- I właśnie tym sposobem zrozumiałem dlaczego nie można zastąpić piór na choince popcornem...
Brad właśnie dokończył swoją wspaniałą opowieść, a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
Nie dowierzałam, że dalej byliśmy razem. Nie dowierzałam, że ten dom należał do nas.
A już najbardziej nie dowierzalam, że mój chłopak dopiero w wieku 20 lat odkrył, że popcorn nie idzie w parze ze świętami.- Czasami mój brat mnie dołuje- powiedziała Natalie patrząc na niego a potem kręcąc głową
- Przypominam ci, że to ja patrzyłem jak to ciasto rośnie, więc skąd możesz wiedzieć, że go nie zatrułem?
- Bo ja je jadłam- przypomniałam mu- I Carrie... Tristan wpieprzyl prawie połowę!
- Cóż to nie było zbyt przemyślane z jego strony... Bywam zły czasami.
- Przepraszam skarbie, ale według ankiety na Twitterze, to ja jestem straszniejsza w tym związku- przypomniałam
- Muszę z nimi poważnie pogadać...
Nasza dziwna rozmowa została jednak bardzo szybko, bo w jednym momencie muzyka, która płynęła w tle ucichła, a w pokoju zapanowała całkowita ciemność.
Odruchowo złapałam za rękę Brada, a ten prawie wypuścił talerz, który właśnie odkładał na stół.
- Wygląda na to, że nie ma prądu- powiedział Sam rozbawionym tonem
- Nie!- wrzasnęłam- Protestuję
- Kobieto dasz mi położyć ten talerz czy nie?
- Oh, jeśli go widzisz...
Zapanowały takie ciemności, że nie mogłam dostrzec Natalie, która siedziała centralnie na wprost mnie.
Jedyne jasnym miejscem było bezpośrednio to przy kominku, gdzie dalej palił się ogień.
Spojrzałam w stronę okien, jednak nie dostrzegłam, żeby z dworu dochodziło jakieś światło.Lepiej być nie mogło
-Naprawde po tym wszystkim nie ma prądu?- spytalam, ale chyba nie potrzebowałam dodatkowego potwierdzenia
-Spokojnie, przerabialiśmy już to- stwierdził Brad i podniósł się z kanapy niczym superbohater, który wchodzi do akcji.
Natychmiast jednak złapałam go za rękę i przytrzymałam na miejscu.
-Nie idź tam- poprosiłam i spojrzałam na niego
-Przypomnij mi, żebym nie pozwalał ci więcej oglądać AHS- mruknął i delikatnie wyrwał rękę z mojego uścisku- Znajdź jakieś świece, a ja sprawdzę korki
- Pójdę z tobą- zaoferował się Sam
-Bracie, nie poznaję cię- wtrąciła Natalie- Do tej pory zawsze wymigiwałeś się od zachodzenia do piwnicy...
-Ktos musi jej bronić przed klaunami
-Stop- przerwałam zanim ta rozmowa zabrnęła za daleko
Ludzie z wymalowanymi uśmiechami wcale nie są zabawni. Są przerażający.
Wstałam i skierowałam się do kuchni. Kilka świec w dalszym ciągu stało na blacie.
Miałam nadzieję, że to tylko chwilowe przeciążenie, bo w innym wypadku mogliśmy sobie nie poradzić.Kiedy wysuwałam jedną z szuflad, gdzie trzymałam najzwyklejsze świeczki, bo te których do tej pory używaliśmy były zapachowe, przeważnie w ciekawym wydaniu, zerknelam przez okno i zamiast zobaczyć bogato ozdobione domy, widziałam tylko ciemność.
W żadnym oknie nie paliło się światło, nawet lampy uliczne nie działały. Wyglądało na to, że cała okolica została odcięta od prądu.Chyba nie mogło być lepszego momentu niż Wigilia, kiedy ludzie gromadzą się razem, słuchają świątecznych piosenek i obserwują piękne światełka na choince.
Z drugiej strony, dobrze, że dobiegała północ i, i tak mieliśmy zamiar się niedługo położyć.-Wyglada poważnie - stwierdziła Natalie, która nagle pojawiła się obok mnie
-Mozliwe, że to nasza wina -przyznalam - Już raz to przechodziliśmy
Podałam jej kilka świec, które udało mi się znaleźć, a sama zapaliłam dwie o zapachu cynamonu i ustawiłam je na środku stołu.
-To też ma jakiś urok, nie sądzisz?- spytała patrząc na płomień- Dziękuję, Holly- dodała po chwili i przeniosła wzrok na mnie
Spojrzałam na nią zdziwiona. Była taka podobna do Brada, mieli podobne rysy twarzy i niemal ten sam uroczy uśmiech. Jedyne co ich różniło to ich skrajnie inne charaktery.
Nie wiedziałam o czym mówi, dlatego nieco przekrecilam głowę i czekałam na jakieś wyjaśnienie.
- Nie bywam teraz zbyt często w domu- oznajmiła- ale gdy tu wracam, zawsze wszystko jest tak pięknie przygotowane. Wiem, że bardzo się starałas. I Brad jest nawet ogarnięty....- uśmiechnęła się i wskazała w stronę salonu
-Oh nie masz za co dziękować- machnęłam ręką- Jestem świątecznym świrem, a Brad sprowadzał mnie na ziemię, kiedy przesadzałam.
-Przysiegam jeśli znowu mnie obgadujecie...
Sam wyżej wspomniany wszedł do kuchni, a zrobił to tak cicho, że obydwie podskoczylysmy nieświadome, że ktoś jest obok.
-To nie korki, pewnie jest jakieś przeciążenie- dodał i oparł się o blat
-To co robimy?- spytała Natalie, zanim zdążyłam ją powstrzymać
Szybko spojrzałam na Brada i pokrecilam głową, bo wiedziałam co zaraz nastąpi.
-ULEPIMY DZIŚ BAŁWANA!
-Jakbyś bałwanie nie zauważył to nie ma śniegu- odparła Natalie
- Mamy parę świec- powiedziałam w końcu- Powinno starczyć jeszcze na trochę.
-Pierwszy raz w życiu się cieszę, że tak kochasz swiece...- uśmiechnął się Brad wracając do salonu w dalszym ciągu podśpiewując piosenki z Krainy Lodu
-To kto jest tym świątecznym świrem?- spytała Natalie, a ja patrząc na chłopaka przed nami nie byłam taka pewna, czy wcześniej mogłam mówić o sobie