Szła do proboszcza z niezadowoleniem wypisanym na twarzy. Była najlepszą Egzekutorką na tym świecie, a nie dość, że nie została Lewą Ręką Inkwizytora, to jeszcze traktowano ją z góry.
Tym razem role się odwrócą, obiecała sobie. Może i był bardziej szanowany, ale to ona była wyżej w hierarchii i to proboszcz powinien przychodzić do niej. Ruszyła jeszcze szybciej. Już ona mu pokaże!
Z wściekłością uderzyła Mocą w drzwi, otwierając je z hukiem na oścież. Duchowni podskoczyli z krzykiem, odwracając się ku emanującej gniewem postaci.
Włosy koloru ciemnego blondu spływały jej kaskadami na ramiona. Połowa czoła zasłonięta była skośnie ściętą, długą grzywką. Szare oczy przeszywały biskupa na wylot gniewnym spojrzeniem. Masywny nos szpecił jej w miarę ładną twarz. Małe usta wydawały się być leciutko wygięte w podkówkę. Stała w lekkim rozkroku, przez co zdawała się być jeszcze bardziej masywna niż w rzeczywistości.
Nosiła na sobie szaty Egzekutora: białe, skórzane botki na małym słupku, okryte ochronnym płachtem skóry z klamrą na górze w tym samym kolorze. Czarne jeansy tworzyły mocny kontrast z alabastrowym t-shirtem, okrytym charakterystycznym płaszczem.
Jego przód sięgał lekko przed kostkę, tak, by skórzane paski przytwierdzone do kółek na jego dole nie kładły się po ziemi. Szedł ukośnie w górę, więc z tyłu sięgał już tylko przed kolana. Klamry były rozpięte, ukazując gładki t-shirt. Przedramiona owinięte były lekko pożółkłym, szorstkim bandażem z runą na każdej fałdzie.
-Na litość pańską! - zaklął wikary.
-Nie klnij przy Egzekutorce, bo marnie skończysz - warknęła na niego morderczym tonem.
-Alice, miejże szacunek! - proboszcz jedynie pogorszył sytuację.Drzwi zachrystii zamknęły się ze złowieszczym skrzypnięciem, po czym zamek szczęknął ciężko.
-Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie - rzekła cichym, niebezpieczym tonem. Stała w pozornie swobodnej pozie, jednak dłoń, której palce prostowały się i zginały, świadczyły o czymś zupełnie innym. Księża obserwowali, jak ścięgna wybrzuszają się pod bandażem.
Duchowni wymienili zaniepokojone spojrzenia. Wiedzieli, że rozgniewali osobę, którą dobrze jest mieć po swojej stronie.
-Alice - zaczął drugi wikary, który cieszył się jej sympatią - ale przecież nic się nie stało...
-Milcz - warknęła, paraliżując go spojrzeniem - Wyjaśnijmy sobie kilka rzeczy: z was wszystich jestem najwyższa stopniem, więc to wy winniście przyjść do mnie. Czy coś w tej hierachii sprawia wam trudność w jej zapamiętaniu?Duchowni pokręcili głowami, dyskretnie oddalając się od białej postaci.
-Doskonale. Druga: niech nikt z was nie pieprzy mi o szacunku, gdy to mnie traktujecie z góry - nikt nie ośmielił się zwrócić jej uwagi, że przeklęła na świętych ziemiach - Mam nadzieję, że to ostatni taki incydent?
Proboszcz wraz z wikarymi pokiwali gorliwie głowami. Egzekutorka otworzyła Mocą drzwi, ponownie przyjmując już całkowicie luźną pozycję. W szarych oczach nadal jednak błyskał gniew.
-A zatem co było tak ważnego, że sama Egzekutorka musiała się tu pofatygować?
Ten przytyk był całkowicie w jej stylu. Przewiercała spojrzeniem proboszcza, który kręcił się niespokojnie.
-Dziecko zaginęło... Wuja z ciocią prosili... By znaleźć - wydukał, jakby była to największa tajemnica tego świata.
-TO jest ta niecierpiąca zwłoki sprawa, której tylko ja mam podołać? - zapytała, czując jeszcze większy gniew niż wcześniej