąc pół przytomny, ostatnią rzeczą którą usłyszałem było wypowiedziane melodycznie przez niego zdanie:

"Jeśli komukolwiek powiesz, że to byłem ja... wrócę po ciebie."

P.O.V Alex

Po kilku godzinach, kiedy już zaczęło się ściemniać, wróciłem do domu...

Czekaj, czemu te drzwi są rozdupczone. Wszedłem do środka widząc zdemolowany salon.

"John..?" zawołałem totalnie nie wiedząc co się dzieje.

Pomyślałem, że poszedł sobie, więc chciałem otworzyć drzwi w moim pokoju-

Ale tam nie było drzwi. Dodatkowo na środku leżał zbity John.

Czekaj, co?!

Podbiegłem do niego i od razu przyłożyłem głowę do jego klatki piersiowej. Ok... jego serce wciąż bije, wydaje mi się, że oddycha.

Zadzwoniłem po karetkę.

~Time skip kiedy karetka przyjechała po Johna i zabrała ze sobą Alexa~

Siedziałem obok sali, w której badali Johna. Modliłem się, żeby wszystko było z nim dobrze. Zadzwoniłem do Lafayette, żeby pojechał kupić nowe drzwi i wynajął kogoś, kto by je zamontował.

Grałem w różne darmowe gierki, które John pobrał na mój telefon, kiedy jego się rozładował. Nie mogłem powiedzieć "nie" jego psim oczkom. Grałem nawet w ubieranki kucyków, byle się trochę odstresować i uwolnić od złych myśli.

Pomieszczenie nagle złapało darmowy internet.

O nie.

Mój telefon zawiesił się, po czym zamienił się w przenośny wibrator. Sprawdzałem po kolei powiadomienia. Nic ciekawego. Jednak było jedno powiadomienie, którego nie mogłem zignorować.

"Thomas Jefferson przyjął cię do grona znajomych"

Poczułem jak moje serce przestało działać. W tej chwili byłem najszczęśliwszą osobą na ziemii. Chciałem kliknąć w to powiadomienie, ale drzwi od sali w której leżał John się otworzyły, następnie lekarz przedstawił mi wyniki.

Na szczęście były one dobre. Wszedłem do środka z zamiarem dotrzymania towarzystwa Johnowi.



***

No heej, nie umARŁAM TO TYLKO 2 MIESIĘCZNA PRZERWA YAYYY. KTO SIĘ CIESZY? KTO TĘSKNIŁ? Kto prawie rozwalił szybkę od swojego urządzenia klikając w powiadomienie? Nikt? Oh, k.
Jak oceniacie zdjęcie dodane do mediów? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

★ Gdybyś tylko wiedział... - Hamilton - Lams {ZAWIESZONE} ★ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz