Larota
Obudziłam się w ogromnym,drewnianym łóżku z baldachimem oraz pościelą ze skór zwierząt.Cały pokój był pokryty kolorem bukowym z kremowymi meblami i porozstawianymi w dzbankach polnymi kwiatami.
Okropnie bolała mnie głowa,a gdy tylko dotknęła miejsca bólu poczułam coś metalowego na mojej głowie.
Przetarłem aż oczy ze zdumienia.Na łóżku siedział jakiś starszy mężczyzna z opaską na lewym oku i bujną brodą.Na pierwszy rzut oka wyglądał dość groźnie,ale kiedy na mnie popatrzył,dostrzegłam w jego piwnym oku łagodność i czułość jaką widziałam w Raphaelu
Kiedy tak wpatrywałam się w jego oko,na twarzy mężczyzny pojawił się promienny uśmiech
-Dzięki bogom,w końcu się obudziłaś!-mężczyzna przysunął się bliżej i objąć mnie w ramionach-Jak się czujesz córeczko?
-C-córeczko?-odsunełam się od niego z wielkimi oczami
-Nie poznajesz własnego ojca?-popatrzył mi prosto w oczy ze smutkiem-Co te potwory co zrobiły?!
-Wróciłem ojcze!-oznajmił rudy mężczyzna wchodząc do pokoju
-Thor,całe szczęście że jesteś,spójrz,twoja siostra właśnie się przebudziła!-wskazał na mnie palcem
-To prawdziwy cud!-rudowłosy uśmiechną się do mnie i pomógł wstać swojemu ojcu
-A co z tymi zielonymi stworzeniami?-spytał siwy facet
-O nich już nie musisz się martwić ojcze-odparł-Odpowiednio się nimi zająłem
-Na ciebie zawsze można liczyć,mój synu-mężczyzna poklepał go po ramieniu z dumą
-Jakiej zielonymi istotami?-na myśl przyszli mi bracia Raphaela i on sam
-Te które cię porwały
-Ale teraz jesteś już bezpieczna i nie musisz się nimi przejmować-zapewniał mnie staruszek
-Co im zrobiłeś?!-krzyknełam w stronę Thora
-Ja ich tylko poradziłem piorunem-odpowiedział z obojętnością
-Oni żyją?!-w mojej głowie pojawił się już czarny scenariusz
-Na razie,kazałem Walkiriom się nimi zająć
-Gdzie oni są?!-dopytywał z podniesionym głosem
-Pewnie w drodze na szubienicę-odparł
-Muszę ich zatrzymać!!!-wstałam z łóżka jak poparzona i wybiegłam na korytarz szukając moich przyjaciół
-Gdzie ty biegniesz?...miałaś przecież wypoczywać-próbował mnie zatrzymać
-Nie mam na to czasu!-wybiegłam na zewnątrz rozglądając się we wszystkie strony
-Co za żwawa niewiasta-skomentował gromowładny
-STRAŻ ZATRZYMAĆ JĄ!!!-rozkazał im mój "ojciec"
Biegłam najszybciej jak się da,a moje serce miało mi zaraz wyskoczyć z piersi.Starałam nie dopuszczać do siebie myśli że już jest za późno...P-przecież nie mogłam ich stracić...nie teraz...nie przezemnie.
