Poranne słońce na niebie dawało o sobie bardzo dobrze znać. Ludzie, przechodzący po ulicach stolicy wydawali się cieszyć pięknem tego dnia. Shouyou po porannej rutynie, jaką było budzenie się samemu w opustoszałym domu miał dość wrażeń jak na jeden dzień. Na dodatek był jakiś taki markotny. Zdawało mu się, że zapomniał o czymś ważnym dla niego i zarazem smutnym.Wchodząc do pokoju numer 910 zastał całkowitą pustkę. Tobio przynajmniej tak chciał, żeby myślał. Zasłaniając mu oczy, posadził go na krześle przy jego miejscu pracy i dopiero wtedy zabrał spowrotem ręce. Rudowłosy był tym faktem nie dość, że przestraszony to jeszcze zaskoczony. Nikt nie lubi się bać, a w szczególności on. Dlatego jeszcze bardziej się zdziwił kiedy postawiono przed nim kawałek truskawkowego ciasta.
-Z jakiej to okazji?-poprawił się na krześle. Nic, co związanego z ciastem nie przychodziło mu do głowy. Miał tam kompletną pustkę. Więc tym bardziej chciał się dowiedzieć jakiż to wyjątkowy dzień jest dzisiaj.
-Nie wiesz? Specjalnie na tą okazję nauczyłem się wiązać krawat.-pokazał na przepięknie zawiązany krawat, wokół jego szyi. Niższy był ogromnie zdziwiony. Pośpiesznie wstał z krzesła i lepiej przyjrzał się krawatowi. Nareszcie Tobio sam nauczył się to robić! I to bez jego pomocy!
-Nauczyłeś się!-krzyknął podekscytowany, rzucając się czarnowłosemu na szyję. Pośpiesznie pocałował go w kąciki ust i znowu stanął na podłodze.
-Ej, to nie ja miałem dziś dostawać prezenty.
-P-prezenty?
-Dziś są twoje urodziny. Wszystkiego najlepszego.-szybko pocałował go w czubek głowy, zamykając przy okazji w szczelnym, pełnym miłości uścisku.
Hinata miał dzisiaj urodziny. Zupełnie o nich zapomniał. Nie obchodził ich właściwie od... 4 lat? W tym czasie można o tym zapomnieć. Szczególnie po jego przeżyciach. Rok po wypadku zaczął gorzej sypiać w nocy z powodów koszmarów, takich jak ten z nocy. Lekarz przepisał mu niebieskie tabletki, działające uspokajająco. Nie wiedział w czym zwyczajne tabletki mogły mu pomóc, a jednak podziałały. Z tego właśnie powodu zamiast zapisywać w kalendarzu takie ważne wydarzenia jak urodziny, zapisywał kiedy musi odbierać tabletki. Kalendarz z tego roku dalej wisi u niego w kuchni.
Powoli odsunął się od czarnowłosego. Spojrzał lekko załamanym wzrokiem na kawałek tortu, to znowu na swojego ukochanego. Wiedział, że chciał dobrze i za to właśnie mu dziękował. Jednak nie mógł się uśmiechnąć z tak głupiego powodu, jakim były jego urodziny. Już tego nie umie. Zapomniał jak to jest cieszyć się własnymi urodzinami, kiedy wokół ciebie jest... samotność. Kageyama widząc zawachanie u solenizanta złączył swoją rękę z odpowiedniczką rudowłosego.
-Znowu czymś cię uraziłem, prawda?-zapytał przejeżdżając opuszkiem kciuka po zewnętrznej stronie dłoni, którą dalej trzymał.
-Widzisz... to trochę głupia sprawa. Po tym wypadku przeżyłem mnóstwo stresu i... przestałem kompletnie obchodzić jakiekolwiek święto. Nawet urodziny.
Hinata nie kłamał. Codzienny stres w życiu i pracy bardzo źle na niego wpłynęły. Na początku było najgorzej. Nieprzespane noce, częste wizyty u lekarza i psychologa, żadkie spożywanie posiłków czy nawet pozwalanie na kradzieże od ludzi z ulicy. Nie obchodziło go nic. Tak jakby jego dusza odeszła, pozostawiając dziurę, której w żaden sposób nie można było załatać. Ale właśnie dlatego spotkał Tobio. To on zaprowadził go do lepszego stanu. To dzięki niemu jest szczęśliwy. Gdyby nie on, jego życie dalej byłoby puste i przesiąknięte szarością. Uświadamiając to sobie, spojrzał na przepiękne, granatowe tęczówki. Patrzyły one na niego z troską, miłością i czymś jeszcze, czego nie umiał nazwać.
CZYTASZ
Looking for happiness // KageHina
Fanfiction23 letni Hinata Shouyou od straty swojej rodziny zmienił się diametralnie. Przestał się uśmiechać, wszystko co robi jest dla niego bez sensu i utracił jakąkolwiek nadzieję na odzyskanie tego szczęścia. W czasach liceum Shouyou był zakochany w swoim...