Prolog

10.1K 359 23
                                    

Pamiętam ten dzień, jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj, jednak za każdym razem gdy tylko zamykam oczy.

Widzę jego.

Te złe, szkarłatne tęczówki widać było z daleka. Dopiero gdy wychodził z cienia widziałam jego twarz. Długie kły były wysunięte i gotowe by zaatakować.
To był koszmar, prawdziwy koszmar z ogromem ilości krwi.

Byłam wystraszona, razem z starszą siostrą schowałyśmy się do szafy wyraźnie słysząc co dzieje się w pokoju obok.
Wszyscy krzyczeli, próbowali się bronić. Przez ten cały czas siostra usiłowała mnie uciszać żebym tylko nie zdradziła naszej kryjówki.

- Cii.. będzie dobrze - mówiła głaszcząc po włosach próbując uspokoić, przytulałam ją mocno. Gdy rozległ się głośny krzyk mamy przyłożyłam dłoń do ust by chociaż trochę stłumić krzyk.

W pewnej chwili drzwi szafy zostały otwarte a w nich stanął nie kto inny jak sam Erik - przystojny i okrutny król wampirów. Skąd wiedziałam kim jest? Odkąd pamiętam krążyły o nim pogłoski w naszym miasteczku niósł śmierć i pewnie tym razem będzie tak samo.

Wysoki, szczupły o czarnych włosach i szkarłatnych tęczówkach. Ubranie - specjalnego koszulka i spodnie, miał zachlapane krwią. Nim tu przyszedł musiał zabić już kilka osób.

Patrzał to na moją siostrę to na mnie, która trzymała mocno mą dłoń.
„Błagam nie rób nam krzywdy" prosiłam w myślach. Proszę!
Wyszarpał nas z szafy po czym obje upadłyśmy na ziemię. Uderzając kolanami, syknęłam z bólu. Korzystając z okazji gdzie byłyśmy bezbronne złapał Grace za rękę.

- Zrób z nią co chcesz - warknął wampir, po czym Grace została oddana do wysokiego i postawnego wampira, który długo nie czekając wgryzł się w jej szyję na moich oczach. Oddał ją jakby była rzeczą, nic nie wartym przedmiotem.

- Rosalie! - ostatnie słowa siostry odbijały się echem w mojej głowie.

- Grace! - łzy płynęły już potokiem po policzkach, kumulowała się we mnie złość i ogromny smutek. To moja siostra, a za chwilę mogę równie dobrze być sierotą bądź martwa.

- Będziesz krzyczeć to ból będzie gorszy - odezwał się. Po głosie nie wydawał się być taki jak go malują. Głos był miły i do tego czuć w nim było władzę jaką posiada.

- I tak będzie, więc co to zmienia? - stwierdziłam, siedząc na ziemi z kolanami pod brodą. Byłam osobą, która nie bała się odezwać. W głębi duszy bałam się jak cholera. Serce waliło mi jak oszalałe ale starałam się zachować spokój. Nie okaż słabości!

- Jesteś odważna jak na swój wiek pokaż co skrywa twój umysł - mówił z ciekawością wypisaną na twarzy, czułam jak coś próbuje przejrzeć mój umysł i nagle znajduje blokadę. Jego oczy wyglądały jakby miały zaraz wyskoczyć z orbit. - Jak to?

Wydawał się być zdziwiony, widziałam skupienie w jego wyrazie twarzy gdy próbował kolejny raz przejrzeć me myśli. Ciekawe czego tak naprawdę szukał? U ośmiolatki nie ma za wiele.

- Zostaw mnie! - krzyknęłam gdy tylko przechylił moją głowę i szybkim ruchem wbił kły. Ręce zostały unieruchomione przez przyszpilenie do ściany.

Traciłam poczucie rzeczywistości, słabłam z sekundy na sekundę. Nie słyszałam krzyków, prawie żadnych możliwych odgłosów. Świat dookoła zdawał się wirować. Ból był straszny i tego nigdy nie zapomnę.

- Dalej nie rozumiem - powiedział kiedy oderwał się od szyji, przyłożył do niej kawałek szmaty leżący gdzieś blisko nas. - Jesteś dużo warta dlatego zostawię cię przy życiu. Będziesz mi jeszcze potrzebna, malutka.

Widziałam jak oblizał kąciki ust z resztek krwi. Jego usta wygieły się w delikatnym uśmiechu. Powieki leciały mi w dół.

Usłyszałam ostatnie słowa, zanim straciłam przytomność i walnęłam głową o ziemię.

*

Ocknęłam się na polanie nie daleko naszej wioski.
Słońce dopiero wstało na niebie. Wiał ciepły letni wiatr. Rosły tutaj stokrotki, kilka maków oraz wysoka trawa.
Okolica była bezpieczna. Nic nie wskazywało by wczorajszego dnia coś tak złego się działo.

Przebłyski z wczoraj gromiły mnie od razu. Krew. Krzyki. Ból. Kły. Wampiry.
Boże.. Wczorajsza noc była atakiem na nas i zakończyła się rzezią. Te potwory mieli nad nami przewagę szybkości, zręczności, siły. Otarłam twarz dłońmi. Dlaczego? Dlaczego nas zaatakowali?

Na szyji wyczuwałam wiszący przedmiot. Chwyciłam do dłoni małe rubinowe serce do okoła ozdobione złotem. Z kolei na szyji został nałożony opatrunek. Kto kto zrobił?
Wstałam na równe nogi i chwiejnym krokiem ruszyłam przed siebie. Na początku potykając się o własne nogi.

Jak to się stało, że znalazłam się na polanie? Ostatnie co pamiętam to to jak walnęłam głową o podłogę w domu i widok wampira na przeciw mnie, pewnie dlatego bolała mnie głowa.

W wiosce zastałam ocalałych w tym moich dwóch kolegów i jedną koleżankę. Cała reszta leżała martwa na ziemi. Niektórzy mieszkańcy miasteczka, których znałam i szanowałam zbierali ciała i układali je w jednej linii z daleka od oczu dzieci.
Wszyscy dziwili się skąd teraz wracam właściwie pełna sił. Szeptali coś między sobą, jednak ja ich nie słuchałam szłam przed siebie do naszego domu.
Chciałam zobaczyć czy rodzina przeżyła. Jednak w domu nie zastałam ciała siostry.
Przechadzałam się po wszystkich pomieszczeniach i nic prócz ciał rodziców i brudu nie było. Z oczu płynęły łzy, wszystkie wspomnienia jakie miałam z rodzicami właśnie przeleciały mi przed oczami. Wspólne zabawy, śmiechy z bliskimi to wszystko już przeszłość. Nigdy więcej nie usłyszę słów matki ani ojca.

- Rosalie? - w środku znalazł się Eddie, jeden z przyjaciół.

- Gdzie Grace? - zapytałam patrząc na niego. Nie dopuszczałam do siebie wiadomości, że mogli ją zabrać. Kogoś kto był ze mną związany tak bardzo jak ona.

- Przykro mi - mruknął, podszedł i przytulił moje słabe ciało tak żebym nie upadła. Czułam jakby kolana same się uginały.

- Zabrali ją? - upewniłam się przez łzy.

- Tak - odparł po krótkiej chwili ciszy.

Nim zdążyłam się obejrzeć wyszliśmy z domu, na świeże powietrze. Usiedliśmy na pniu leżącego drzewa, wokół nas zebrali się wszyscy inni ocaleni. Było nas około trzydzieści osób. Większość to byli dorośli.

*

Po kilku tygodniach odbudowane zostało to co zniszczone oraz pochowani zostali zmarli.
Całe dnie przesiadywałam nad grobem rodziców, pytając ich dlaczego to ja żyję? A przede wszystkim gdzie podziało się ciało Grace? Była to największa zagadka i bardzo chciałam ją rozwiązać.

I w tym momencie uznałam, że nie spocznę dopóki nie zabiję ostatniego wampira stąpającego po Ziemi. Nie poddam się dopóki nie dowiem się prawdy dlaczego to zostałam oszczędzona i gdzie jest ciało siostry.
Będę trenować od rana do wieczora przez siedem dni w tygodniu, aż stanę się najlepszą łowczynią w całym naszym państwie.
Założę grupę walczącą z tymi potworami i razem damy radę. Musimy działać mądrze i nie dać się bez walki.

Na Usługach WampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz