Inspirowałam się filmem ,,Twój na zawsze"
Hej ;} będzie to moje pierwsze opowiadanie ereri, więc proszę się postarać nie zmieszać mnie z błotem ;p
Akcja dzieję się w realnym świecie, ale dokładne położenie nie jest określone. Opowiadanie jest z per...
Stoję w bezruchu. Jedyne co w tej chwili czuję, to jak moje gorące łzy spływają po policzkach. Beksa Eren. Idiota Eren. Nie, nie tym razem. Nie jestem teraz idiotą. Tylko ten kretyn, Levi. Co on sobie wyobraża, przychodząc tu? Myśli, że od razu wpadne mu w ramiona i będziemy żyć długo i szczęśliwie? Może i mam dziewiętnaście lat, ale już dawno przestałem wierzyć w szczęśliwe zakończenia.
*dźwięk przekręcania klucza w drzwiach*
Słysząc, że (najprawdopobniej) Mikasa wraca do domu, szybko wytarłem łzy rękawem bluzki. Następnie szybko usiadłem na kanapę i włączyłem telewizor.
- Już wróciłam Eren! - usłyszałem głos mojej siostry.
- Jak było w pracy? - pomimo tego, że jesteśmy rówieśnikami, Mikasa już pracuje jako trener personalny na siłowni. Szczerze nie mam pojęcia co ma w głowie jej pracodawca, że pozwolił jej pracować na takim stanowisku, nie mając żadnego doświadczenia. Często wyobrażałem sobie, że moja siostra uzyskała to stanowisko siłą, jednak to nie jest do końca możliwe. Często jestem zły na siebie za to, że ona już pracuje, a ja jeszcze nie. Właściwie jedyne co potrafię to rysować, plus jestem straszną niezdarą, dlatego nawet w kawiarni nie chcą mnie przyjąć na stanowisko kelnera.
- Właściwie to nienajgorzej. - powiedziała wykładając zakupy na stół. - Eren... piłeś kawę?- zapytała podejrzliwie.
Na jej słowa staneło mi serce, po czym, zaczeło bić jak oszalałe.
- No wiesz... Nie wyspałem się, to chciałem się trochę pobudzyć, hehe...- podrapałem się z nerwów po szyji.
- Dlaczego mnie okłamujesz? - zapytała i skierowała się w moją stronę.
- Ależ dlaczego miałbym kłamać?- starałem się przybrać pewny siebie ton głosu.
- Może... ktoś u ciebie był? - spojrzała mi w oczy.
- Mikasa, to ja już nawet nie mogę napić się kawy!? - krzyknąłem obużony, wyładowując napięcie, które rosło z każdą minutą.
- Przecież widzę, że ściemniasz. Eren, pamiętaj, nie masz prawa mnie okłamywać, jasne? - powiedziała groźnie. Właściwie była to z jej strony, dosyć jasna, groźba.
- Bo co? - pierwszy raz od bardzo dawna jej odpyskowałem. Zdałem sobie sprawę, że Levi miał rację. Każdy mój znajomy miał rację, mówiąc, żę moja siostra jest okropna. Bo taka właśnie jest. Mam jej już dość, czas coś zmienić.
- Pyskowania ci się zachciało?
- Mikasa, ogarnij się, kobieto! Zachowujesz się jak matka, a jesteś tylko moją siostrą! W dodatku przyszywaną! Wiesz co, powiem coś co zawsze chciałem powiedzieć...- wziąłem głeboki oddech, a Mikasa patrzyła na mnie nie tyle co wkurzona, ale zdziwiona moim nagłym wybuchem. - ... nienawidzę cię, nikomu nie życzę takiej siostry. I wiesz co? Levi tu dzisiaj był! I mnie pocałował! - jej źrenice się poszerzyły, po czym na jej twarzy znów pojawił się grymaz wkurwienia i zazdrości.- A, właśnie, bo bym zapomniał, wyprowadzam się, i to choćby zaraz!
- Tylko spróbuj, a możesz tu już więcej nie wracać!- krzykneła, i chwyciła mnie żelaznym uściskiem za ramie. Korzystając z mojego nagłego przypływ pewności siebie, wyrwałem się z jej uścisku i odepchnąłem ją, czego ona kompletnie się nie spodziewała.
Udałem się do swojego pokoju i wyciągnąłem dosyć małą, walizkę, którą miałem pod łóżkiem. Szczerze już dawno planowałem się wyprowadzić (a bardziej uciec). Następnie zacząłem wyciągać randomowe ubrania z szafy i wpakowywać je do walizki.
Po chwili w progu staneła Mikasa, która najwidoczniej przybrała nową taktykę, bo miałą minę zbitego psa.
- Eren proszę cię, porozmawiajmy. Nie działaj tak pochopnie, gdzie niby pójdziesz? Pada na dworze, przeziębisz się. - powiedziała spokojnie i starała się mnie przytulić. W tej chwili znów poczułem wątpliwośći. Przecież to moja sio.... NIE! Nie dam się znów omamić.
Zapiąłem walizke, i kolejny raz odepchnąłem moją siostrę.
- Eren, ty nie możesz... Obiecaliśmy mamie, że będziemy się sobą opiekować... - popatrzyła mi głeboko w oczy, tym samym przywołując smutne wspomnienia. Jednak nie mogłem się teraz wycofać.
- Po pierwsze to nigdy nie była twoja mama, po drugie pierdol się. - wysyczałem jej prosto w twarz. Patrzyła na mnie przez chwilę, aż w jej oczach zaczeły pojawać się łzy. Zamachneła się, żeby chwilę później zdzielić mnie z liścia w twarz, po czym pobiegła do swojego pokoju.
Chwyciłem się za bolące miejsce, szczerze Mikasa potrafiła nieźle złoić skóre. Ale teraz bolało to kilka razy mocniej, nie od samego ciasu, ale od tego, że zdałem sobie sprawę jak bardzo ją zraniłem. Już miałem zostawić walizkę na podłodze, i pobiec do pokoju dziewczyny, żeby ją przeprosić, jednak czy tego naprawdę chciałem? Czy chciałem, żeby moje życie było nadal takie jak dotychczas? Nie, nie chcę tak więcej żyć.
Skierowałem się w stronę przedpokoju, gdzie miałem kurtkę i buty. Szybko je nałożyłem na siebie, po czym otwarłem drzwi. I znowu ta niepewność, tym razem kilka razy większa. Nogi się podemną ugieły, znów miałem zamiar, pójść do pokoju dziewczyny, żeby ją przeprosić, gdy przypomniał mi się moment, w którym wyznałem siostrze, że (chyba) jestem innej orientacji, niż ,,normalni ludzie". Przypomniałem sobie to, gdy mnie uderzyła w twarz, bo przecież to choroba i zboczenie. Pamiętam jak mi wmawiała, że nie tego chciała moja mama, napewno się mną zawiodła. Miałem wtedy ledwo piętnaście lat, ona tak samo. Kto by pomyślał, że własna (nawet przyszywana) rodzina potrafi zranić naprawdę mocno. Wiem, że wielu ludzi wziełoby mnie za ciotę, skoro daję się bić własnej siostrze, która jest przecież taka niewinna. Wiem to wszystko, dlatego zawsze to trzymałem w sobie. Nigdy nie podniosłem na nią głosu, a co dopiero ręki, dlatego w życiu jestem takim popychadłem (z czego nie jestem zadowolony). Jednak teraz jest inaczej, teraz wyprowadzam się od niej, mam tego dość.
Pewnie i głośno trzasnąłem drzwiami i trzymając w ręku walizkę, ruszyłem na dwór. Gdy poczułem deszcz i zimny wiatr na swojej skórze, zacząłem się histerycznie śmiać, jednocześnie gorzko płacząc. ◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
Dzisiaj tak inaczej, bo z perspektywy Erena. Wybaczcie, jeżeli jesteście źli, że zrobiłam z Mikasy ,,czarny charakter", no, ale ktoś musi nim być :v. Wybaczcie za wszelkie błędy i literówki :) Za niedługo wrócę do was z kolejnym rozdziałem ^^
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.