Ten dzień miał być tak jak każdy,ale kiedy usłyszałam rozmowę mojego nażeczonego z jakąś kobietą myślałam, że wyjdę z siebie. Chciałam go pytać o co chodzi, żeby nie w zbudzać podejrzeń. Od tej rozmowy z kobietą zachowuje się conajmniej dziwnie wobec mnie jakby coś ukrywał jaką tajemnice, której nie mogę wiedzieć. Jeśli on mnie zdradza to koniec z nami. Raz też myślałam, że mnie zdradza,później okazało się, że jednak nie. Tyle razy mu wybaczyłam a on co? Nie wiem co mam o tym wszytskim myśleć.
Siedzę sobie właśnie na kanapie i oglądam nudny serial, który teraz leci w telewizji. Nie mam co robić, bo Martinus wyszedł z domu po tej rozmowie. Powiedział mi, że wychodzi z "kolegami" i nie wie kiedy wróci. Nie ufam mu już. Straciłam do niego zaufanie. Mieliśmy planować ślub ale widzę, że z tego chyba nic nie będzie.
Dochodzi godzina 22 a ja czekam na niego kiedy wróci do domu. Wiem, że to nie jest najlepszy pomysł, ale no właśnie ale? Postanowiłam jednak na niego nie czekać tylko iść spać.
Weszłam do sypialni gdzie położyłam się na łóżku. Wcześniej biorąc prysznic. Przymknęłam oczy gdy już zasypiałam nagle usłyszałam trzask drzwi. Postanowiłam spać dalej, pewnie zaraz tu przyjdzie. Nie myliłam się kilka minut później usłyszałam otwieranie drzwi. Poczułam jak materac się ugina pod jego ciężarem. Obróciłam się do niego plecami. On przeżucił rękę przez moją talię a ja od razu ją zrzuciłam.
-Co się dzieje, kochanie? -usłyszałam jego zachrypnięty głos przy moim uchu.
Ja nic nie odpowiedziałam tylko spałam dalej. Nie chce z nim teraz o tym rozmawiać.
-Kochanie? Powiedz mi co ja takiego zrobiłem? -zapytał obracając mnie do siebie przodem.
-Na pewno chcesz wiedzieć co? Ty chyba najlepiej wiesz.-powiedziałam wstając z łóżka.
-Ale kochanie o co ci chodzi?-zapytał pociągając mnie za rękę,przez co wywróciłam się na łóżko.
-Ty wiesz,ale mi nie chcesz powiedzieć.-powiedziałam wyrywając rękę z jego uścisku,ten spojrzał na mnie nie zrozumiale.
-Przecież nic przed tobą nie ukrywam.-powiedział pewnie.
-Na pewno, jesteś tego pewien. Zastanów się dobrze zanim odpowiesz.-powiedziałam patrząc na niego oczekując odpowiedzi.
-Kayle..nic przecież przed tobą nie ukrywam..zrozum to wreszcie.-powiedział wstając z łóżka,podszedł do mnie na tyle blisko,żeby mnie przytulić,ale ja się odsunęłam.
-Nie..powiedz mi prawdę widzę,że coś przede mną ukrywasz nie mówiąc mi co.-powiedziałam cofając się do tyłu.
-Ufasz mi,kochanie?-zapytał podchodząc do mnie bliżej przez co ja się cofałam do tyłu.
Stałam cicho nic nie mówiąc,chce skończyć już tą rozmowę.Myślałam,że wszystko będzie w porządku ale jednak nie jest.Zastanawiałam się czy w ogóle do jedzie do tego ślubu.Mam tego dość myślałam,że będziemy szczęśliwy,pobierzemy się.A tu co?
-Czyli to jest twoja odpowiedź.-powiedział odsunął się ode mnie,wziął z łóżka poduszę i wyszedł z pokoju zostawiając mnie w nim samą.
To nie tak miała potoczyć się ta rozmowa.Miało to wyglądać inaczej.
Położyłam się na łóżku,przykryłam się kołdrą,schowałam twarz w poduszce.Miałam łzy w oczach gdy sobie o tym tylko pomyśłałam.Zamknęłam oczy myśląc o tym.
Następnego dnia
Wstałam rano,nie czułam się najlepiej z myślą,że się pokłóciliśmy wczoraj w nocy.Nie chciałam tego my oboje tego nie chcieliśmy.Zeszłam z łóżka,wzięłam ubrania skierowałam się z nimi do łazienki,w której przebrałam się i pomalowałam.Załatwiłam swoje potrzeby,po czym wyszłam z łazienki.
Weszłam do kuchni gdzie zastałam Martinusa robiącego śniadanie.Podeszłam do lodówki z,której wyjęłam mleko.Chciałam wziąć z półki miskę ale była strasznie wysoko i nie mogłam jej dostać.Nagle poczułam na karku czyiś oddech,zobaczyłam jak wyciąga z półki miskę i postawia ją na blat.
-Dziękuję.-mruknęłam cicho.
-Nie ma za co.-powiedział wracając do swojego jedzenia.
Czy tak ma wyglądać cały nasz dzień,że nie będziemy się do siebie odzywać.Jak tak ma być to ja chyba podziękuję.Chciałaby,żeby było zanim się pokłóciliśmy było o wiele lepiej.
Do Emily: Mogłybyśmy się spotkać, bardzo ważna sprawa.
Od Emily: Jasne,w kawiarni na rogu o 14.
Dochodziła godzina 13 trzeba było się przygotować na spotkanie. Weszłam do sypialni podeszłam do szafy, z której wyjęłam przypadkowy zestaw ubrań. Skierowałam się do łazienki, w której się przebrałam i poprawiłam makijaż. Gdy wyszłam wyglądałam mniej więcej tak:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ubrałam buty,wzięłam klucze do ręki.Skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych.
-Wychodzę!-krzyknęłam żeby wiedział,że wychodzę.
-Gdzie?-zapytał wychodząc z salonu,podszedł do mnie.
-A co cię to obchodzi?Nie wiem kiedy przyjdę.-powiedziałam obracając się i gdy chciałam już wyjść zatrzymała mnie czyjaś ręka.
-Przestań się tak zachowywać.Nie jesteśmy w przedszkolu.-powiedział,po czym puścił moją rękę i odszedł zostawiając mnie samą w korytarzu.Nie wiedziałam co w tym momencie mam zrobić,stałam tak z jakieś 3 min,po czym się opamiętałam i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.