Rozdział 13: Las i wyjście do wesołego miasteczka

4.1K 196 247
                                    

Obudziłem się i spojrzałem leniwie na zegarek, który był na szafce i wskazywał godzinę jedenastą trzydzieści. Dopiero po jedenastej mogę jeszcze się poło......co?! Tak późno?! Zerwałem się z łóżka jak poparzony i zacząłem się ubierać. Hinata jak mogłeś zaspać?! Spałem z Kageyamą czemu ten mnie nie obudził?! Wziąłem klucze, które były na komodzie w wejściu i zamknąłem pokój. Pobiegłem zobaczyć czy nie jedzą jeszcze śniadania ale nikogo nie było. Biegiem udałem się na plażę ale tam też i nikogo z naszej drużyny. Gdzie oni się wszyscy podziali? Wyciągnęłem z torby komórkę i zadzwoniłem do Kageyamy.

- Numer aktualnie jest zajęty prosimy zadzwonić później - z kim on może gadać?

Dobra został mi jeszcze numer Tsukishimy, wybrałem numer i zadzwoniłem.

- Halo?

- Tsukishima gdzie jesteście?!

- Hinata?

- Tak.

- My jesteśmy przy lesie, nie widziałeś karteczki?

- Jakiej karteczki?

- No tą, która leżała na komodzie przy wejściu.

- Nie było tam nic innego prócz kluczy.

- Dobra nie ważne po prostu przyjdź do nas.

- A właśnie z kim gada Kageyama? - musiałem się o to spytać.

- Z nikim chyba ale pośpiesz się.

- Dobra już biegnę.

Rozłączyłem się. I pobiegłem w stronę lasu, który znajdował się za latarnią morską. Zastanawia mnie czemu oni mnie nie obudzili, właśnie dlaczego? Moich urodzin jeszcze nie ma żeby robić mi niespodziankę. Zastanawiając się nad powodem pobiegłem do lasu. Po jakiś dwudziestu minutach dotarłem na miejsce.

- Już jestem! - krzyknąłem zdyszany biegiem.

- To możemy zacząć podchody - powiedział Tanaka-senpai.

Rozejrzałem i nigdzie nie widziałem trenera.

- A gdzie jest trener? - spytałem

- Musiał wrócić do domu, ponieważ coś się stało ważnego i wróci jutro z rana.- odpowiedział kapitan.

- Rozumiem.

- To znaczy, że możemy robić co chcemy! - krzyknął szczęśliwy Nishinoya-senpai.

- Dobra grajmy już w te podchody - powiedział skrzydłowy

Drużyny wybierali Nishinoya i Daichi.
Zostałem wybrany przez Nishinoyę razem z Yamaguchim, Tanaką, Azumene i Kageyamą. Mieliśmy się chować, więc weszliśmy w głąb lasu szukając jakiejś kryjówki. Po drodze zostawialiśmy zadania i strzałki. Po kilku minutach znaleźliśmy początek pola a obok dużo stogów siana, koło nich wysoki pogórek w którym było wgłębienie dość duże abyśmy mogli się w nim wszyscy schować. W oddali usłyszeliśmy odgłosy przeciwnej drużyny. Szybko zrobiliśmy trójkąt z patyków i schowaliśmy się w wgłębieniu. (jak ja grałam w podchody na obozie to z kolegami i z panem robiliśmy z patyków trójkąt co miało dać znak przeciwnej drużynie, że mogą zacząć nas szukać i mieli na to minutę. Przepraszam jak coś się nie zgadza z prawdziwymi zasadami gry w podchody)

Głosy stawały się coraz głośniejsze.

- Dobra chłopaki możemy zacząć ich szukać tylko ustawię stoper na minutę.

Wszyscy byliśmy ściśnięci w tej kryjówce. Głosy przeciwnej drużyny były coraz bliżej aż po chwili usłyszeliśmy je nad nami.

- Gdzie oni mogli się schować? Zostało niecałe dwadzieścia sekund a wszystko już sprawdziliśmy.

Sam na sam [KageHina]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz