- Witaj Collins.- powiedziałam na wstępie.
- Witaj Black.- Przeszły nerwy? Czy dalej jakieś pretensje?- zapytał brunet.
- Nieee, nie mam już żadnych pretensji...Oprócz tego, że żyjesz. - pomyślałam.
- To cieszę się Black... Okej, ja nie mam zamiaru robić tego projektu i ty chyba też nie. Więc, teraz udajemy, że coś robimy, a później coś wymyślimy.- zaproponował.
- Dobra.
- Czekaj, czekaj,czy ty się ze mną zgadzasz? - udał, że się zastanawiał pocierając palce o brodę.- TAK TY SIĘ ZE MNĄ ZGADZASZ!!!- krzyknął odrobinkę za głośno i kilka osób spojrzało w naszą stronę. Między innymi też Kendall, która uśmiechnęła się do mnie i wystawiła kciuk w górę, ja natomiast pokazałam jej środkowy palec. Brunetka się zaśmiała. Ha ha ha, bardzo, kurwa, śmieszne.
- Tak, zgadzam się z tobą.- przyznałam.
- Ohoho, to jak nam tak dobrze idzie, to może sobie porozmawiamy...
- Jeśli musimy...
- Widzę, że wraca stara Natalie. Chyba dzień dobroci dla zwierząt się dla mnie skończył.- zaśmiałam się na jego słowa.- Idziesz na imprezę jutro wieczorem?
- Jak to, jaka impreza? Dlaczego ja o tym nie wiem? Przecież impreza beze mnie to nie impreza. Nie zaprosili mnie? Nie, to niemożliwe.- zaczęłam wyrzucać z siebie milion słów na minutę.
Brunet uśmiechnął się smutno.
- Wiesz, no gdybyś mnie nie zablokowała na facebook'u, snapchatcie, instagramie...- zaczął wyliczać na palcach.- ... to byś wiedziała. To impra u Dominic'a. Pisałem ci o tym, wczoraj, przedwczoraj, a nawet dzisiaj, bo miałem nadzieję, że mnie odblokujesz i chciałabyś się ze mną kontaktować, ale jak widzisz chyba się pomyliłem...
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zatkało mnie. Wypowiadał te ostatnie słowa z jakby niepokojem, czy on aż tak mnie nienawidzi, że myśli, iż ja zaczęłabym się z niego śmiać, bo chce ze mną normalnie porozmawiać? Ma rację, nie raz mu pokazałam jaka jestem chamska w stosunku do niego. Źle go traktowałam. Nie, ja go chujowo traktowałam. Na jego miejscu już dawno dałabym sobie w mordę. Myślałam, że nigdy nie będę miała wyrzuty sumienia z powodu Williama, jak widać myliłam się. Zaczynały mnie dręczyć wyrzuty sumienia. I zrobiłam jedyną, praktycznie nic niezmieniającą rzecz.
Odblokowano użytkownika William Collins.
Przeczytałam wszystkie jego wiadomości, nie powiem, było ich sporo. Trudno, czasu nie zmienię. Moje wewnętrzne myśli przerwał dzwonek na przerwę. Zaraz po nim szybko wybiegłam z klasy, mam dosyć tych jebanych dręczących myśli .
- Hej, wy też nie wiedziałyście o tej imprezie u Dominic'a?- zapytała Clo. Wszystkie przytaknęłyśmy głowami.
- Czyli, wiecie co to znaczy? ZAKUPY!!! Z A K U P Y !!!- wykrzyczała Amber.
- Wiesz, że jak przeliterujesz wyraz ' zakupy' to te słowo nie zmienia znaczenia. Prawda?- usłyszałyśmy głos Kendall.
- Ha ha ha. Nieśmieszne. Ale dobra laski o 18 widzimy się pod moim domem. I jedziemy twoim samochodem Natalie, bo bardzo lubię się wozić w twoim białym rumaku, skarbie.- oznajmiła Amber.
- Jak chcesz Robertson, to zaraz do galerii będziesz kopytkować na tych swoich krzywych nogach. Ale spoko będę u ciebie o 18.- powiedziałam i poszłam w stronę mojego domu.
- Ejjj, ja nie mam krzywych nóg!!!- usłyszałam jeszcze w dali stłumiony wrzask Amber.
Prychnęłam pod nosem. Zostały mi jeszcze trzy godziny i idziemy na ZAKUPY!!!
CZYTASZ
You are my happy
Novela JuvenilNie wytrzymałam i wydarłam się na tego dupka. - Nienawidzę cie! Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało! Dlaczego ty mi to robisz?! - Natalie... - Nie Natalie po prostu zniknij z mojego życia! Póki jeszcze mi go do końca nie spierdoliłeś... - Ale...