37

342 30 8
                                    

-Charlie - poczułem szturchnięcie, ale tak dobrze mi się śpi, że nie miałem ochoty tego przerywać- Charlie - ugh no nie dadzą mi spać. Akurat wtedy kiedy naprawdę nie było tak źle. Otworzyłem leniwie oczy i spojrzałem na osobę, która zakłócała mój jakże zacny spoczynek. Ale ze mnie poeta
-Czemu mnie budzisz ?- zapytałem zmęczony i trochę zirytowany tym faktem.
-Chciałam żebyś coś zjadł - podała mi ciepłą zupę- a pozatym zaraz jadę na lotnisko- spojrzałem zdziwiony.
-Jak to na lotnisko? Przecież lot miał być wieczorem- chyba dobrze zapamiętałem ? Aż tak nie jest ze mną źle. Chyba.
-No o 18:00 mam samolot, ale chce być tam troszkę wcześniej
-To, która jest godzina ?!- zobaczyłem na zegarek. 16:30?! Jakim kurwa cudem ? - jak to możliwe, że przespałem cały dzień ?!
-To po lekach. Musiałeś być wykończony
-Na to wygląda- odłożyłem jedzenie na bok. Jakoś nie miałem ochoty nic już więcej przełknąć.
-Ale trochę lepiej? - mimo wszystko tak. Jakoś czułem się bardziej wyspany niż zazwyczaj. Kiwnąłem głową na znak że jest lepiej - to dobrze. Okej ja uciekam jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń- uśmiechnęła się. Już miała wychodzić, ale musiałem się o coś zapytać.
-Ciociu ! - krzyknąłem. Kobieta odwróciła się do mnie.
-Tak ?
-Mam pytanie - zauważyłem, że moja pewność siebie z dnia na dzień się zmniejsza.
-Jakie ?
-Czy mogłabyś zostawić mi te tabletki?- było mi po nich naprawdę lepiej i w końcu nie miałem koszmarów. Chciałem mieć tak cały czas.
-No nie wiem, czy w twoim stanie dobrym pomysłem będzie zostawianie silnych leków
-No przecież nic sobie nie zrobię - bynajmniej nie miałem narazie jeszcze takich myśli- poprostu jest mi po nich lepiej.
-Może lepiej byś się poczuł jakbyś poszedł do psychologa albo psychiatry
-Proszę nie zaczynaj - kolejnej rozmowy tego typu nie wytrzymam. Chyba jedno definitywne Nie powinno im wystarczyć.
-No dobrze, już się nie odzywam
-To jak ? - miałem nadzieję, że jednak się zgodzi.
-Ehh dobrze - uległa po krótkiej chwili- ale pamiętaj bierz je w ostateczności- podała mi pudełeczko.
-Dziękuje- odpowiedziałem. Może teraz będę codziennie tak dobrze spał.
-Ja uciekam, dzwoń w razie czego - posłała mi buziaka i wyszła. Czyli zostałem sam. Postanowiłem odnieść talerz do zlewu, a resztę zupy wylać. Wiem jedzenia się nie wyrzuca, ale naprawdę nie byłem głodny. Co by tu teraz ze sobą zrobić ? Nie wiem czy powinnienem pójść do Leo. W sumie jest 16:54, chyba nie jest aż tak późno a odwiedziny. Cóż warto spróbować. Poszedłem na górę i ubrałem się w pierwsze lepsze rzeczy. Postanowiłem dodać zdjęcie na IG. W sumie dawno mnie tak nie było. Właściwie odkąd Leo jest w szpitalu, nie siedzę na mediach. Nawet nie wiem co się tam dzieje. Zapewnie jest wiele pytań odnośnie tego co się stało ? Czemu odwołaliśmy trasę ? I tego typu spraw.

 Zapewnie jest wiele pytań odnośnie tego co się stało ? Czemu odwołaliśmy trasę ? I tego typu spraw

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lecimy w odwiedziny .... W końcu wyspany 🔥🌟

Dodałem opis i wyłączyłem internet. Założę się, że teraz przyjdzie mi w chuj powiadomień. A nie mam ochoty na żadne rozmowy, czy puste słowa "Będzie Dobrze". Każdy powinien mieć kogoś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny czasami czuję się bardzo samotny. Ja mimo tego, że miałem przy sobie wsparcie bliskich, to nadal czuję się osamotniony. Jedyną osobą przy, której byłem sobą był Leo. Cóż życie jest popaprane. Z tą myślą udałem się do szpitala. Po drodze kupiłem czerwoną róże. W końcu prawie 4 miesiące temu zostaliśmy parą. Mały drobiazg się należy.
-Dzień dobry kochanie- uśmiechnąłem się na sekundę. Położyłem kwiatek na szafeczke- kupiłem ci róże, wiesz w końcu to już prawie 4 miesiące- słona łza spłynęła po moich policzkach- mam nadzieję, że ci się podoba. Wiesz co byłoby dla mnie najlepszym prezentem? - pewnie się domyślacie- żebyś w końcu mnie przytulił, dotknął i uśmiechnął się w moją stronę tym swoim pięknym, uroczym i słodkim uśmiechem. - Brakuje jednego człowieka, a czuję się tak, jakby nie było całego świata wokół mnie. Coś z każdą sekundą coraz bardziej rozrywa mnie od środka i chce krzyczeć, wytykać całemu światu, że dosłownie wszystko się sypie, ale milczę, bo nic, zupełnie nic, żadne słowo, czy gest nie obrazuje tego, co czuje. Uczucia, które mnie wyniszczają od środka. Powoli tracę siły i nadzieję. Nadzieję na to że będzie dobrze. Położyłem głowę na łóżku i zamknąłem oczy. Ocknąłem się dopiero, kiedy młoda kobieta zaczęła mnie szturchać.
-Czas wizyty się skończył - oznajmiła miło.
-Mógłbym tu zostać ? - zapytałem z nadzieją. Nie chciałem go zostawiać. Chciałem choć jeden dzień poczuć się tak, jakby rzeczywiście tu był.
-Eh dobrze, ale jakby ktoś pytał mnie tu nie było - uśmiechnęła się.
-Nie ma problemu- również posłałem lekki uśmiech w jej stronę. Kobieta wyszła, a ja postanowiłem położyć się obok Leo. Wtuliłem się w niego jak tylko mogłem. Czułem się troszkę lepiej. Objąłem szesnastolatka ramieniem i wtedy usnąłem.

~~~~~~~~~~~~~
🔥Na wasze życzenia, jest kolejny 🔥
Miłego czytania ❣ dziękuję za cudowne komentarze 🔥
~~~~~~~~~~~~~



NIE Prosta Miłość || Chardre || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz