Prolog

180 23 5
                                    

-Nie! - krzyknął rozwścieczony Himchan, z prędkością światła wstając z krzesła.

-Nic już nie zmienisz - odparł jego niewzruszony ojciec.

Himchan i Jongup siedzieli właśnie w biurze najbardziej znanej firmy w Korei, a dokładniej w biurze starszego pana Kim. Żaden z nich nie znało na początku powodu, dla którego zostali tu ściągnięci. Dla młodszego to już w ogóle był szok, że tutaj siedział, ponieważ był ty pierwszy raz, a wyższego, ciemnowłosego chłopaka widział pierwszy raz. Jednak kiedy tylko dowiedzieli się, o co chodzi...

-Nie ożenię się z tym chłopakiem! - chłopak dalej kłócił się ze swoim rodzicem.

-Czy czegoś mu brakuje? - nagle do rozmowy dołączyła się pani Moon. Tak, rodzice młodszego też tam wtedy byli. - Zawsze możemy to zmienić. Nie wiem... Operacje plastyczne nie są takie drogie-

-Dlaczego każecie nam to robić? - w końcu udało się usłyszeć głos młodszego chłopca, który wcześniej nie wypowiedział ani słowa.

-Zamknij się - syknęła kobieta, próbując zastraszyć młodszego, co po części jej się udało, po czym ponownie przemówiła do Himchana - Jak już wcześniej pytałam, co jest w nim nie tak?

-Nie wiem, no na przykład to, że się nie znamy?! - ciemnowłosy ponownie krzyknął. - Widzę go pierwszy raz, a wy każecie mi się z nim żenić?!

-Przecież ten ślub nie będzie od razu - zaśmiała się druga kobieta, tym razem matka starszego - Zaręczyny są dopiero pojutrze, więc ślub nie prędzej niż za dwa tygodnie.

-Dwa tygodnie? - znów odezwał się chłopak w jasnych włosach.

-Kazałam ci być cicho! - jego matka znowu zgromiła go wzrokiem, jednak tym razem chłopiec nic sobie z tego nie zrobił.

-Jesteś najbardziej wyrodną macochą jaka może być - stwierdził również wstając - Moja prawdziwa matka by mnie broniła. Nie pozwoliła by, żeby stało mi się coś czego nie chcę... Kim ty właściwie jesteś?!

-Synu, uspokój się - rzekł stanowczo ojciec jasnowłosego.

-Nie chcę się uspokoić - odparł mu - Nie chcę brać tego pieprzonego ślubu, a tym bardziej nie chcę tu dłużej być!

Krzycząc to ruszył w kierunku wyjścia, kiedy jego ojciec ponownie się odezwał.

-Nie wyjdziesz stąd - rzucił ostro - Jeśli to zrobisz, możesz przestać nazywać się moim synem i możesz odejść z mojego domu, jak i życia.

Jongup zatrzymał się. Drzwi były teraz w zasadzie na wyciągnięcie jego ręki, ale nie mógł tego zrobić. Jakaś niewidzialna siła trzymała go w miejscu i nie pozwoliła iść dalej.

-A teraz wróć na swoje miejsce i zachowuj się tak, jak cię wychowaliśmy - dodał po chwili, jednak chłopiec nie ruszył się nawet o milimetr. - Rób co ci każę. Więcej nie będę tolerował twojego nieposłuszeństwa.

-Dlaczego mi to robisz? - szepnął ledwo słyszalnie, odwracając się przodem do reszty.

-Dlaczego robię ci co? - starszy uniósł pytająco brew.

-Dlaczego każesz traktujesz mnie tylko i wyłącznie jako kartę przetargową w swoich interesach?

- Porozmawiamy o tym później - powiedział ostrzegawczym tonem. - A teraz wróćmy do tego, o czym mówiliśmy wcześniej.

-Więc właśnie - głos zabrał starszy Kim - pojutrze są wasze oficjalne zaręczyny. Z tej okazji odbędzie się też bankiet. Resztę wyślę panu mailem.

-Nie weźmiemy ślubu - wtrącił ponownie Himchan, jednak został całkowicie zignorowany.

-Czy to wszystko? - zapytała pani Moon.

-Tak - odparł mężczyzna - Dziękuję za przybycie. Miło się z państwem robi interesy.

Robi interesy. To właśnie zostało w głowie Jongupa przez całą drogę powrotną, kiedy to dostawał od ojca solidną reprymendę za swoje zachowanie.

-To będzie naprawdę trudny czas dla mnie... - szepnął jeszcze niesłyszalnie sam do siebie przed snem, po czym pozwolił swoim oczom opuścić jedną, samotną łzę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ahtung Ahtung!
Fanfiction będzie dodawane od nowa, ponieważ będę wprowadzać poprawy i może niewielkie zmiany (to wcale nie tak, że przez przypadek cofnęłam publikacje, wcale xD)
Od razu przepraszam za spam (?) że znowu są powiadomienia ode mnie haha










Marriage | Himup Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz