LXII

340 42 43
                                    

- Mh... C-co jest?

Otworzył oczy i przetarł je palcami, ale obraz, który widział, nadal był niewyraźny. Czuł lekki dotyk na swoim policzku, toteż zamrugał parokrotnie oczami, jako że nadal cholernie senny, nie miał pojęcia, co się dzieje.

- Taehyung... - mruknął, gdy tylko dotarło do niego, że to on, po czym wyciągnął do niego ręce, zaplatając je na jego szyi i ponownie zamknął oczy.

- Hej, skarbie, wstawaj - usłyszał, na co mruknął, niezadowolony, i zabrał ręce z powrotem, przekręcając się na bok. Ktoś jednak najwyraźniej postanowił uprzykrzyć mu życie i uparcie potrząsał jego ramionami.

- Z-zostaw mnie - jęknął, wymachując na oślep rękami, by pozbyć się intruza. W odpowiedzi otrzymał jedynie nieudolnie zduszony śmiech.

- Jin, musisz wstać.

- Idź sobie - odparł, na co poczuł dziwnie przyjemny dotyk na swoich ustach. Zdziwiony, otworzył oczy, a tuż przed swoją twarzą zobaczył Tae, który w tej chwili odrobinę się od niego odsunął.

- Wiesz, zawsze marzyłem, żeby obudzić kogoś pocałunkiem - zachichotał starszy chłopak, ponownie muskając wargi Jina, a on w końcu odwzajemnił ten dotyk.

- Od dawna tu jesteś? - mruknął Jin, wreszcie z odrobiną świadomości, podnosząc się na rękach i znów przecierając oczy.

- Jakieś dwie godziny.

- Co? - jęknął młodszy. - Trzeba było od razu mnie obudzić.

- Wolałem dać ci odpocząć - odparł Tae, dotykając dłonią jego czoła. - Jak się czujesz?

- Lepiej... - mruknął Seokjin, a po chwili, nagle, przestraszony odsunął się na drugą krawędź łóżka. Taehyung spojrzał na niego pytająco. - Zarażę cię.

- Nawet jeśli to już za późno - odparł Tae z beztroskim uśmiechem, a młodszego nagle zemdliło. Zeskoczył z łóżka i popędził do łazienki, zakrywając sobie dłonią usta. Już po chwili klęczał na zimnych płytkach, pochylając się nad toaletą. Drapało go w gardle i nie mógł złapać oddechu. Opuścił deskę toalety i oparł się o nią, a zaraz potem poczuł delikatny dotyk na ramieniu. To Taehyung jak zwykle nie pozwolił mu zostać nawet na moment samemu.

- Hej, wypij to - podał mu szklankę z wodą, a Jin podniósł niechętnie głowę i wziął naczynie w dłonie. Upił łyk, krzywiąc się, gdy wyczuł dziwnie słodki smak.

- Co to?

- Elektrolity. Powinny pomóc - odparł Tae, a Seokjin skinął głową i duszkiem wypił resztę, by mieć to już z głowy. Oparł się o ścianę, głęboko oddychając.

- Gdzieś ty się tak przeziębił? - zapytał retorycznie starszy, gładząc jego ramię.

- Żebym to ja wiedział, hyung.

***

Kolejne dni wszystkie wyglądały tak samo. Taehyung najpierw szedł do szkoły, później szybko biegł do domu i na przystanek, po czym spędzał czas z Jinem, choć często po prostu siedział obok, gdy ten spał. Był już piątek, więc stwierdził, że zostanie z chłopakiem na noc. Właściwie dziwiło go to, że nie zaraził się chorobą od niego. W końcu to on zawsze był chory. Uznał to za naprawdę niecodzienne zjawisko. 

Tej nocy wymknął się z łóżka młodszego, by posiedzieć samemu na parapecie w kuchni (już od dawna czuł się tu jak u siebie) i porozmyślać, wpatrując się w migoczące gwiazdy. Bo jakby się nad tym zastanowić, to naprawdę było dziwne. A co, jeśli...

- Taehyung?

Usłyszał za sobą głos Jina, ale nie odwrócił się. Widok gwiazd przyciągał go niczym magnes, od którego nie chciał odwracać wzroku. 

- Co robisz? - zapytał młodszy, podchodząc bliżej i kładąc mu rękę na ramieniu.

- Myślę.

- O czym?

Tae wzruszył ramionami, cicho wzdychając.

- Taeś, co się dzieje? - zapytał Jin, jedną dłonią masując mu delikatnie ramię, a drugą splatając z dłonią starszego.

- Nic, ja po prostu... - mruknął chłopak, przełykając ślinę. Nagle do oczu napłynęły mu łzy. - Zastanawiam się, co by było, gdyby...

- Gdyby co? - dopytywał nachalnie Jin.

- Gdybyś... - zaczął Taehyung, ale zaraz się poprawił. - Gdybyśmy nigdy się nie rozstali...

- Miałeś na myśli "gdybym cię nie zostawił"? - domyślił się Seokjin, a Tae kiwnął nieśmiało głową.

- Nie wiem, Taehyungie... - powiedział młodszy. - Naprawdę nie wiem...

- Nieważne - chłopak machnął ręką, ale Jin w tym momencie postanowił nie odpuszczać. Po raz pierwszy od dawna Taehyung w pewien sposób przyznał się przed nim do swojego złego humoru i młodszy postanowił tego nie ignorować.

- Ważne, skarbie - szepnął, ściskając jego rękę. - Przepraszam za to, że wtedy...

- To już nie ma znaczenia.

Po policzku Tae spłynęła łza.

- Co się dzieje, Taehyungie?

Starszy spojrzał w dół i zeskoczył z parapetu, stając twarzą w twarz z Seokjinem.

- Musimy porozmawiać.

- T-teraz? - w oczach młodszego dostrzegł strach. Nie mógł jednak w tej chwili odpuścić. Kiwnął głową. - N-no dobrze...

- Usiądziemy? - zaproponował cichym głosem, a Jin nie odpowiedział, tylko pociągnął go za rękę i usiadł na kanapie, a Tae zaraz za nim. Młodszy wziął jego dłonie w swoje i spojrzał mu głęboko w oczy.

- Więc... O czym chciałeś porozmawiać? - zapytał Seokjin po dłuższej chwili ciszy.

- Chciałeś wiedzieć, o czym są moje koszmary. T-to...

- Nie musisz mi tego mówić, Taeś - przerwał mu młodszy. - Wiem, że to dla ciebie trudne.

- Nie rozumiesz. Muszę...

Nastała kolejna chwila ciszy, a wtedy Taehyung zaczął opowiadać.

- Wiesz, gdy mnie zostawiłeś, to cholernie bolało... I ja... N-nie potrafiłem sobie z tym poradzić... I-i ja wtedy...











A/N:

Przyśpieszamy akcję, bo robi się nudno.

I uwaga uwaga, ostatnia chwila na teorie!

don't leave me behind | chat | taejinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz