dla dominiki - lepszej części mnie.
:::
Peron był jak zwykle wypełniony tabunem nastolatków, którzy pośpiesznie próbowali dostać się do czekającego pociągu. Wielki zegar wskazywał piętnaście minut po jedenastej, kiedy większość uczniów żegnała się ze swoimi bliskimi, mówiąc, że przyjadą na święta w grudniu.
Nieśmiały chłopiec przesuwał się wolno w stronę wagonu, chcąc zająć miejsce ze swoimi przyjaciółmi, którzy już pewnie na niego czekali. Ciemne włosy opadały delikatnie na oczy nastolatka, który odgarniał je nerwowym gestem.
Spoglądał przed siebie, pchając wózek z kufrem, do którego spakował wszystkie potrzebne rzeczy; na którym ciążyło zaklęcie capacious extremis*, by wszystko mogło się do niego zmieścić. Siedemnastoletni Jeongguk chciał jak najszybciej znaleźć się w przedziale ze swoimi przyjaciółmi, czując, jak wszystkie pary oczu zwrócone były w jego kierunku, co oczywiście było tylko jego wyobraźnią.
W rzeczywistości nikt nie zwracał uwagi na drobnego, kruchego chłopca z przestraszonym spojrzeniem i zagryzioną do krwi wargą, który przyodziany był w białą, wykrochmaloną koszulę zapewne w najmniejszym rozmiarze, która na nim i tak lekko zwisała.
Chłopiec przymknął na chwilę powieki, dalej zawzięcie pokonując drogę w stronę transportu. Żałował, że nie poprosił o pomoc swojej rodziny, ale nie chciał robić sobie i jej niepotrzebnych scen i łzawych pożegnań przy tak dużej ilości osób.
Ta chwila nieuwagi była kluczowa dla paczki przyjaciół, którzy dopiero co zauważyli delikatnego nastolatka. Jeden z nich, noszący dumnie imię Seokjin, postanowił, że ten będzie idealnym obiektem do niewinnego żartu.
W pewnym momencie Jeongguk całkowicie oderwany od rzeczywistości i poplątany w swoich własnych myślach, poczuł, jak ktoś podkłada mu nogę, czego skutkiem było jego zachwianie i dość głośny upadek.
Nim zdążył zareagować, upadł na kolana przed chłopcami z jego rocznika.
Momentalnie otworzył oczy, błądząc wystraszonym spojrzeniem po otaczających go osobach. Jego wzrok zatrzymał się na grupce górujących nad nim chłopców, którzy ledwo powstrzymywali się od śmiechu.
Dookoła nic się nie zatrzymało, choć serce niskiego chłopca zaczęło niepoprawnie bić, dłonie trząść się niemiłosiernie, a na twarzy i szyi nastolatka pojawił się malinowy rumieniec. Oddychał szybko, kiedy banda jego oprawców wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
— Uważaj, jak chodzisz, dzieciaku — rzucił głośno Baekhyun, który był na ostatnim roku w Gryffindorze. — Jeszcze coś mogłoby ci się stać przypadkowo, skarbie. — Śmiał się ze swoimi przyjaciółmi, a zaraz do nich dołączyło więcej osób, którzy zaczęli przysłuchiwać się ich rozmowie. A raczej sarkastycznym uwagom rzucanym w stronę Jeongguka, który nie wiedział, jak się przed nimi bronić. Obserwujący natomiast cieszyli się, że to nie oni byli ofiarami żartów. Przecież tak jest łatwiej, prawda?
— J-ja - zaczął powoli, nie chcąc prowokować silniejszych chłopców i przypadkowo palnąć jakiejś głupoty. — Przepraszam, m-muszę pośpieszyć s-się n-aa pociąg — wydukał, ignorując wszystkie śmiechy, które uderzają w jego głowę ze zdwojoną siłą.
— Jesteś pewny, że to właśnie w tamtym kierunku chcesz się udać? — zapytał Jimin, udając, że nad czymś się zastanawia. — Nie jest tak, że swoją obecnością plamisz nas świat?
Jeongguk zaczął się zastanawiać, czy Park Jimin na pewno nie powinien należeć do Slytherinu. Chłopiec nie uważał, by ten dom był bardzo nieprzyjazny, przecież sam w nim był, ale z dawnych czasów przypięto do niego łatkę czystości krwi.
CZYTASZ
o chłopcach, których pochłonęło niebo | taekook
Fanfictienieśmiały ślizgon pokochał zarozumiałego gryfona. taekook;hogwart'au top!¡tae bts, exo, wanna one, knk; hogwart'au ©rotacyzm|2019