Murasakibara postanowił ten dzień spędzić w pracy, od samego rana, aż do późnego wieczora, w nadziei, że dzięki temu uda mu się choć na chwilę przestać myśleć o zerwaniu z Himuro.
Prawdą było, że przywykł do tak długiej pracy i praktycznie codziennie siedział w cukierni nawet po piętnaście godzin, ale zwykle nie musiał się zamartwiać Tatsuyą; przynajmniej nie do tego stopnia. Czasem rozmyślał tylko o tym, że znowu pojechał do Kagamiego, ale poza tym umysł miał w miarę oczyszczony.
Teraz jednak stanowił on ciemną, głęboką otchłań, wypełnioną po brzegi czarnymi myślami. Co porabiał Himuro? Czy po zerwaniu z nim pocieszał się Taigą? Czy w ogóle musiał się w jakiś sposób pocieszać, czy może mało go to obeszło? Czy myślał o Atsushim? Zastanawiał się, co u niego, jak się trzyma?
Minęły co prawda zaledwie trzy dni, ale dla Murasakibary było to wystarczająco dużo, by zacząć tęsknić za ukochanym. Zapewne było to jednostronne uczucie – Himuro nie próbował nawet do niego zadzwonić. Najwyraźniej pasował mu taki obrót sprawy; pozbył się tego, który tyle narzekał na jego prowadzenie się.
Ale przecież Atsushi chciał dla niego dobrze. Chciał tylko, żeby byli szczęśliwi, żeby Himuro ograniczył się do jednego chłopaka, do jednego partnera w życiu. Co mu z tego, że sypia z Kagamim, póki ten jest wolny? Jeśli Taiga się z kimś znowu zwiąże i postanowi być mu wierny, to Tatsuya znów wyląduje na lodzie, i co wtedy? Czy wówczas zgłosi się do Murasakibary? Czy może znajdzie sobie innego kozła ofiarnego, na którego uczuciach będzie żerował?
A co z nim, Murasakibarą? Nigdy nikogo nie kochał, nie znał uczucia zakochania się. Słyszał, jak ludzie mówią o tym na prawo i lewo i strasznie się o to wkurzał. Nie potrafił pojąć, o co tyle zamieszania? Motylki w brzuchu? Głupota. Różowy świat? Niedorzeczność! Takie rzeczy nie istniały, a wyolbrzymianie tego uczucia w taki sposób było obrzydliwe i przyprawiało go o dreszcze.
Dopóki pewnego dnia sam nie zaczął czuć „motylków w brzuchu". Dopóki pewnego dnia sam nie zaczął widzieć świata przez różowe okulary – kiedy wszystko nagle stało się jaśniejsze, przyjemniejsze. Kiedy wszystko rozświetlał uśmiech Himuro i jego psotne spojrzenie, łagodny ton jego głosu i to przyjazne usposobienie.
Jego skóra była taka jasna i przyjemna w dotyku... jego włosy takie miękkie... jego zapach taki uspokajający. Atsushi mógłby całymi dniami leżeć z nim w łóżku, wtulony w niego, z nosem w jego włosach.
Czy kiedyś jeszcze poczuje bliskość Tatsuyi? Czy będzie im dane raz jeszcze spróbować tego, co zasmakowali? Albo raczej co zasmakował Murasakibara, bo Himuro najwyraźniej potrafił smakować tylko Kagamiego...
Atsushi westchnął ciężko, pakując do kartonowego pudełka małe nadziewane bułeczki w różnych smakach.
– Nie chciałem tej pomarańczowej-nodayo – powiedział Midorima, poprawiając swoje okulary.
– Ech? Taak? Sorki, Mido-chin~- mruknął Atsushi, wyciągając bułeczkę z nadzieniem pomarańczowym i odkładając ją na bok.
Stali naprzeciwko siebie, dzieliła ich lada. Murasakibara sam zaprosił do swojej cukierni Midorimę; zaproponował mu, by wpadł po zajęciach po coś słodkiego dla siebie i Akashiego, gdyż mężczyźni mieli się spotkać w ciągu najbliższej godziny. A ponieważ Seijuurou wspomniał Shintarou, że wypieki Murasakibary są nad wyraz smaczne (Midorima opowiedział Akashiemu o swoim nowym lokatorze i czerwonowłosy przypomniał sobie, że był kiedyś w cukierni Murasakibary), Midorima przystał na jego propozycję i przyjechał do niego zaraz po zajęciach.
Akashi co prawda smakował jedynie ciasta w wykonaniu Murasakibary, ale Shintarou postanowił kupić nadziewane bułeczki, gdyż wiedział dobrze, że to właśnie te wychodzą Atsushiemu najlepiej.
CZYTASZ
Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||
FanficOdcinkowy serial na miarę "Mody na Sukces"! Fabuła toczy się wokół życia trójki braci: Kise, Kuroko oraz adoptowanego przez ich rodziców Aomine, a także ich przyjaciół oraz bliskich. Liczne problemy, rozstania, zdrady i romanse, nieoczekiwane zwroty...