-RAPHAEL?!-uspokoiłam się gdy tylko zobaczyłam Rapha,prowadzonego wraz z resztą swoich towarzyszy przez jakieś kobiety
-Larota?...TO TY?!-zdziwił się mutant
-Tak się bałam że cię więcej nie zobacze-rzuciłam mu się na szyję z szklanymi oczami ze wzruszenia
-Ja też się o ciebie bałem-zielonooki odwzajemnił uścisk.Na chwilę poczułam jak jestem z nim totalnie sama.Nie było nikogo,żadnych kobiet ani mężczyzn,tylko ja i on
-ODSUŃ SIĘ OD TEGO POTWORA!-ten wzruszający moment przeszła jedną z strażniczek wymierzoną bronią wprost na twarz Raphaela
-NIE!-wyrwał kobiecie włócznie i przystawił jej pod gardło
-ZOSTAW JĄ!!!-resta jej koleżanek stanęła w pozycjach bitewnych
-To wy nas zostawcie!-krzykną Leonardo
-MILCZ ŚMIERTELNIKU!-rozkazała jedną z walkirii
-A TY SIĘ OD NIEJ ODSUŃ INACZEJ SPOTKA CIĘ PONOWNE ZDERZENIE Z MOIM MJÖLLNIREM!!!-wtrącił się Thor wyciągając metalowy młot
-Z czym?-spytał Mikey pokazując na broń rudowłosego
-SPOKÓJ!!!-przerwał nam starszy mężczyzna z brodą-Córko?...możesz mi to wyjaśnić?-powiedział łagodnym głosem,ale gniewnym wzrokiem
-To są moi przyjaciele!-oznajmiłam
-Ty ich znasz?!-zdziwił się gromowładny
-Tak owszem!-odparłam z krzykiem,nadal nie puszczając Raphaela z uścisku-Jeżeli chcesz ich zabić będziesz musiał zabić też MNIE!
-Przestań tak mówić,bo pomyślę sobie że się w którym z nich zakochała!-parskną Thor
-A jeśli nawet to co?!-dodałam z zmarszczonym i brwiami
-Ciekawe co powiedzą na to twoi kandydaci?!-zasugerował
-Jacy kandydaci?-spytałam z niedowierzaniem
-Kandydaci na mężów rzecz jasna-wyjaśnił Odyn
-A czy ktoś się pytał mnie o zdanie?!-zrobiłam się aż cała czerwona że złości.Jak oni wogle tak mogą? Mam dopiero szesnaście lat,nie jestem gotowa na ślub z nikim.A co dopiero z jakimś typem którego wogle nieznam.
-JAK TY SIĘ ODZYWASZ?!-wrzasną na mnie rudowłosy
-A TAK ŻE JA NIE ZAMIERZAM WYCHODZIĆ ZA ŻADNEGO KANDYDATA!!!
-Jesteś księżniczką,to twój obowiązek!-rzekł mężczyzna z brodą
-Mam swoje powody!-odparłam
-JAKIE?!-spytali obaj w tym samym momencie
-...Eeee...b-bo...eee...-poczułam się trochę jak w potrzasku.Nie wiedziałam co powiedzieć aby nie zrobić jakiegoś głupstwa.Zaczełam się rozglądać po moich towarzyszach z błagalnym wzrokiem,aż spojrzałam w oczy Raphaela
-...BO TO JA JESTEM JEJ NARZECZONYM!!!-oznajmił Raphael
-ŻE CO?!-wszyscy krzyknęli ze zdumienia.Ja w ostatniej chwili się powstrzymałam,ale w środku zeszłam już na zawał
-Narzeczona?...już?...p-przecież oni się znają zaledwie miesiąc-mówił zagubiony Leonardo z niedowierzaniem
-A kiedy on się wogle jej oświadczył?-spytał po cichu Donatello
-No tego to się nie spodziewałam-skomentowała April
-NIECH ŻYJE MŁODA PARA!!!-wrzasną na całe gardło uradowany Majkelangelo
-Mikey...to się mówi dopiero poślubię-poprawił go Donni
-JAK?!-krzykną zdezorientowany Thor
-Kocham ją całym sercem i nie pozwolę aby wyszła za jakiegoś gościa niewiadomo skąd!-powiedział Raph trzymając mnie za ręce
-Czy to prawda córko?-spytał mnie Odyn
♥♥♥♥♥
I KOŃCZYMY! MHAHAHAHA😄😄😄😇😇😇😈😈😈😝😝😝(jestem zła xD)
Jeśli ktoś się tego spodziewał,proszę napisać w komentarzach
A tymczasem do nexta,w przyszłym tygodniu😈😈😈
CZYTASZ
|TMNT|2012 Ktoś taki jak Ja
FanficNa świecie żyją miliardy ludzi,a każdy z nich jest wyjątkowy na swój sposób.Jednak raz na jakiś czas zdażają się osoby których serca biją jednym rytmem i nawet ktoś taki jak buntowniczy,żółw,ninja Raphael już niedługo odkryje że jego druga połówka j...