~4~

146 11 4
                                    

Zaraz po tym jak Jimin mnie zostawił rozpłakałem się. Stałem przy tej fontannie i po prostu płakałem. Może jak bym mu powiedział o tym że prawie każdy posiłek wymiotuje to by mnie tu nie zostawił? Ale zapewne by się nad mną litował a tego nie chciałem. Ale co ja mogę poradzić na to że Pan Bang powiedział że źle wyglądam i powinienem się wziąć w garść? Najpierw nakrzyczał na to że jestem nie posłuszny, potem Yoongi mnie uderzył pokłóciłem się z bratem i to dlatego zacząłem to robić. Jeśli wszyscy są szczęśliwy dlaczego ja biedny maknae nie mogę? Dopadły mnie straszne wyrzuty sumienia więc czym prędzej popędziłem do dormu. No biegłbym szybciej gdyby moja noga która ucierpiała najbardziej w wypadku nie zaczęła mnie cholernie boleć. Dalej Jungkookie biegnij! W końcu dobiegłem na...sam środek ulicy! W jednym momencie nie słyszałem nic a zaraz potem słyszałem gwizd rozpędzonej ciężarówki. Tak mam skończyć? Nigdy nie móc wyznać swojej miłości Jiminowi, potrącony śmiertelnie przez ciężarówkę? Nie zastanawiałem się dłużej ruszyłem biegiem przed siebie. Tak udało mi się jestem na chodniku! Teraz biegnę kompletnie roztrzęsiony i wystraszony tylko do dormu. Chce już być przy kimś kto mnie przytuli. Moje widzenie było ograniczone przez łzy cisnące się do oczu. Do tego czułem się coraz słabiej. Dosięgam klamki od dormu i wchodzę. Widzę tylko zdziwionego Jina a zaraz potem jest tylko ciemność...

*Pov. Jimin*

Siedziałem z Tae wysłuchując jego monologu gdy usłyszałem jak ktoś wszedł do dormu. Jestem pewien że to ten nieodpowiedzialny królik. Zszedłem na dół zaraz doznając lekkiego szoku. Na podłodze leżał Jungkookie a Jin już miał do niego podejść ale go w tym ubiegłem szybko podnosząc to delikatne ciałko. Był taki lekki! Zaraz też sprawdziłem jego puls. Był słaby ale był!

-Jin dzwoń po karetkę szybko!-wydarłem się przytulając do siebie nieprzytomnego chłopaka.-Boże Jungkookie czemu ja cię tam zostawiłem...to wszystko moja wina...wszystko robię nie tak. Tak bardzo się o ciebie boje. Proszę cię mój mały Kookie otwórz oczka i się do mnie przytul. Błagam...

-Jimin...zaraz będzie karetka...uspokój się pojedziemy z nim do szpitala zgoda?-mówił łagodnie do mnie Jin

-Tak hyung...-dalej tuliłem do siebie Kooka

Po tym jak ja pojechałem karetką z Kookiem przedstawiając się jako jego chłopak siedzę na tym pieprzonym korytarzu dobre 15 minut! Co mu się dzieje, że dalej robią mu badania? Widocznie nie tylko jest wychudzony...Po kolejnych chyba miliardach minut czekania wyszedł lekarz.

-Panie...

-Park.-szybko mu powiedziałem nazwisko

-Dziękuje. Wiec panie Park...sprawa jest dość nie ciekawa...Pan Jeon jest strasznie wychudzony...co samo w sobie pojedynczo nie dało takiego rezultatu w postaci ponad 30 minutowej nieprzytomności...jednakże pański chłopak jest odwodniony...i chwilę przed utratą przytomności musiał przeżyć duży szok i strach widząc po parametrach...więc może pan do niego teraz wejść jest już przytomny, tylko niech pan go nie męczy bo jest w ciąż bardzo osłabiony. W przeciągu 2 dni powinien zostać wypisany. Najszybciej jutro po południu. Dobranoc panie Park.

-Dobranoc.-powiedziałem zaraz wchodząc do pomieszczenia widząc przytomnego Kooka podszedłem do niego siadając na krzesełku obok.-Mój mały Jungkookie tak bardzo cię przepraszam za zostawienie tam...-złapałem za jego rączkę ukrywając ją w swoich zaraz delikatnie całując każdy paluszek, czym wywołałem mały uśmiech tego słodkiego dzieciaka -Śpij Jungkookie zostanę tu aż zaśniesz i przyjdę jutro rano dobrze? Śpij mały.-pocałowałem go jeszcze w głowę po czym dalej do po niej gładziłem czekając aż maknae zaśnie. Jakoś po 24.30 wróciłem do dormu. Po prysznicu poszedłem spać dalej myśląc o króliczku.

~~~~~~~~

Przysiadłam się i napisałam.Wim że krótka beznadzieja ale co zrobisz jak nic nie zrobisz. Dziękuje dobranoc kropka i kreska.

Życie z dormu wzięte.|JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz