Pocałunek noworoczny.

27 2 0
                                    

Ten dzień miał być przełomem. Ten dzień miał zakończyć jeden etap i rozpocząć inny. Ten dzień miał być końcem i początkiem. To miał być mój dzień. Tak właśnie dzisiaj jest sylwester. Nie wiem dlaczego, każdy robi z tego taką aferę. Dla mnie to tylko zwykły dzień. zmienia się tylko liczba w roku a tak wszystko leci dalej. Tyle, że jesteśmy rok starsi i rok bliżej do śmierci. Zostaje nam mniej czasu na bycie młodym i mniej dni na szaleństwo. Jak byłam dzieckiem to wszystko było takie wspaniałe, wieczorem oglądałam wieczorynkę o starym i nowym roku, oglądałam ją i wierzyłam, że tak jest naprawdę, wierzyłam że jeśli umiera ktoś stary na jego miejsce rodzi się nowy. Kochałam tą bajkę jednak już jej nie puszczają. To przykre, bo nadal mogłabym ją oglądać. A ktoś z Was może również ją pamięta? Po wieczorynce zwykle była mała imprezka z rodzicami a potem zmuszanie się do nie spania, by tylko zobaczyć niebo, pełne kolorów i świateł. Kiedyś oglądanie fajerwerków przynosiło tyle radości. Z czasem napełnia mnie tyle obaw. Zawsze boję się, że komuś stanie się krzywda.

-Powiedz, że ty też nie możesz doczekać się imprezy - zawołała wesoła Natalka gdy wróciłyśmy od fryzjera.

-Też nie mogę doczekać się imprezy - powiedziałam jak poprosiła.

-Coś mało entuzjazmu - zauważyła dziewczyna.

-Po prostu wkurza mnie to, ze miała być zwykła domówką ale Adam wymyślił bal u niego w domu i wydałam ostatni hajs na sukienkę, którą ubiorę tylko raz w życiu.

-A jaką masz sukienkę.

-Natalka..

-No co?

-Tobie to nie przeszkadza, że mimo ustaleń on zmienia coś trzy dni przed - spojrzałam na nią wkurzona.

-W sumie od dawna był taki pomysł.

-Może ja chciałam iść pod ten spodek.

-I chciałaś marznąć?

-Co roku to robimy.

-To teraz pora coś zmienić - dziewczyna najwidoczniej się wkurzyła, bo odwróciła się na pięcie i weszła do swojego pokoju po czym zamknęła drzwi z hukiem.

Super. Jeszcze tego mi brakowało by ona się obraziła. Po prostu nie lubię takiego zachowania, że każdy z nich ulega Adamowi. Adam mówi idziemy tam to wszyscy idą, Adam mówi pijemy to to wszyscy piją. Nie wiem o co chodzi i dlaczego on każdego sobie ustawia, ale wiem, że ze mną nie będzie tak łatwo. W tym momencie jestem przekonana, że między nami nic nie było i nie będzie. To nie miało by prawa wyjść. Ale nie zamierzam też siedzieć całego dnia sama w domu, więc jak już kupiłam tą sukienkę i byłam u tego fryzjera i zostało mi jakoś dwie godziny do wyjścia, postanowiłam się przygotować. Bo jak Mateusz przyjdzie, to będzie się znów wkurzał, że tyle musi na nas czekać. Bo to przecież takie nadzwyczajne, ze dziewczyny się czasem spóźniają. Kupiłam sukienkę z czarnym koronkowym gorsetem i różowym tiulowym dołem przeszytym srebrną nitką. Na głowę ubrałam diadem i srebrną biżuterię, okej ładnie wyglądam. Wybrałam czarne lakierowane szpilki, wykonałam makijaż. Oczywiście na górę włożyłam gruby sweter, kurtkę i futerko by przypadkiem nie zamarznąć. Nienawidzę mrozu. Nienawidzę ludzi.

-Wow - usłyszałam głos Mateusza, który od dziesięciu minut czekał na nas w salonie, mimo że nie rozmawiałam z Natalką mogłam domyśleć się, że nie jest jeszcze gotowa. Jeszcze nigdy nie była punktualna gdziekolwiek. 

Gdy dotarliśmy na miejsce musiałam przyznać, że Adam się postarał. Balony i cały wystrój wyglądał pięknie. 

-Kogo pocałujesz o północy - usłyszałam pytanie koło dwudziestej gdy dom zapełnił się ludźmi a muzyka odbijała się od ścian.

-Na pewno nie ciebie - szybko pożałowałam tego co powiedziałam, Adam złapał moją dłoń a następnie pociągnął w stronę korytarza, przycisnął moje ciało do ściany i złączył nasze usta w długi pocałunek. Całuje cudownie.

-Jesteś pewna, że nie ze mną? - powtórzył pytanie.

-Teraz jestem już stuprocentowo pewna - odepchnęłam go od siebie, poprawiłam sukienkę i szminkę, którą mi rozmazał. Z głową podniesioną wysoko wróciłam na imprezę. 

Jakieś pół godziny przed północą podszedł do mnie Maciek, byśmy dopełnili tradycję i poszli oglądać fajerwerki pod spodkiem. Dodał, ze ma nadzieję, że ja się zgodzę, gdyż innym się nie chce a on naprawdę chce tam iść. Okej, bo przecież każdy facet woli oglądać sztuczne ognie na mrozie bez alkoholu niż pić dalej w ciepłym mieszkaniu.

-Będzie ci zimno za chwilę - zauważył chłopak, gdy naciągałam kaptur na uszy, na szczęście włożyłam do torebki adidasy, więc za pewne wyglądałam komicznie. Rozumiecie, krótka sukienka niczym baletnicy i czarne air maxy. I oczywiście śniegu po kolana. Na miejsce dotarliśmy dziesięć minut przed odliczaniem.

-Jak tu pięknie - zauważyłam.

-I głośno - dodał Maciek.

-Sam chciałeś tu przyjść.

Chłopak nie odpowiedział tylko się uśmiechnął.

Promiennie.

Prawdziwie.

Pięknie.

Uśmiechnął.

-10! - rozległ się głos w mikrofonie.

-9! - zawołał tłum.

-8! - nakręcał ludzi prowadzący imprezy.

-7! - poczułam jak Maciek opuścił dłoń.

-6!  - splótł nasze palce.

-5! - zawołał ogrzewając moje zmarznięte palce.

-4! - ludzie zaczęli spoglądać w niebo.

-3! - i otwierać szampany.

-2! Maciek spojrzał w moje oczy.

-1!

-Szczęśliwego nowego roku! - zaczęła krzyczeć kobieta do mikrofonu, ludzie zaczęli składać sobie życzenia, szampan wylewał się z butelek a niebo rozjaśniły fontanny kolorów.

-Kocham cię - wyszeptał Maciek po czym złączył nasze usta w gorącym pocałunku.

-Ja ciebie też - odpowiedziałam.

Kocham go?

Czy to tylko kwestia chwili.

Czy powiedziałam mu to tylko by nie było mu przykro. 

A może jednak coś do niego czuje?

Całowaliśmy się przez chwilę po czym ja postanowiłam się odsunąć, by nie przegapić pokazu na niebie. Mimo swojego wieku nadal bardzo mi się to podobało i w jakimś stopniu wyglądało to magicznie. Maciek złapał mnie w pasie i oparł moje plecy o swoje. I tak o to stojąc powitaliśmy nowy rok. Oczywiście nie było nam dane cieszyć się chwilą, gdyż dwie minuty po północy nasze telefony nie przestawały dzwonić. Wpierw rodzice Maćka, gdy skończył rozmawiać to dzwonili moi, gdy tylko się rozłączyłam dzwoniła Ola a w między czasie Maciek gadał z Tomkiem, gdzieś po drodze zadzwoniła do mnie obrażona Natalka, życząc mi bym była mniej wredna i nadal ją kochała. Cokolwiek. Oczywiście na imprezę już nie wróciliśmy, bo nie było sensu i skończyliśmy jak  stare dobre małżeństwo, na kanapie z winem i polsatem.

Karuzela uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz