2

148 16 2
                                    

-Jesteś taki słodki -szepnął mi do ucha albinos.

-Ach...prze-ach -mówiłem przez jęki kiedy przygryzał mi szyję.

-Co mam zrobić?-Szepnął, a po tym pocałował mnie.

Odwzajemniałem ten pocałunek. Był on delikatny, ale także namiętny.

-Gilbert!-usłyszałem jakiś obcy głos.

Był bardzo poważny i donośny...Niemiec? Albinos "odkleił" się ode mnie zostawiając mnie samego. Szybko usiadłem i wychyliłem się żeby zobaczyć nieznajomego mężczyznę. Zauważyłem też mojego brata...kurna!

-Ve~ idziesz z nami na pizze i na miasto~?-zapytał mój przygłupawy brat.

-N-nein...-odpowiedział albinos. Przynajmniej nie zostawił mnie na lodzie.

-Twój gość może iść z nami- powiedział blondyn.

Zauważył mnie!? Natychmiast się zarumieniłem, a mój brat na mnie spojrzał.

-Loviś!-Krzyknął mój brat rzucając się na mnie. Mógłby schudnąć, a nie rzucać się na mnie.

-To wy się znacie? -Zapytał albinos.

-Tak...ziemniaczany łbie...to mój brat- odpowiedziałem, a albinos wyglądał jakby dostał laga mózgu. On w ogóle ma mózg?

-Puszczaj mnie...-powiedziałem spoglądając na miskę popcornu na podłodze.

-Ve~ nie-odpowiedział mój brat, a ja w moim jakże zaglibis...tzn zajebistym sposobem zrzuciłem go na podłogę.

Ten albinos coś mi przestawił czy co? Dobra Lovino zachowuj się normalnie ten ziemniaczany łeb nie zrobi Ci nic. Zauważyłem że film nadal był włączony. Pisnąłem jak mała dziewczynka jak zobaczyłem jak morderca pojawił się znikąd i skręcił głowę kobiecie. Albinos się zaśmiał. Nie będzie Ci do śmiechu jak zaraz wylecisz z stąd...Ty....pusty ziemniaczany łbie. Wstałem i wziąłem Feliciano za rękę. Poszedłem z nim do pokoju.

-Nie będziemy wam przeszkadzać -powiedziałem wkurzony.

Tak. Zauważyłem że oni rozmawiali, a ja pisnąłem...geniusz większy od Leonardo de vinci. Ehh wszedłem z moim bratem do pokoju i usiadłem na łóżku.

-Ve~ Trapi Cię coś~-powiedział Feliciano.

Racja. Trapi mnie to że mogę być przeszkodą, ale ja zawsze nią jestem. Nawet dziadek wolał mojego brata ode mnie. Zawsze było "Kiedy będziesz nie miał takiej naburmuszonej miny?" "Uśmiechnij się jak feli" "Gdybyś mógł się zachowywać jak on" ehh zawsze byłem tym buntowniczym i niezależnym. Nigdy nie lubiłem kiedy byłem pod jakąś opieką czy coś.

-Nie-odpowiedziałem krótko.

-Feliciano,Lovino idziecie z nami?-wszedł do pokoju albinos.

Uśmiechnął się jak zobaczył mnie, a ja jedyne co zrobiłem to milczałem.

-Ve~ Tak! Lovino też! -Powiedział, a ja oburzyłem się.

Co?! Nie...co on planuje? Wyszliśmy z pokoju i założyłem buty.

Wyszliśmy, a mój brat już mówił o pizzy którą chcę zjeść. Aż zachciało mi się jeść. Zauważyłem że przez chwilę Niemiec trzyma mojego brata za rękę. Ha moje niedoczekanie ten blondyn coś czuje do mojego brata? Proszę feli nie zrób mi tego...cała nadzieja w tobie. Zauważyłem że albinos na ich widok odwrócił wzrok jakby nie chciał tego widzieć i zazdrości im? Sam nie wiem...kurna...z tym co się stało w domu czuję się jakbym był nieznajomym kochankiem dla niego.

Poczułem jak na kogoś wpadam. Przewróciłem się. Zauważyłem jak przytula mnie w pasie Antonio.

-Loviś! -krzyknął mi do ucha.

-Złaź, bo dostaniesz z glana pedale! -Zacząłem go kopać po brzuchu, aż kopnąłem w miejsce gdzie boli najbardziej. Skulił się.

-Hahahaha Tosiek masz za swoje- zaśmiał się Gilbert.

Wstałem i wziąłem za rękę czerwonookiego i poszliśmy do przodu bo byliśmy w tyle.

Głupi idiota....pożałuje do swojej śmierci co przed chwilą zrobił. Gdy już byliśmy blisko ziemnaczanego łba i mojego brata idioty puściłem go. Położył swoją rękę na moją głowę...zabije,spale, i powiesze razem z jego ręką. Weszliśmy do jakieś pizzerii. Czułem dziwny zapach ciasta i sera. Co oni dają do tej pizzy? Ciasto Arthura? Usiedliśmy w koncie przytulnej pizzeri. Ściana przy której byliśmy pokazywała fotografię Wenecji, a bardziej rzeki na której pływają łódki. Na przeciw była matowa ściana w odcieniu niebieskim, a reszta była czekoladowa. Dziwny gust, ale ja nie wybieram. Zamówiliśmy pizzę. W tym czasie ten ziemniak gadał z bratem. Typu "hej, co tam?" "A dobrze " "jak tam studia " zdziwiłem się że rozmawiają po angielsku.
-Lovino, na jakie studia idziesz? -zapytał się albinos.
-Architektura wnętrz (Lovino *^* idźmy tam razem dop aut)
-Chcesz się wyżalić jak tu...-nie dokończył
-Jest tu okropnie....te czekoladowe ściany nie pasują do tej matowej ściany do tego te kwiaty i ta fototapeta...kto robił te wnętrze....to musiał być bez stylu.- powiedziałem to tak szybko do tego machałem rękoma jak oparzony.
-Zwolnij katarynko- zaśmiał się czerwonooki.
-Proszę -podała pizzę starsza kobieta z takim jadem że zabiłaby tu wszystkich.
Teraz zauważyłem że owa "staruszka" to nie staruszka tylko jakiś wielki byk z zmarszczkami na twarzy, aż przeszły mnie dreszcze.
Wziąłem kawałek, ochyda. Jak można truć ludzi tym czymś? Ehh jedz co dają. Zjadłem to. Widząc twarz feliego też mu nie smakowała. To była jakaś podróbka...chyba z Chin. (Lovino bądź moim mistrzem dop.aut). Po zjedzonej "pizzy" poszliśmy do bramy Branderburskiej. Nie przyglądałem się jej. Feli ciągle mówił jak tu fajnie i miło. Dla mnie miło nie było. Wolałem klimat z południa niż północy. Jest tam cieplej, a tu? Czuję się jakby była zima i jak ten siwowł- gostek rozkręca się kaloryfer. Jest tzw ciepło ale nie czuć żebyś się spocił stojąc od niego metr.
Uderzyłem się, ciągle o nim myślę. Każdej wypowiedzi,myśli,czynie, mówię o nim, myślę o nim, robię to żeby być bliżej niego.
Po całym dniu byłem zmęczony. Nogi mnie bolały, już chyba wiem jak czuję się kobieta po całym dniu chodzenia na szpilkach. Rzuciłem się na kanapę.
-przeziębisz się- powiedział troskliwie tuląc się do moich pleców.
Czas stanął w miejscu. Liczył się on. Tylko on.
Obruciłem się do niego. Miał wzrok pełen pożądania i troskliwości. Włożyłem rękę w jego miękkie włosy. W tej ciemności on był światłem. Taki jasny...może przez to że jest albinosem? (Lovino- niszczyciel pięknych chwil dop.aut)
Ważne że był. Pocałował mnie. Najpierw lekko i zachęcająco, a jak odwzajemniłem był bardziej namiętny. Chyba mam trochę sił żeby spędzić z nim noc, ale na chwilę i spać. Jutro rozpoczęcie, a nie chcę się spóźnić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wredny Prusak który wreszcie to zrobił, ale nie dał szeksów muhahaha będzie trzeba czekać no sorcia. ;*
a teraz nie wiem...dobra wszystko jedno ale musiałam to wstawić bo mnie to rozwala.

dobra wszystko jedno ale musiałam to wstawić bo mnie to rozwala

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Nieznajomy kochanek [Prumano]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz