Pożarli wszystkich ludzi, którzy nie dostali się na statek. Chciałam ich wszystkich udusiać za to, że nie mamy dwóch takich statków, by mogli się wszyscy zmieścić, a jak nie, to mogli chociaż wziąć tych młodszych. Ale nie..zostawili ich na pożarcie tym przerażającym.....czymś. Odkąd Kolos zniszczył Marię naszą jedyną szansą byli Zawiadowcy. Pragnęłam być jedną z nich. Chciałam nosic z dumą na plecach skrzydła wolności. Chciałam roznieść wszystkich tytanów w pył, by ludzie mogli cieszyć się wolnością. By mogli w końcu zburzyć te mury.
Biagaliśmy już chyba pięćdziesiąte kółko z rzędu. Jak widać nie chcą nas szczędzić. Nie dziwie im się. W końcu chcą wziąć tylko tych najlepszych. Trzymałam się w środku naszego przemęczonego szyku. Niektórzy jednak nie dawali rady i zostawali w tyle. Za każdym razem, gdy mijaliśmy miejsce rozpoczęcia miałam nadzieję, że staniemy i będziemy mieć chwilę czasu na odpoczynek. Z kolejnym kółkiem jednak traciłam jakiekolwiek nadzieję. Po sześdziesiątym kółku zakomendowali, by stanąć w szeregu i zasalutować. Tak też zrobiliśmy. Byłam w pierwszym szeregu. Tym, który był najbardziej obserwowany i oceniany. Słyszałam nierówne oddechy moich towarzyszy. Zastanawiałam się co mogą mieć teraz w głowach..boją się? A może wszystko im obojętne?
-Kolejna świnia. Jakie imię?!-Popatrzyłam na męszczyzne przede mną. To był sprawdzian. Sprawdzian pokazujący, czy jesteśmy na tyle mocni emocjonalnie. Nie miałam zamiaru go oblać.
-Yami Yumigasaki.-Powiedziałam głośno zaciskając pięść na sercu. Starałam się nie okazywać żadnych emocji. Tutaj nie ma czasu na emocje. Liczy się tylko cel.
-Po co chcesz dołączyć do Zawiadowców?!-Spytał ponownie, a ja prawie ogłuchłam. On serio musi być głuchy, że tak się drze. Nie zamierzałam w żaden sposób kłamać w tej odpowiedzi.
-Ponieważ chcę wybić tytanów co do jednego. Zetrzeć ich wszystkich w pył, by odzyskać wolność.-Odpowiedziałam równie głośno co wcześniej. Cholera..zdam czy nie? Niech ten gościu w końcu coś powie! Męszczyzna tylko prychną drwiąco i poszedł do dalszych osób. Westchnęłam cicho z ulgą. Nie nawrzeszczał na mnie, a więc chyba dobrze mi poszło. Staliśmy potem jeszcze z dobre pół godziny. Gdy mężczyzna w końcu się nawrzeszczał kazano nam unieść się na linach do trójwymiarowego manewru. Staliśmy patrząc na innych śmiejąc się z niektórych niepowodzeń i upadków. Jeden brunet, któremu również się nie udało chciał spróbować jeszcze raz, jednak został wyśmiany. W głębi duszy mu współczułam. Przyszła moja kolej. Podeszłam do lin i pozwoliłam się zapiąć. Gdy uniosli mnie do góry chwilę się chwiałam, by po chwili stanąć w bez ruchu. Spinałam przy tym wszystkie mięśnie, byleby tylko nie spaść. Biłam się z myślami, by nie złapać z paniki linek. Nie polecam tego komuś, kto boi się wysokości. Odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie postawili mnie na ziemie. Zdałam kolejny test.
W przeciągu pięciu lat treningów...wzlotów i upadków nadeszła ta chwila....Chwila, w której zostaniemy przydzieleni do oddziałów. Wszyscy kadeci przyszli na plac główny i ustawili się w szeregach. Przed nami była platforma, na której stał jakiś męszczyzna. Starszy kapral Erwin.
-Kadeci.-Krzykną, by uciszyć szmery. Wszyscy umilkli.-Nie chcę mówić kłamstw..Na walce wraz z Zawiadowcami pewnie dużo z was zginie z rąk tytanów. Walki będą ciężkie i niektóre z nich się nie powiodą, a więc zostańcie, jeżeli czujecie się na siłach, jednak do niczego was nie zmuszam.-Znów usłyszałam przerażone szmery...piskliwe głosiki..i wymarłe oczy. Ja byłam jednak pewna. Po tych pięciu latach nie mogłam się poddać. To było moje marzenie. Dołączyć do Zawiadowców. Pozabijać Tytanów i odzyskać wolność. W krótce jednak jedna osoba stchórzyła, a za nią następne...Idioci! Nie po to trenowali przez te monotonne pięć lat, by teraz tak po prostu odejść! Kadeci....prawie wszyscy odchodzili. Tchórze. Zostało nas chyba z ośmiu. Jednym z nas był też ten brunet, którego wyśmiali. Wszyscy mieli przerażone miny..tylko ja skamieniałam. Nikt nigdy nie jest przygotowany na walkę, jednak przygotowywałam się przez całe życie. Nie mogłam się wycofać. Byłam tak blisko, bo spełnić marzenie.
-Dobrze więc. Witamy nowych Zawiadowców!-Był przerażająco poważny. Jednak...kto by mu się dziwił? W końcu pewnie widział śmierć swoich przyjaciół. Nikt po czymś takim nie był taki sam. Urazy psychiczne zostały. Po tym wszystkim razem w grupie poszliśmy do jadalni, gdzie czekała na nas kolacja. Usiadłam gdzieś z boku, by móc w spokoju wszystko przemyśleć. Dostałam się do Zawiadowców. Będę wolna.
***********
-Pff suabeeuuu
-ciho hejteże ;___;
-zginież kurwiju. Zabijsie
*************************
Nowa seria z Attack On Titan ❤
I niespodzianka dla yaoistek........POSTANOWIŁAM ZROBIĆ ERERIII❤💪
Kliknij gwiazdeczkem i pokaż, że moja praca nie poszła na marne.
Followuj mje, albo Livjaj przyjdzie zobaczyć, czy umyłeś dla niego okna.
CZYTASZ
Skrzydła Wolności
FanfictionFajnie jest czuć się bezpiecznym, prawda? My jednak nigdy nie zaznaliśmy tego uczucia. Odkąd tytani wkroczyli na nasz teren nic nie jest tak samo. Dlatego też wstąpiłam do Zawiadowców. Chcę odzyskać wolność. Wybije ich wszystkich, co do jednego z du...