32.

287 8 1
                                    

Mia wróciła do domu i przez całą drogę zastanawiała się, co powiedzieć rodzicom. Domyślała się, że będą domagać się wyjaśnień, dlaczego tak po prostu wyszła bez słowa z domu. Do tego ten dokument, który straciła.

Weszła do gabinetu rodziców i widząc ich, zdecydowanie czekających na nią, przełknęła ślinę i uśmiechnęła się lekko.

-Mamy do pogadania, Mia - warknął mężczyzna, trzymając jeszcze w ręce telefon, z którego prawdopodobnie niedawno używał. - Proszę, tutaj pierwsza rzecz. Wytłumacz mi się z tego - rzucił na stół kartkę z ocenami i frekwencją. Dziewczyna podeszła niepewnie i podniosła kartkę i przeczytała.

-Um... - zaczęła, próbując jakoś sensownie ułożyć zdanie i przy tym jakoś się obronić. Na kartce były negatywne oceny z przed ostatnich tygodni i jak się okazało ucieczki ze szkoły, gdy wymykała się z Harrym.

-Nie próbuj nawet nas okłamywać. Nie tym razem, Mia! - syknęła kobieta. - Dawaliśmy tobie wszystko, czego potrzebowałaś. Nigdy nie brakowało ci niczego. Zatroszczyliśmy się o ciebie, twoje życie w przyszłości miało być idealne, ale wszystko zepsułaś! Powiedz nam, co lub kto jest tą przyczyną.

-Więc... - szepnęła, czując wewnętrzną walkę ze samą sobą. - Ja...

-Dzwonił profesor - dodała kobieta, uśmiechając się sztucznie. - Żaden projekt nie został zatwierdzony przez niego. Nawet go nie zaczęłaś. Okłamałaś nas.

-Nie prawda - zaprzeczyła. - Robiłam go - westchnęła.

-Kłamiesz mi prosto w oczy - splunęła, a Mia spuściła głowę. - Możesz mi powiedzieć, co robił test ciążowy w koszu?

Dziewczyna automatycznie spięła się i spojrzała na test, który trzymała kobieta w ręce. - Z kim się pieprzyłaś!? - warknęła, a Mia odwróciła, zamykając oczy głowę w bok. Tak bardzo nie chciała się rozpłakać, ale była coraz bliżej tego.

-Kto to był? Ten chłopak od projektu, prawda? - spytał mężczyzna, a brunetka lekko pokiwała głową, już chcąc mieć wszystko z głowy. Domyślała, że w końcu się o wszystkim dowiedzą i podobnie wyobrażała sobie ich reakcje.

-Dajcie mi to wytłumaczyć, błagam - westchnęła. Po chwili poczuła się niesamowicie źle. Zakręciło się jej w głowie, ale próbowała tego nie okazywać.

-Czyli jednak - odparła kobieta. - Co ci odbiło, żeby z nim iść do łóżka!? - krzyknęła, a Mia zakryła dłonią twarz.

-Ja nie...ja nie chciałam, naprawdę...on... ważne, że test wyszedł negatywnie. Nie krzyczcie na mnie, proszę - wyszeptała i oparła się ręką o blat, czując jak nogi się jej uginają.

-Jesteś nieodpowiedzialną gówniarą - splunął mężczyzna. W dziewczynie coś pękło. Czuła, jak traci kolejne, ważne dla niej osoby. Zawiodła ich. - Naprawdę nie chcemy już takiej córki - dodał, na co Mia zamknęła oczy, by zahamować kolejne łzy. Przegryzła wargę i chciała tak bardzo stąd uciec.

-Tylko tyle macie mi do powiedzenia? - spytała, odwracając się do nich z wyrzutem. Raz patrzyła na ojca, raz na matkę. - Jak bardzo się na mnie zawiedliście? Jak bardzo złą córką jestem? A nie czekaj, już nie jestem! - spojrzała na mężczyznę. - Całe życie wyście mną kierowali, ale to się skończyło. Wiecie co? Pieprzcie się. Wyprowadzam się - oznajmiła. - A i nie chcę mieć z sami nic wspólnego. Jeszcze wam coś powiem, wiesz kim jest ten chłopak od projektu? To Harry Styles - uśmiechnęła się ironicznie.

-Ten... - zaczęła kobieta.

-Tak, ten. Syn waszej konkurencji. Jak to podsumowałaś, pieprzyłam się...z synem waszego wroga. Jejku, jaka niespodzianka. Kto by się spodziewał, prawda? - zakpiła.

-Ty mała, wredna... - zaczął mężczyzna, idąc w jej kierunku.

-Tylko do mnie podejdź! - krzyknęła Mia. - Co? Mnie też uderzysz jak mamę? Jesteś psychiczny. Idź się lecz. Oboje się leczcie - odwróciła się na pięcie i wyszła z domu, trzaskając drzwiami.

Zatrzymała się przed ulicą i wytarła mokre policzki o rękaw bluzy. Rozglądnęła się po bokach i pobiegła przed siebie. Stanęła obok znaku i chwyciła go, czując jak kręci się jej w głowie kolejny raz. Zaczęła ciężko oddychać i po prostu upadła na chodnik. Próbowała wstać, ale ręce się jej trzęsły. Zakryła dłonią usta, czując jakby zaraz miała zwymiotować.

-Halo? Nic pani nie jest? - spytała kobieta z wózkiem, zatrzymując się obok brunetki. - Wezwać pogotowie?

-Nic mi nie jest - wydukała Mia, odpychając od siebie kobietę. - Zostaw mnie.

-Chciałam tylko pomóc - odparła, jeszcze raz próbując ją podnieść.

-Odwal się! - warknęła i zamknęła oczy. Wzięła głęboki oddech i podniosła się do pozycji siedzącej. Wytarła buzię i wyciągnęła z torebki telefon. Wybrała numer do Mika.

-Cześć, Mia. Co jest? - spytał szczęśliwym tonem.

-Przyjedź po mnie, błagam - szlochnęła do telefonu.

-Co się dzieje? Mia!?

-Proszę. Jestem na ulicy Beetstreet osiem - wydukała. - Naprawdę potrzebuję cię. Tak bardzo źle się czuję.

-Zaraz będę - odpowiedział szybko. - Czekaj tam na mnie, słońce - odłączył się.

-Napewno nie wezwać pogotowia? Źle pani wygląda - westchnęła kobieta, nie mogąc ją tak po prostu zostawić samą na chodniku.

-Tak. Proszę odejść. Zaraz ktoś po mnie przyjdzie - westchnęła Mia. - Odejdź po prostu! - warknęła. Kobieta przytaknęła i niechętnie odeszła ze swoim dzieckiem. Mia spojrzała na swój dom i na rodziców wychodzących z domu. Wsiedli do samochodu i odjechali, nie zwracając na nią uwagi. Przycisnęła nogi do siebie i schowała twarz między kolanami, cicho szlochając.



Fear • Harry Styles ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz