Z samego rana ruszyliśmy w dalszą drogę. Droga mijała mi strasznie szybko. Jednak czułam, że coś pójdzie nie tak. Odgoniłam złe myśli i skupiłam się bardziej na drodze. Szybko dotarliśmy do Mostu Nieba i Ziemi. Kapitan Yamato pokazał nam swoje przebranie i nie powiem wyglądał identycznie jak ten Sasori. Wyszedł na most i po chwili pojawiła się zakapturzona. Postać. Okazał się to chłopak o srebrnych włosach, a na nosie miał okrągłe okulary. Przypominał mi kogoś.
- Kabuto!- usłyszałam szept Naruto.
Czyli dobrze mi się kojarzył. Patrzyłam na przebieg zdarzeń. Rozmowa jakoś się ciągła. Naruto słuchał uważnie i nastawiał uważnie uszu. Szczerze? Nie za bardzo mnie to interesowało. Wtedy nagle pojawił się jakiś facet opleciony wężem. Przypomina mi on.... Więc tak wygląda w tym świecie. Zaczął atakować kapitana. Naprawdę nie słuchałam tego co oni mówią. Byłam od zawsze obserwatorem i miałam dobry słuch, ale kiedy mogę widzieć to mogę przewidzieć każdy ruch.
Po pewnym czasie kapitan Yamato dał nam znak do wyjścia. Oni wyszli od razu, ale ja się chwilę zawahałam, ale wyszłam i stanęłam koło Naruto. Długo włosy zmierzył mnie wzrokiem.
- Co to za klon Naruto?- spytał czarno włosy.
- Nie jestem żadnym klonem.- powiedziałam pewnie.
Popatrzył mi w oczy. Czułam lekki niepokój, ale nie bałam się. Wręcz przeciwnie byłam gotowa go zaatakować w każdej chwili. Tak jak w swoim świecie. Nagle poczułam pieczenie w brzuchu. Popatrzyłam na Naruto, które oplatywała pomarańczowa chakra. Kyubi. Złapałam się za brzuch i próbowałam uspokoić chakrę lisa. Złożyłam szybko pieczęcie i wzmocniłam swoją pieczęć.
Zobaczyłam, że wężowaty przyglądał się temu z zafascynowaniem. Nie chcę wzbudzać ciekawości u kogoś takiego jak on. Muszę szybko uspokoić Kyubiego Naruto. Gdy już chciałam coś zrobić chakra Naruto zaczęła szaleć.
- Naruto uspokój się!- krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.- Naruto!!!
Nic do niego nie docierało. Gdy tak się temu przyglądałam to tak jakbym widziała siebie. Wiedziałam, że Kyubi potrafi zaszaleć jednak... Ta siła już dawno mogła kogoś zabić. Naruto zaczął walkę z wężowym. Most zaczął się walić a Sakura zemdlała. Szybko dostałam się na stały ląd. Widziałam jak Sakura spada. Nagle z mojego ciała wyleciały srebrne łańcuchy i oplotły Sakurę chroniąc ją od upadku. Wyciągnęłam Sakurę na ląd.
- Dobra robota Naruko.- powiedział kapitan Yamato.
- Więc nazywasz się Naruko.- usłyszałam głos tego Kabuto.
- I co w związku z tym?
- Naruto był jedynakiem, prawda? Więc skąd się nagle wzięłaś?
- Nie twój interes.
Nagle zobaczyłam coś wysokiego białego i coś uderzyło koło nas. Gdy kurz opadł zobaczyłam Naruto z czterema ogonami. Jest źle. Muszę natychmiast wyciszyć chakrę Kyubiego. Niestety Sakura zaczęła biec do Naruto przez co została ranna. Ten cały Kabuto ją trochę uleczył.
- Kapitanie Yamato możesz unieruchomić Naruto?- spytałam podbiegając do niego.
- Co chcesz zrobić?
- Wyciszę chakrę Kyubiego.
- Potrafisz?
- Tak. Klan Uzumaki słynie z pieczęci, a ja potrafię ich bardzo dużo. Pieczęć jaką ma Naruto ja także ją posiadam. Potrafię ją wzmocnić.
- Dobrze. Unieruchomię go.
Kapitan złożył pieczęcie i wokół Naruto wyrosły drewniane filary z kolcami. Podbiegłam do nich i szybko złożyłam pieczęcie. Dotknęłam podłoża, a pod Naruto pojawiły się znaki pieczęci. Chakra lisa zaczęła powoli znikać. Po chwili zniknęła całkowicie. Usiadłam zmęczona na ziemi.
- Sakura wylecz Naruto.- powiedziałam i położyłam się na podłożu.
- Dobrze się czujesz Naruko?- spytał Yamato.
- Tak. Zużyłam tylko trochę za dużo chakry. Najpierw użyłam łańcuchów, a teraz pieczęci. To zużywa trochę chakry.
- Odpocznij trochę.
Witajcie
Napisałam. Wiecie, że już chyba w kolejnym rozdziale nasza Naruko spotka Sasuke. Już mam w głowie jak będzie wyglądać ich spotkanie. Rzecz biorąc rozdział miał być wczoraj, ale siła wyższa mi przerwała. Ale jest dziś.
Pozdrawiam Makoto
CZYTASZ
Przejście ( SasukexNaruko )
FanfictionFF jest dosyć stary, więc może zawierać mnóstwo błędów i być bezsensu >< ~~ Dziewczyna o imieniu Naruko przenosi się do równoległego wymiaru. Poznaje tam siebie jako chłopaka. Wszystko co dotąd znała było na odwrót. Czy odnajdzie się w tym świ...