Louis
Kreciłem się nerwowo po biurze i szarpiąc się za włosy myślałem jak odzyskać moje pieniądze. Jedynym sposobem było zastraszenie tego gnojka...
Niespodziewanie do mojego gabinetu weszła jakąś osoba, odwróciłem się...
-Skorpion... Ah wystraszyłeś mnie-odetchnąłem z ulgą.
-wybacz szefie,ale Jastrząb mówił, że ten Gnój nie spłacił długu,myślałem że może potrzebujesz pomocy,czy coś... - westchnął mój towarzysz.
-masz rację... Myślałem o zastraszeniu go, a jeżeli to nie pomoże to wyślemy cię na akcje- mówiąc to patrzyłem na zegar , na ścianie.
-a czym mamy go zastraszyć? - skorpion ponownie zabrał głos.
-Horan ma bardzo ładną żonę, od 7 lat w szczęśliwym małżeństwie... A co jeśli...-uśmiechnąłem się chytrze, a mój przyjaciel odpowiedział reszte
-jakby coś jej się stało... Niby nieszczęśliwy wypadek- obydwoje wiedzieliśmy jaki jest plan, zostało już tylko zadzwonić do tego zasranego biznesmenka i trochę go postraszyć.Poprosiłem, więc skorpiona żeby wyszedł i wykreciłem numer do Horana.
-Niall...-
-czego chcesz? Mówiłem Ci, że nie mam Ci z czego zapłacić... Odpieprzcie się ode mnie! - usłyszałem przyspieszony głos, był wyrazie zestresowany tą rozmową.
-nie będziemy się tak bawili... Zadłużyłeś się u nas dokładnie rok temu i... -
-powiedziałem że nie mam z czego wam spłacić! -
Zaczynałem się denerwować, a to nie wróżyło nic dobrego.
-masz bardzo ładną żonę Niall...szkoda by było, by coś jej się stało, jest naprawdę gorąca co nie? - usłyszałem jak prawdopodobnie wstaje od biurka, bo w tle było słychać jakby przerwanie sie różnych rzeczy i zgrzyt gwałtownego odsuniecia fotelu.
-nie mieszaj w to Natalie! Jeżeli choć włos spadnie jej z głowy to... -
-masz tydzień Niall... Potem możesz pożegnać się z żoną - po tych słowach się rozłączyłem, uśmiechem na ustach... Wiedziałem, że w jego sercu zasiałem ziarno niepokoju,ktore z każdą sekundą wypuszczało kiełki.Horan
Porozwalałem wszystko w moim biurze... Powoli odchodziłem od zmysłów, co mi strzeliło do głowy, że zadłużyłem się na boku. Cały ten bajzel nie pomagał.
Usłyszałem pukanie do drzwi, a zaraz potem w pomieszczeniu znalazła się drobna osóbka o brązowych jak kasztany włosach, ubrana w czerwoną sukienkę od Gucci'ego.
-Natie... - użyłem jej zdrobnienia, a ona podeszła do mnie i zaczęła masować moje spięte barki, które pod wpływem jej dotyku rozluzniły się.
-kochanie co się z tobą dzieje? Od jakiegoś czasu chodzisz przygnębiony, a firma podupada...musisz się wziąć w garść, inaczej to wszystko, na co ciężko pracowała twoja rodzina zostanie nie tylko nam odebrane, ale też zniszczone... Pamietasz czego chciał twój ojciec? - pocałowała mnie w skroń i stanęła na przeciwko mnie by lepiej widzieć moją twarz.-kocham cię Niall...i będę kochać nawet jeśli stracisz to wszystko, ale nie zaprzepaszczaj szansy, którą dostałeś od losu... -
-wiem kochanie, wiem... Mam już nawet pomysł na nową kolekcję,bedzoe trochę tańsza od poprzednich, ale damy radę... Wysłałem już pomysły to Adriéna-mowilem z zapałem o swoim pomyśle.
-I co on na to? - zmarszczyła brwi.
-był z początku przeciwny, ale się zgodził... Powiadomiliśmy też media... Ehh to znaczy Zayn zawiadomił, w końcu to on zajmuje się reklamą-westchnąłem.
-No tak... Zayn-przewrociła oczami, nigdy nie lubiła mulata, jednak on był moim dobrym przyjacielem. Zawsze mogłem mu zaufać...Natalie
Wracałam od kosmetyczki, która dobre 40 minut temu skończyła mi robić manicure. Wysiadłam z taksówki trochę dalej od domu, by przespacerować się jeszcze trochę na świeżym powietrzu. Gdy szłam chodnikiem, błędąc już niedaleko domu, usłyszałam trzask gałęzi. W odruchu obróciłam się nerwowo z początku nikogo nie dostrzegając. Odetchnęłam z ulgą i skarciłam się w myślach, że jestem tak strachliwa. Jednakże znowu usłyszałam za sobą niepokojący odgłos, tym razem w ciemnościach nocy dostrzegłam zakapturzoną postać, która starała się ukryć. Czułam jak moje serce podchodzi mi do gardła,chcąc się wydostać i uciec jak najdalej stad. Przęłknełam głośno ślinę i z początku udawałam, że go nie zauważyłam. Jednak później spanikowałam i zaczęłam biec, za mną słychać było przyspieszone kroki. Niespodziewanie złamał mi się obcas, a ja runęłam na ziemię. Miałam zdarte całe kolana, mimo to wstałam i zarzucając że stóp obcasy dobiegłam do domu, nerwowo szukając kluczy i w końcu dostając się do upragnionego środka. Wszystko szczelnie za sobą zamknelam.
Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkanie, zastałam w nim mojego męża,ktory z początku nie zauważył moich krwawiących kolan, ale z czasem pobiegł do mnie i ze strachem w oczach spytał co mi się stało.
Rozplakalam się jak mała dziewczynka i wtuliłam w jego tors.
-k..ktoś mnie obserwował i... I śledził, kiedy uciekałam on też biegł... Wywróciłam się stąd te rany.... Jezu Niall...tak cholernie się bałam... Widziałam go jak się chowa w cieniu- poczułam jak blondyn zaciska uścisk na mnie mocniej i próbował mnie uspokoić.
-cśii... Juz dobrze, teraz jesteś bezpieczna... Zaraz wrócę dobrze - puścił mnie na chwilę i wyszedł z domu na zewnątrz.Horan
Od razu widziałem kto za tym stoi, byłem tak wściekły, że do tego doszło... Ten kretyn Louis za tym wszystkim stoi!
Natychmiast wykrecilem do niego numer i zadzwoniłem po trzech sygnałach odebrał.
-słuchaj! Nie wiem co do ciebie nie dotarło!! Ale powiem to jeszcze raz! Odpieprzcie się od mojej żony!!! Bo przysięgam pożałujecie!-wykrzyczałem do słuchawki po, czym się rozłączyłem. Wróciłem do Natalie, która siedziała owinieta kocem. Podszedlem do niej i mocno przytuliłem mówiąc-nie dam cię nikomu skrzywdzić... Kocham cie Natie... Kocham... -______
Hej... Jeżeli ktoś tu zajrzał to chciałam powiadomić, że będę kontynuować to opowiadanie po skończeniu mojej poprzedniej KSIĄŻKI,, więzienie H.S"

CZYTASZ
Cena życia || H.S
Fanfiction-nigdy nie pozwolę cię im skrzywdzić... - wychrypiał mi do ucha i mocno przytulił -Harry... - -tak? - -kocham cię - w odpowiedzi połączył nasze usta. Natalie to kobieta lubiąca wygode z dobrego domu, całe życie była w luksusie, żeby tego było ma...