-Leo przecież to ja Charlie- miałem łzy w oczach. To nie może być prawdą.
-Leondre- odezwał się lekarz w stronę chłopaka- czy wiesz co dzisiaj za dzień ?- zapytał. Blondyn kiwnął głową, że nie- a ile masz lat ?
-Nie wiem - jest naprawdę źle.
-Wiesz gdzie mieszkasz?
-Nic nie wiem, nie pamiętam
-Mogę prosić pana na słówko ?- zwrócił się w moją stronę. Przytaknąłem głową i poszedłem za mężczyzną. Usiadłem na krześle przed salą i schowałem twarz w dłonie. Nienawidzę tego poczucia bezsilności, gdy nie zostaje nic innego jak zamilknąć, bo wiesz, że nie możesz nic zrobić.
-Dlaczego?! Dlaczego on nic nie pamięta?!- krzyknąłem ze łzami.
-Mózg został uszkodzony bardziej, niż zakładałem - powiedział.
-Zróbcie coś ?! Przecież on musi pamiętać !
-Zrobimy wszystko co w naszej mocy. Jednak musimy czekać.
-Czekać ?! Czekałem jebane dwa miesiące zanim się obudzi! Teraz mam czekać chuj wie ile, żeby on sobie przypomniał całe swoje życie !?- on chyba ze mnie żartuje.
-Wiem, że jest Pan rozdarty, ale trzeba nam zaufać- powiedział spokojnie.
- Moje zaufanie w stosunku do Ciebie spadło tak nisko, że nie wierzę Ci nawet, gdy mówisz która jest godzina- odpowiedziałem bez emocji. Wstałem i wszedłem spowrotem do Leo. Chłopak patrzył ślepo w okno. Podszedłem do niego i usiadłem przy jego łóżku na krześle, na którym przesiaduję już prawie od dwóch miesięcy.
-Kim ja jestem ?- zapytał płacząc- kim ty jesteś ? Co tu się dzieje do jasnej cholery! - podniósł głos. On w tej sytuacji ma najgorzej. Przecież nie pamięta zupełnie niczego. Tak jakby na nowo się urodził tylko w ciele nastolatka.
-Nazywasz się Leondre Devries, masz 16 lat i podchodzisz z Port Tabolt- zacząłem- miałeś wypadek i dwa miesiące leżałeś w śpiączce- odpowiedziałem to co przyszło mi na myśl. Miałem nadzieję, że wszystko sobie przypomni, albo bynajmniej część.~Leondre~
To było najgorsze uczucie jakie przeżyłem. Tak jakby ktoś wyrwał mi serce i włożył je spowrotem. Wszystko wokół mnie wirowało, co chwila wchodzili tu jacyś ludzie. Pytali się mnie o rzeczy, na które nie znałem odpowiedzi. I ten blondyn, czuję jakbym go znał, ale nie pamiętałem niczego związanego z nim. Zaczął opowiadać mi tyle rzeczy.
-Czekaj, czekaj - zatrzymałem go - żebym dobrze zrozumiał. Ja jestem Leo, a ty Charlie
-Tak
-Masz 18 lat, a ja 16. - kiwnął głową twierdząco- mieszkam w Port Tabolt, a ty w Bournemouth.
-Dokładnie.
-I mamy zespół Bars and Melody. Wybiliśmy się dzięki piosence, którą napisałem.
-No tak
-Czyli ty jesteś moim wspólnikiem?- zapytałem. Widać, że posmutniał.
-Ja jestem twoim najlepszym przyjacielem i jednocześnie twoim chłopakiem- czekaj, czekaj czy ja się nie przesłyszałem?
-Czekaj co ?
-No jesteśmy parą- nie to za dużo informacji jak na jeden dzień. Pustka. Uczucie, które sprawia, że czuje się więźniem swego ciała, skrępowanym kaftanem nicości w pokoju bez okien.
-Przepraszam to dla mnie za wiele, mógłbyś wyjść?- zapytałem. Nie chciałem go zranić, ale chce zostać sam. To mnie przerasta.
-Tak, mogę - odpowiedział przygnębiony- tęskniłem- dodał i wyszedł. Wiecie co jest gorsze od płakania w poduszkę? Pustka. Taka chwila, kiedy poprostu siedzisz i wpatrujesz się w niebo, wiesz, że nie możesz nic zrobić i ogarnia Cię to przerażające poczucie bezsilności, które zżera Cię od środka. A ty nic nie robisz. Poprostu się przyglądasz. Chciałbym pamiętać i żyć jak dawniej.~Charlie~
Kiedy wyszedłem z pokoju postanowiłem zadzwonić do Ciotki. Miałem do przekazania dwie informacje, niestety złą i dobrą. Jak ja mam jej powiedzieć, że jej syn nie pamięta niczego ze swojego życia ? Przecież dla matki to jest ogromny cios. Ale mimo wszystko wybrałem numer Victorii i czekałem na odzew.
-Halo ? - usłyszałem głos kobiety.
-Cześć Ciociu - odezwałem się.
-O jejku Charlie ! Coś się stało ? - zapytała odrazu.
-Cóż jestem u Leo - zacząłem- i wiesz on się obudził- usłyszałem piski. Szkoda, że muszę zniszczyć tą radość.
-To cudowna wiadomość !- słyszałem w jej głosie, że płakała. Pewnie były to łzy szczęścia.
-Ciociu- wziąłem głęboki wdech. Myślałem że się popłaczę przez telefon- on niczego nie pamięta- teraz się załamałem.
-Jak to nie pamięta?- zapytała.
-Nie pamiętał jak ma na imię, gdzie mieszka, ile ma lat czy nawet kim ja jestem, nic zupełnie- Mówią, że nadzieja umiera ostatnia... Co więc zostaje, gdy nadzieja jest martwa? No właśnie...
-Będę w weekend razem z Tilly - słyszałem rozpacz w jej tonie głosu.
-Czekam- odpowiedziałem i się rozłączyłem. Usiadłem na krześle i ponownie schowałem twarz w dłonie. Nagle wszystkie słowa, najsmutniejszych piosenek opisują moje życie.~~~~~~~~~~~~~~
Aktywność=rozdział ❣
Coraz bardziej jestem dumna z tego opowiadania 💕 A wam jak się podoba ?
~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
NIE Prosta Miłość || Chardre ||
FanficLeo: Bez ciebie to życie nie ma sensu Charlie: Kocham cię, i dobrze o tym wiesz ************************* #977 w fanfiction ~04.11.2017 #715 w fanfiction ~05.11.2017 #710 w fanfiction~ 06.11.2017 #639 w fanfiction~ 07.11.2017 #581 w fanfiction~ 08...