Rozdział 13

3.7K 256 9
                                    

Śmiech Laufeya rozniósł się po całym pałacu.
- No proszę - powiedział- Nie sądziłem, że masz, aż tak wielką moc.
- Ja też nie wiedziałem- mruknąłem dalej przyglądając się swoim dłoniom.
- I co teraz? Zabijesz mnie? Lód to mój żywioł i nie może mnie zatrzymać - to mówiąc roztrzaskał dłonią przeszkodę.
- Każdy sprzymierzeniec może zdradzić - powiedziałem - Mój brat coś o tym wie.
Przemieniłem się ponownie i w stronę króla olbrzymów popłynęła prawdziwa lodowa burza. Szarpała go mroźnym wiatrem, a on nie nadążał za roztrzaskiwaniem brył. Jego krzyk, szum wiatru oraz trzask lodu wypełnił pomieszczenie, aż w końcu urwał się i w jego miejsce nastała ogłuszająca cisza, a Laufey zmienił się w lodową rzeźbę. Poczułem się jak nowonarodzony, a moje ciało przenikała ogromna moc. Czułem, że mógłbym teraz władać całym wszechświatem i...
- Bracie? - głos Thora przywrócił mnie do rzeczywistości.
Przemieniłem się spowrotem i podszedłem do nich.
- Wszystko wporządku? - spytałem.
- Tak - odparła Sif - Dzięki tobie. To było niesamowite, ale...
- Ale?
- Ale przerażające.
Wzruszyłem ramionami i odwróciłem się. Zobaczywszy Val leżącą na ziemi i próbującą podnieść się mimo bulu, natychmiast podbiegłem i pomogłem wojowniczce wstać.
- Co on ci zrobił?
- Nic - odparła - Tylko trochę rzucał mną po sali. Ja trafiłam go mieczem w bok, ale nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Dzięki za ratunek, ale dlaczego nie wiedzieliśmy, że jesteś tym...?
- Lodowym olbrzymem?
- Tak.
- Ukrywaliśmy to przed poddanymi - odpowiedział za mnie gromowładny- Przez większość życia również nie wiedzieliśmy. Ojciec nie chciał, by mu przez to nie ufali.
- I tak nie ufają- zauważyłem.
- Mnie ciekawi inna rzecz. Czemu nie wiedziałem, że Laufey jest twoim ojcem?
- Później bracie - mruknąłem- Najpierw się stąd wydostańmy.
- Niech będzie.
- Mam nadzieję, że rozumiecie, że to ma pozostać tajemnicą - zwróciłem się do reszty, a oni skinęli głowami.
Bifrost przeniósł nas ponownie do Asgardu i wszyscy się rozeszli. Zostałem tylko ja i mój brat.
- To? - spytał.
- Odyn powiedział mi od razu, gdy to się stało. Laufey zostawił mnie na śmierć.
- Czemu nie mówiłeś?
- Ciężko się żyje ze świadomością bycia lodowym olbrzymem, a co dopiero świadomością bycia synem ich króla - mruknąłem.
- To przecież nie robi żadnej różnicy.
- Czyżby? Powiedz jakbyś na mnie patrzył gdybyś to odkrył jak byliśmy dziećmi?
Thor się skrzywił.
- Chyba nie przyjąłbym tego najlepiej- przyznał - To jednak nie zmienia faktu, że powinieneś był mi o tym powiedzieć. Nie jesteśmy już dziećmi.
- Czasem wydaje mi się, że zachowujemy się jakbyśmy jednak byli.
Blondyn wybuchł śmiechem.
- To prawda - powiedział - W dzieciństwie ojciec karmił nas historyjkami jak złe są lodowe olbrzymy, dlatego rozumiem, że nie było ci łatwo tego zaakceptować.
- Nie zrozumiałeś mnie - odparłem - Ja się z tym nie pogodziłem.
Zostawiłem brata i wróciłem do swojej komnaty. Powoli zapadał już zmierzch, więc jedyne czego pragnąłem to cisza i spokój, ale nie było mi to jednak dane. Co rusz słyszałem głośne śmiechy i śpiewy przechodzących korytarzem opitych Asów. Zakryłem głowę poduszką, ale nic to nie dało.
- Lepiej by było jakbyś po prostu do nas zszedł- powiedziała Val opierając się o framugę.
- Nie lubię uczt - odparłem.
- Zauważyłam.
- Widzę, że już ci lepiej.
- Tak, musiałam tylko odpocząć. Wiesz czego nie mogę zrozumieć?
- Czego?
- Jesteś bogiem psot, a kompletnie nie umiesz się bawić.
Przewróciłem oczami.
- Nie wiem co jest takiego zabawnego w opijaniu się do nieprzytomności.
- Jesteśmy Asami. Ciężko nas opić i dlatego każdy chce tego doświadczyć. Zabawa jest przednia, jak się ścigają.
- Zgaduję, że z każdym wygrywasz.
- Nie z każdym. Thor dotrzymuje mi kroku.
- Aż dziwne.
- Chodź do nas. Co ci szkodzi?
- Podziękuję.
Wojowniczka westchnęła przeciągle.
- Mam nadzieję, że kiedyś zmienisz zdanie - powiedziała wychodząc.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz