Miejsce pełne tajemnic...

62 3 13
                                    

- Adela! Chodź, już jedziemy! - Odezwał się głos bardzo dobrze znany dziewczynie.
- Daj mi jeszcze kilka sekund. Muszę zabrać ze sobą niezbędne mi rzeczy, Edwardzie. - uśmiechnęła się do przyjaciela z dzieciństwa, pakując do torby telefon, portfel i klucz, po czym była gotowa do wyjazdu. Wsiadła do auta i odjechali.
- Jak sądzisz, czy będzie tam tak cudownie jak za dawnych lat? - Spytała.
- Nie chcę cię zmartwić, ale podejrzewam, że to miejsce wymarło i straciło swój dawny urok. - Rzekł z powagą. Zapadła cisza.
- Nawet, gdyby to miejsce było szare i puste, na pewno wspomnienia będą masowo przybywać, aż w końcu zaczniemy postrzegać ruiny jak kolorowe miejsce pełne pozytywnej energii! - odpowiedziała z wielkim i szczerym uśmiechem na twarzy.
- Patrz! To już tu! - Krzyknęła podekscytowana Adela. Edward zaparkował na uboczu. Dziewczyna wybiegła z auta, aby przyjrzeć się restauracji.
- Szybciej! Popatrz, to jest ten budynek, który tak dobrze wspominam! - Pośpieszała przyjaciela.
Weszli do środka. Adela momentalnie poczuła, że ogarnia ją zimno, a z twarzy zniknął uśmiech.
- Coś się stało? - Spytał chłopak. Adela zaprzeczyła, lecz mówiąc to skłamała. Niepokój wzrastał, a dziewczyna coraz bardziej trzęsła się ze strachu.
- Widzę, że cała jesteś roztrzęsiona. Co się dzieje? - Zadał pytanie ponownie.
- Patrz, tu są nasze rysunki! - Adela wskazała palcem na dwa niestarannie narysowane malunki. Jeden z nich przedstawiał fioletowego królika bez brwi, zaś drugi lisa z czarną przepaską na oko i hakiem zamiast ręki. Edward zrozumiał, że przyjaciółka nie chce rozmawiać na temat tego, że się boi. Zauważył, że strach Adeli ustaje, a dawny uśmiech wraca na twarz.
- Może przejdziemy się i sprawdzimy, czy roboty tu są i czy w ogóle dalej działają? - Zapytał, a dziewczyna uznała, że to świetny pomysł.
- Zawsze najbardziej lubiłam królika Bonnie'go. Pamiętam, jak sztywnie ruszał swoimi metalowymi uszami oświetlony kolorowym światłem, grając na swojej czerwonej gitarze. Obok niego był niedźwiedź Freddy, a zaraz za Freddy'm kaczka Chica - Rzekła Adela rozmarzona i zapatrzona w daleki korytarz.
- Ja zawsze lubiłem Foxy'ego. W tamtych czasach bardzo interesowali mnie piraci. Może ten czerwony lis nie przypominał szefa załogi, ale zawsze uważałem, że wygląda świetnie z tymi zniszczeniami na ciele. Gdyby nie on, pewnie moim największym marzeniem byłoby zobaczyć jak wygląda endoszkielet - Roześmiał się, a zaraz po nim Adela również. Doszli do robotów. Wszystkie miały głowy luźno zwisające naprzód, a ich oczy były otwarte, tak jak zresztą ich twarze, w których było widać drugą szczękę endoszkieletu. Dziewczyna poczuła wcześniejszy niepokój, lecz tym razem dotknęło to również Edwarda.
- Ja wcale nie chcę stąd wychodzić. Razem wyczekiwaliśmy tego momentu, gdy będziemy mogli doznać tego uczucia co w dzieciństwie. Może lepiej sprawdzimy czy da się je włączyć? - Odparła, a chłopak przyznał jej rację z nieszczerym uśmiechem na twarzy. Wdrapali się na scenę i podeszli do robotów od tyłu.
- Tu raczej nie ma włącznika. Poszukajmy w innych pokojach - Zaproponowała. Edward uznał, że Adela ma dobre podejście do sytuacji, więc razem poszli szukać przycisku.
- Zawsze zastanawiało mnie co kryje się w tym pokoju - Odezwała się.
- Teraz mamy okazję to sprawdzić! - Edward uśmiechnął się do dziewczyny, a ona odwzajemniła to.

Weszli do pomieszczenia. Ujrzeli tam coś czego się nie spodziewali i przeraziło ich to, zwłaszcza Adelę.
- Czy to... części endoszkieletu i kostiumów? - Spytała zaniepokojona.
- Tak - Odpowiedział. Również nie przypominał oazy spokoju i szczęścia.

Nagle usłyszeli szelesty. Natychmiast obrócili głowy za siebie. Różowa babeczka z przymrużonymi oczami, którą zawsze w ręce miała Chica, nagle pojawiła się na ziemi.
- Jak to jest możliwe? Przecież nic nie włączaliśmy - Spytała przerażona.
- Sam się zastanawiam. Nigdy nie widziałem, aby tak się stało, ale może to po prostu przypadek - Rzekł, a dziewczyna się z nim zgodziła. Odwrócili głowy ponownie, aby przyjrzeć się robotom bez kostiumów, lecz to co zobaczyli zmroziło im krew w żyłach. Adela poczuła jak przechodzą ją ciarki i nie mogła złapać oddechu. Endoszkielety patrzyły wprost na przyjaciół swoimi świecącymi na czerwono oczami wpół zamkniętymi. Ile sił w nogach zaczęli uciekać, lecz spostrzegli, że Bonnie stoi przed sceną, a powinien stać na niej. Dalej trzymał gitarę i podążał martwym wzrokiem za Adelę i Edwarda. Oboje znieruchomieli. Królik zaczął się przybliżać, aż doszedł do nich. Nie potrafili wydusić z siebie nawet jednego słowa.

Wyciągnął swoje olbrzymie ręce wprost do Edwarda, wziął go za głowę miażdżąc ją. Adela była przerażona. Słyszała jego krzyk, a krew lała się strumieniami. Jej jedyna bliska osoba właśnie była miażdżona żywcem. Osoba której mogła zaufać, osoba, którą znała całe swoje życie. To była osoba dla, której żyła. Wiedząc, że nie da się uratować Edwarda, Adela zaczęła płakać, łzy masowo spływały jej po policzkach, a ona nie mogła wziąć oddechu. Uznała, że jak Edward umarł, jej życie nie ma sensu i jedyna rzecz którą w tej chwili mogła zrobić, to po prostu popełnić samobójstwo...

Five Nights at Freddy's: Miejsce Pełne TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz