Rozdział I. Ja i moja przygoda z kotem

40 4 0
                                    

Po tym jak przyszedłem na świat w dość gównianej sytuacji, nie pamiętam raczej nic do 6 roku życia. Dlaczego akurat 6 lat? Bo wtedy zrobiłem coś, co na zawsze zostanie w mojej pamięci.
Zacznę od tego że bardzo lubie wszystkie zwierzęta, optócz i tu przepraszam wszystkich miłośników kotów. Tak nienawidze kotów. Od zawsze. Także wtedy, gdy miałem 6 lat, moi rodzice przygarneli kota. Znaczy przygarneli bo wcześniej, ale pamiętam tylko, że gdy ja miałem 6 lat, on był już starym kotem. Brzydkim starym i śmierdzącym kotem, przynajmniej dla mnie. Tak jak mówiłem nie przepadam za kotami, ale według mnie dzisaj, to było za dużo. Tak więc gdy moja mama dawała kotu jeść, ja wkradałem się do łazięki i zbierałem mu jedzenie, I wyrzucałem do kosza. I tak przez około 10 dni, z tego co pamiętam. Wiec kot był już naprawdę wyczerpany. Moja mama już mi mówiła że pewnie za niedługo kot umrze. Ale ja nie chciałem czekać. Podniosłem ledwo żywego już kota, wyszedłem z nim na balkon i... Domyślacie się już? Tak, wrzuciłem bo przez balkon z drugiego piętra mojego domu. Tak wiem, byłem naprawdę złym dzieckiem. Tak że kot powiedzmy sobie, rozjebał się na podjeździe do mojego domu. Moja mama z początku tego nie zauważyła, dopiero mój tata wracając z pracy, zobaczył martwego kota przed garażem. Do dzisiaj myślą że kot po prostu wypadł przez balkon. Nie wiem czy im to kiedyś powiem, chyba że właśnie to czytają...

Milord - Czyli historia z życia wzięta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz