Rozdział 3

567 30 12
                                    

Po zjedzonym śniadaniu ruszyłyśmy do mojego pokoju, siedziałyśmy prawie cztery godziny w kuchni, wyjadając mi cała lodówkę, ale to taki szczegół. O dwudziestej musimy być gotowe, Mamy jeszcze siedem godzin, a co za tym idzie spokojnie możemy się zbierać. Poszłam się wykąpać i ogolić. Następnie wróciłam do mojego pokoju, zaczęłam suszyć włosy kiedy miałam już kończyć do pokoju weszła Rachael.

- Dlaczego ja zawsze muszę się zacinać - warczy opadając na moje łóżku. - Już wiesz jak chcesz wyglądać?

- Pofaluje sobie włosy i zrobię japońskiego koczka. A jeśli chodzi o twarz to zrobię sobie kreski - odpowiadam.

- A w co się ubierzesz? - otwiera moją szafę.

- W białe spodnie, czarną kornkową bluzkę z długim rękawkiem - informuję kiedy wyjmuję swoją lokówkę.

- Idź w sukience, masz tyle ładnych sukienek - zaczynam kręcić swoje włosy.

- Nie lubię się tak stroić na jakieś imprezki - przewracam oczami.

- Będzie tam Owen, niech zobaczy jaka seksi jesteś - wyjmuje czarną sukienkę. - Załóż ją.

- Ciebie pogięło - stukam palcem kilka razy w czoło.

- Nakładaj to i mnie nie denrwuj, Zoeeee - mruży oczy.

- Ostatni raz wychodzę z tobą na jakaś imprezę - fukam zabierając czarną sukienkę i ruszyam do toalety. Zmieniam bieliznę, używam kulki i nakładam ubranie.

Przejrzałam się w lustrze. Sukienka była za kolano, miała kilku centymetrowe wycięcie z prawej strony nogi, a góra była zrobiona w stylu hiszpanki. Wyglądam całkiem znośnie. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Rach ubraną w czerwoną sukienkę na ramiączkach.

- Wow - mówimy w tym samym czasie.

- Ile jeszcze mamy czasu? - pytam.

- Godzinę - łapię za telefon.

- Dzwonią po Dean'a - mówi.

- To ten co się w tobie zadurzył? - siadam na łóżku grając w jakaś grę.

- Powiedzmy - wychodzi z mojego pokoju.

Grałam jeszcze przez chwilę kiedy drzwi pokoju znowu się otworzyły.

- Będzie za dziesięć minut, ubieraj te buty - rzuca mi czarne buty na grubym obcasie.

- Moje ulubione - uśmiecham się.

- Wiem - odwzajemnia uśmiech nakładając swoje czarne szpilki. - Obiecaj, że nie pozwolisz mi się upić.

- Obiecuję - śmieję się biorąc czarną ramonskę co zrobiła też blondynka.

Słyszymy podjeżdżający samochód pod dom. Zamykam drzwi i siadam na tył czarnego Jeep'a. W sukience to trochę tak ciężko.

Przez cała drogę Dean próbował zagadać Rach, a ona albo nie odpowiadała albo rzucała coś krótko.

- Dzięki Dean - uśmiecha się sztucznie i wysiada jak najszybciej z samochodu. - Musimy znaleźć sobie inną podwózkę do domu, może twój brat?

- Chyba jesteś śmieszna, Ty może znajdziesz, ale ja nie - prycham.

- Do jasnej cholery matulki, uwierz w siebie - łapie mnie za rękę i wchodzi do domu, w którym panują pustki.

Zawsze myślałam, że jak podjeżdża się pod czyjś dom to dudni muzyka, a jak wchodzi się do domu to czuć alhohol, dym papierosów, trawkę, a tu nic takiego nie ma. Oprócz dwóch cheerleaderek, Owena, Williamsa i Parkera śmiejącego się na kanapie oraz mojego kochanego brata.

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz