*Vasylissa*
- Usiądź - powiedział
Ja chcąc, nie chcąc wykonałam polecenie i spojrzałam mu w oczy...
- Hmmmm... zatem tak to jest patrząc w oczy samego Czarnego Pana - postrachu świata czarodziejów...
- Po co zostałam tutaj wezwana - zapytałam po chwili ciszy
- Doszły mnie słuchy, że przejrzałaś Barty'ego Crouch'a mimo działającego na nim eliksiru wielosokowego...
- To prawda, nietrudno było się tego domyślić - odpowiedziałam z wyraźną pewnością siebie
- Jesteś doprawdy inteligentną i zaskakującą czarodziejką... - mówiąc to wstał ze swojego miejsca i skierował się ku mnie, a ja sama podniosłam tyłek ze swojego siedzenia
- No niestety... Nie tylko czarodziejką - powiedziałam, a on spojrzał w moją stronę zaciekawiony
- Jak to? - spytał
Ja nic nie odpowiedziałam, tylko zamknęłam oczy i skupiłam się na moich prawdziwych, wampirzych tęczówkach, po czym otworzyłam je na powrót. Lord Voldemort przybliżył się do mnie zaskoczony i spojrzał w moje oczy mówiąc:
- Jesteś wampirem
- Jestem wampirem z królewskiego rodu. Pierwsze i jedyne dziecko Amary oraz Edwarda Cassidy, których zabiły strzygi.
- Ciekawe... Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia
- Mam dołączyć do Śmierciożerców i pomóc ci zapanowć nad światem?
- Nie sądzę, abyśmy byli na "ty" - stwierdził
- Tak samo a nie sądzę, czy dobrze zrobiliście porywając mnie
- Racja. No to jak? Zgadzasz się?
- Zgodzę się pod jednym warunkiem...
- Jakie warunki? Chcesz mi warunki stawiać?!
- Nie, to nie. Nie muszę dołączyć do ciebie
- No dobrze... - zgodził się niechętnie - Jaki to warunek?
- Nie wciągniesz w to moich pobratyńców, jasne? Mają wystarczająco dużo kłopotów ze strzygami.
- No dobrze, niech tak będzie... Ty jako jedyna możesz zwracać się do mnie po imieniu
- Którym? - spytałam głupio się uśmiechając
- Tym prawdziwym...
Po skończeniu tego monologu Tom podciągnął lewy rękaw swojej szaty i przyłożył różdżkę do Mrocznego Znaku z koroną na czaszce, widniejącym na przedramieniu. W tej chwili do sali, w której się znajdowaliśmy zaczęli deportować się Śmierciożercy z Wewnętrznego Kręgu, czyli m. in. Malfoy'owie, Rookwood, Snape, żywy już Crouch i inni, lecz ostatni wszedł znany mi wilkołak, który od razu na mnie spojrzał
- No proszę, proszę śliczna pijaweczka
- Greyback - powiedziałam patrząc na niego z kamienną miną
- Co ty tu robisz?
- No jak to co?! Od teraz będziemy kumplami po fachu - powiedziałam z cwanym uśmieszkiem, a on spojrzał na mnie ze zdezorientowaną miną i zajął swoje miejsce przy stole
- Witam was moi drodzy Śmierciożercy. Mamy dzisiaj wyjątkową okazję, a mianowicie dołączy do nas Vasylissa Cassidy, która jest nie tylko czarodziejką, ale także wampirzycą pochodzącą z królewskiej rodziny.
Tom spojrzał na mnie i kazał podciągnąć lewy rękaw, na którym znajdzie się za chwilę odznaczenie. Przyłożył do mojego przedramienia różdżkę i po krótkim czasie na kończynie pojawił się Mroczny Znak, ale on nie był zwyczajny, gdyż na czaszce widniała taka sama korona co na znaku Lorda Voldemorta. Tom spojrzał na mnie zdziwiony i rzekł:
- Jak zapewne widzicie na znaku Vasylissy pojawiła się korona identyczna do tej mojej, co oznacza, że nasze dusze są sobie przeznaczone...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!
Przepraszam was za tak długą nieobecność i brak rozdziałów, ale mam zapiernicz w szkole związany z egzaminem gimnazalnym, który jest w kwietniu i wyjątkowo natrętnym oraz wkurzającym nauczycielu matematyki, który męczy nas dosłownie wszystkim, ale postaram się coś czasem wrzucić...
SlytherinPrincess307
CZYTASZ
Dangerous Love... || Tom Marvolo Riddle
FanfictionVasylissa Cassidy to zwykła dziewczyna... To znaczy nie jest zwykła, gdyż jest czarownicą czystej krwi i pochodzi z bardzo potężnego wampirzego rodu. Co się stanie jeśli po wyrzuceniu z Durmstrangu trafi do zaklejonego szlamem Hogwartu? Autorką okł...