The world just disappears when you're here, it's zero gravity.

1.9K 149 49
                                    

- Cholera, przecież to nowy spray, dlaczego nie działa... - mruknął pod nosem, próbując dokończyć napis na murze. - Namjoon, skąd żeś wytrzasnął taki badziew? - popatrzył na kolegę obok, a ten jedynie pokręcił głową.

- Jaki znowu badziew? To bardzo dobra firma, może zużyłeś już cały. - prychnął, zerkając w bok i nagle uśmiechnął się chytrze. - Yoongi, myślę, że to nie jest teraz najważniejsza rzecz, o którą musisz się martwić... - ponownie zerknął na bruneta, który po jego słowach zaklął pod nosem.

- Ugh... - westchnął ciężko, widząc kto do niego podbiega. - Kim Taehyung, po co go tu znowu przyprowadziłeś? - zignorował szatyna, który właśnie stanął obok niego z uśmiechem i popatrzył na wspomnianego przez siebie osobnika.

- Nalegał, co miałem zrobić. - wzruszył ramionami, rzucając dużą czarną torbę na ziemię i wyciągnął z niej kolejne puszki sprayu, rzucając brunetowi kolor, który mu się skończył. - Trzymaj.

- Jasne... - mruknął zirytowany, łapiąc puszkę i od razu kontynuował swoje graffiti, nie zwracając uwagi na chłopaka, który wciąż stał obok niego.

- Yoongi-hyung, chciałem tylko popatrzeć jak malujecie... Też chciałbym tak umieć. - odezwał się, kładąc swoje drobne dłonie na ramieniu bruneta.

- Jimin-ah, popatrz sobie jak robi to twój brat. Jest lepszy ode mnie. - odparł beznamiętnie, przewracając oczami. Ten dzieciak zawsze niesamowicie go wkurzał. Przykleił się do niego jak rzep do psiego ogona. To nie tak, że go nie lubił, ale te jego zaloty naprawdę go irytowały. Był od niego pięć lat starszy, co oznacza, że związek z osiemnastolatkiem był mu średnio na rękę, zresztą co tu dużo mówić, brat najlepszego przyjaciela to słaby materiał na drugą połówkę. On i Taehyung znali się od gimnazjum, a Jimin był wtedy dopiero w podstawówce. Dopiero co wyszedł z pieluch, a już zebrało mu się na miłostki. Od kilku lat próbuje go poderwać, jednak on naprawdę nie był nim zainteresowany i za każdym razem próbował dać mu to do zrozumienia, ale szatyn zachowuje się jakby był ślepy i głuchy na jego odrzucenie. Również w tym momencie, jak to zwykle bywało, nie dał się tak łatwo spławić.

- Huh, Tae? Lepszy od ciebie? Opcji nie ma. Ty jesteś najlepszy, Yoongi... - wyszeptał, przysuwając się do niego bliżej, a on zacisnął wargi, próbując zachować spokój. Ciężko mu to szło, bo ten idiota Namjoon, który stał tuż obok o mało co nie płakał, chcąc powstrzymać śmiech.

- Jimin, przeszkadzasz mi. Mógłbyś puścić moją rękę? - mruknął, zerkając na niego i wytrzeszczył oczy, bo szatyn stał bliżej niż ustawa przewidywała. Patrzył prosto w oczy Jimina, który dalej głupio się szczerzył i ani myślał się odsuwać. W pewnym momencie nie wytrzymał i wyszarpnął mu się, rzucając puszkę na ziemię. - Idę się napić. - warknął, odchodząc z dłońmi w kieszeniach, a młodszy spuścił wzrok. Był zawiedziony. Yoongi tak bardzo mu się podobał, a nigdy nie obdarzył go nawet delikatnym uśmiechem. Zawsze był taki zimny i arogancki... Podczas kiedy on oddał mu całe swoje serce.

- Braciszku, kiedy wreszcie odpuścisz? - odezwał się Taehyung, łapiąc go za rękę i pociągnął w bardziej ustronne miejsce.

- Hyung, dobrze wiesz, że Yoongi to moja pierwsza poważna miłość. Dlaczego mam odpuszczać? - wymamrotał nadymając policzki i spojrzał w stronę bruneta, który popijał piwo z kilkoma innymi kolegami, którzy również zostawiali po sobie graffiti razem z nimi.

- Może dlatego, że on nic do ciebie nie czuje? Słuchaj Jimin... Min Yoongi to nie jest odpowiedni facet dla ciebie. Jest moim najlepszym przyjacielem, ale uwierz mi, że to fatalny materiał na chłopaka. Zresztą jest od ciebie dużo starszy, ma inne potrzeby...

Zero gravity ✿ YoonminWhere stories live. Discover now