Abigail's prov
-Zostań tu - powiedział cicho i cmoknął mnie w czoło, po czym szybko się oddalił.
Nie wiedziałam bardzo, co mam robić, więc po prostu czekałam. Po co? Sama nie wiem, ale miałam przeczucie, że ktoś się tu zaraz zjawi.
-Już czas Abi - szepnęła mi do ucha Rose.
Lekko się wzdrygnęłam ale utrzymałam kamienną twarz.Złapała mnie za rękę i już po chwili przekraczałyśmy białą zasłonę.
Moim oczom ukazała się świetlista polana, otoczona świerkami. Na środku znajdował się znak yin i yang. Po bokach znajdowały się żywopłoty w różnych dziwnych kształtach, jakby symbolach.
Na przeciwko nas znajdowało się wąskie przejście.
-Idź przodem kochana, wprost do Evana.
Pokiwałam głową, na znak, że rozumiem i ruszyłam przed siebie.
Kiedy szłam po tym wielkim kole coś poczułam, kątem oka zauważyłam, że Rose go ominęła.
Przekroczyłam kolejne przejście. Na początku oślepiło mnie chwilowo jasne światło. Powoli zaczęłam dostrzegać ławki, ludzi, którzy czekali na moje przyjście i na samym końcu moim oczom ukazał się uradowany Evan. Stał na końcu kolejnej polanki. Jako jedyny mnie dostrzegł. Postanowiłam ruszyć do przodu. Dopiero szelest mojej sukni zwrócił uwagę pozostałych. Wybałuszali oczy, poszeptywali i uśmiechali się do siebie.
Gdy dochodziłam do mojego wilczka zorientowałam się, że Jason jest na samym przodzie ławek. Uśmiechnęłam się do niego i skierowałam swój wzrok na Evana.Dopiero teraz zorientowałam się, że stoi on w okręgu, również był to yin i yang tylko, że mniejszy. Stanęłam na przeciw niego.
Skierował swój wzrok na księżyc . Podążyłam za nim, księżyc osiągał zenit.
Wtedy Evan chwycił pięknie rzeźbiony sztylet. Rękojeść zdobiona była diamentami. Rozciął wnętrze swojej dłoni. Po chwili zaczęła płynąć z niej ciepła, lepka krew, ale nie obficie. Podał mi nóż, abym mogła uczynić to samo. Wahałam się moment, ale w końcu chwyciłam go i powturzyłam czynność Evana.
Dziwne - przemknęło mi przez głowę, to w cale nie bolało.
Zetknęliśmy swoje dłonie, spojrzeliśmy sobie w oczy, każde z nas stało się dziwnie pobudzone.
- Należę do ciebie - powiedzieliśmy razem.Evan's prov
Jaka ona była śliczna. Nie mogłem odkleić od niej wzroku. Zetknęliśmy nasze dłonie a po moim ciele rozniósł się przyjemny dreszcz podniecenia.
Moja na zawsze! - warknąłem wewnątrz siebie.Po tym zacząłem czuć dziwne, lecz przyjemne wibracje. Nasze ręce z sekundy na sekundę stawały się coraz gorętsze.
Widziałem zaniepokojenie w oczach Abigail. Coś było nie tak. Jej dłoń zaczęła świecić, coraz jaśniej i jaśniej. Ci, którzy siedzieli na widowni zaczęli być niespokojni. Słyszałem krzyki, głębokie wdechy i szemrania.
Powróciłem do mojej mate.
Zatkało mnie.
Zaczęła cała świecić!
Jej oczy wyrażały już teraz nie strach, a pewność, były nieprzeniknione.
Na jej włosach powstały rude pasemka, a na jej policzkach zaczął malować się tatuaż. Ciągnął się wzdłuż po szyi.
Przestała świecić, wszyscy stali w osłupieniu.
Ceremonia się skończyła, ale ludzie nie opuszczali swoich miejsc. Każdy był zdezorientowany.
Mój ojciec zrobił coś, czego się po nim nie spodziewałem. Zaczął klaskać, a. w ślad za nim poszła reszta. Odetchnąłem z ulgą. Odkręciłem się w stronę patrzących. Abigail powtarzała moje ruchy, dostrzegłem to kątem oka. Skłoniłem się, po czym zgodnie z tradycją wziąłem swoją mate na ręce i wyszedłem z nią tylnym wyjściem.
Żadne z nas się nie odzywało. Przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze, które się nasilały. Czułem rosnące podniecenie spowodowane jej dotykiem. Nikt tak na mnie nie działał.
Zatrzymałem się przed wielkimi dwuskrzydłowymi drzwiami.
-To nasza wspólna sypialnia - szepnąłem jej w ucho. Tak ślicznie się rumieniła. Złożyłem gorący pocałunek na jej rozpalonych wargach. Posadziłem ją na łóżku, a sam zacząłem przechadzać się po pokoju.
-Evan, czy to normalne? To, co się wydarzyło?
-Sam nie wiem...- powiedziałem bardziej do siebie niż do niej.
Z tego co słyszałem nie było przypadku, żeby wilk odnalazł swoją mate w świecie ludzi.
-Abigail, jak się czujesz? - spytałem z troską i kucnąłem przed nią.
-Świetnie, nigdy tak dobrze się nie czułam.
-Pokaż dłoń - podała mi ją, byłem w szoku, śladu po ostrzu nie było, a u ludzi takie rany goją się długo.
-Evan, ktoś puka.
Momentalnie puściłem jej dłoń i poszedłem otworzyć drzwi.
-Możemy wejść, Evan? - spytał mój ojciec. Odsunąłem się z przejścia, aby mogli wejść.
Moja rodzicielka od razu podeszła do mojej mate. Zaczęły rozmawiać. Mnie natomiast mój ojciec wziął mnie na stronę.
-Jak ona się czuje? - szeptał.
-Mówiła, że tak dobrze jeszcze nigdy się nie czuła.
-To dobrze, jej dłoń się zagoiła?
-Skąd..?
-Słuchaj - przerwał mi - ona jest wybrana, teraz nie mogę powiedzieć wam dokładnie o co chodzi, musimy z Rose wyjechać na kilka dni. Przejmiesz oczywiście moje obowiązki. - spojrzał się na mnie wymownie.
-Dobrze ojcze - zgodziłem się pokornie, byłem totalnie zdezorientowany.
-Nie martw się, zajmij się nią jak najlepiej, wyjeżdżamy dopiero jutro rano.
Uśmiechnąłem się do niego w geście odpowiedzi.
-Rose, zostawmy młodych, niech się sobą nacieszą.
Moja mama pocałowała w policzek Abigail, uśmiechnęła się do mnie po czym wyszła za ojcem. Spojrzałem się na moją mate. Wyraźnie się uspokoiła, gdyż wcześniej lekko nie dowierzała w to co się stało.Znów przed nią kucnąłem i złożyłem głęboki pocałunek na jej ustach. Następnie
składałem mokre pocałunki na jej szyi, oderwałem się na chwilę od jej miękkiej skóry, która upijała mnie swoim zapachem.
Spojrzałem jej w oczy. Widziałem w nich wielkie pożądanie. Zacząłem zdejmować z niej wszystkie świecidełka, następnie przeszedłem do sukni. Po woli rozsunąłem suwak. Położyłem ręce na jej gołe plecy i zacząłem zsuwać z niej ubranie.
-Evan..- wyszeptała.
-Tak kochanie? - spytałem z troską i spojrzałem jej się prosto w oczy.
-Ja...ja jeszcze...- zająknęła się i spojrzała w dół. Od razu domyśliłem się, o co chodzi.
-Jeśli nie jesteś jeszcze gotowa to nic nie szkodzi. - z trudem opanowałem swoje podniecenie i pożądanie.
Wstała i skierowała się w stronę szafy. Wyjęła z niej coś czarnego i skanowała wzrokiem pomieszczenie.
-Czarne drzwi po prawo, tam jest łazienka - podziękowała mi wzrokiem i zniknęła za nimi.××××××××××××××
CZYTASZ
Ty? Moją mate?
Werewolf"-(...)To jakieś chore żarty. Przecież oni mnie zabiją i ciebie przy okazji też. To nie dzieje się na prawde....." Dowiesz się co dalej czytając te skromną opowiastkę ;3 Uwaga! Pojawiają się treści dla dorosłych oraz wulgaryzmy :) Okładkę wykonała f...