Lubisz To~

628 56 64
                                    

Pamiętam drogę do jego biura. Dotarliśmy bez problemu. Tord cały czas zerkał w różne strony. Nie miał jak uciec, bo wie, że dobrze biegam. Zamknąłem drzwi i przekręciłem klucz. Patrzał na mnie ze strachem.

- A więc... Na czym skończyliśmy?

Norweg odsunął się, zła decyzja, bo cofnął się do konta pokoju. Praktycznie już nic nie mógł zrobić. Zaśmiałem się i dałem ręce po obu stronach chłopaka. Zetknąłem nasze ciała że sobą. Norweg zdenerwowany zaczynał się szarpać. Zauważyłem że na jego twarzy pojawił się rumieniec.

- Po co się wyrywasz? Oboje wiemy, że tego chcesz...

Powiedziałem mu do ucha i delikatnie je przygryzłem.

- Mówiąc że mnie kochasz... Chodziło Ci o to prawda?

Tord wydał z siebie głośny jęk co jeszcze bardziej mnie zmotywowało do dalszego działania. Złapałem go za pośladki i przycisnąłem do swoich bioder, dyszał coraz głośniej w moją rękę której już od jakiegoś czasu kurczowo się trzymał. Trzymałem go bardzo blisko siebie. Uderzyłem nim o ścianę dalej go trzymając, Norweg jęknął i jeszcze bardziej umocnił chwyt. Zacząłem całować go po szyi parę razy zasysając jego skórę. Tord dyszał i jęczał. Moja prawa ręka powedrowała pod jego bluzę powoli zdejmując niepotrzebne ubrania. 

- N- nie... Tom! Nie mogę. Nie możemy tak... AH!

Wkurza mnie, udaje niewinnego prawiczka.

- Nie udawaj, że ci się nie podoba. Wiesz, że nie odpuszczę!

Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć pocałowałem go namiętnie. Próbował mnie odepchnąć... Jakoś mu nie szło.

- Jak czegoś chcę... To to biorę.

Powiedziałem stanowczo. Tord starał się dusić w sobie jęki. Widząc to zdiąłem mu podkoszulek i zacząłem bawić się jego sutkami. Norweg jęczał tak głośno, że zakrywanie ust nie pomaga.

- Mhhhhh... Hah...

Uśmiechnąłem się do siebie.

- Lubisz to~

- Z- zamknij się...

Puściłem go i zaprzestałem jakichkolwiek działań. Tord przez chwilę nie wiedział o co chodzi, ale parę sekund później mruknął zły.

- Co to miało? ...  Miało, Hah być?!

- Nudziło mi się więc postanowiłem cię trochę postraszyć, "Czerwony Liderze".

Nagle drzwi otworzyły się szeroko, stał tam Paul. Patrzył na nas poczym odkrząknął.

- Em... Miałem oprowadzić Thomasa po samolocie...

Powiedział niepewnie. Nie dziwię się, na jego miejscu też bym tak miał. No wyobraźcie sobie że otwieracze drzwi do biura swojego szefa, a on zdyszany i oparty o ścianę tylko z podkoszulkiem. A obok jakiś drugi gościu i się śmieje. A tym gościem tak się złożyło że jestem ja. Ale mniejsza. Lubię wkurwiac ludzi.

- A no racja... Racja. Odprowadz go do celi.

Powiedział dalej zdyszany Norweg. Haha. Dałem czadu. Będzie musiał sam zająć się jego... "Małym Problemem".

- To chodź, Tom.

- Idę... Papa! Poradzisz sobie beze mnie tak?

- Ty chuju...

Zamknąłem drzwi. Paul patrzył na mnie jakby widział ducha. Potrząsnął głową i kazał mi gestem ręki iść za nim. Do tej celi, nie jestem zadowolony. Może oni też tam będą...

- Co wyście tam robili? Biliście się?

- Można tak powiedzieć.

Szliśmy tak przez korytarze, Paul mówił co i jak, gdzie co jest itd. (za leniwa żeby to wszystko pisać xd)

- No i tu są cele.

Dotarliśmy do końca naszej "wycieczki". Nagle usłyszałem głos. Ktoś rozmawiał, to Edd i Matt! Biegiem ruszyłem za głosem i zobaczyłem ich! Edd pił cole... Jak zawsze. A Matt patrzył w lustro... Znowu.

- EJ! Cześć!

Oboje podskoczyli jak oparzeni.

- Tom?!

W tym samym czasie krzyknęli. Łzy zaczęły lecieć po ich policzkach, no dobra moich też.
Nie jestem z kamienia. Otworzyłem cele i podbiegłem do nich z całej siły ich przytulając.

- Mój Boże... Tak się cieszę że was widzę!

Nareszcie jest tak, jak powinno być. Aż za szybko tak się stało. Mam złe przeczucia. Tord na pewno się zemści...

- Nie zabił cię!

- Nie, jeszcze nie.

Uscisnąłem ich jeszcze mocniej. Fajnie jest tak być z nimi. Nawet jeśli to krótki czas.

TOMTORD/I Wanna Know More About You.../Where stories live. Discover now