''Szykujcie się...''

3.9K 162 2
                                    

Jest 17;20, więc zgarniam kluczyki z blatu w kuchni i wychodzę. Po dwudziestominutowej jeździe, skierowałam się do pizzerii. No cóż, będę wcześniej. Gdy weszłam do środka, zauważyłam, że nie tylko ja postanowiłam przyjść wcześniej. Przy ośmioosobowym stoliku siedziała już Kendall, która przeglądała jakieś papiery, lecz jak mnie zobaczyła od razu je schowała. Okej. Dziwne. Ale może to tylko jakieś nieważne zapiski. Mam nadzieję.

- Hej.- podeszłam do niej i usiadłam na miejscu wolnym obok mnie.

- No siemka.- uśmiechnęła się. I tak od słowa do słowa zaczęłyśmy rozmowę. Po jakich następnych piętnastu minutach przyszła brakująca szóstka.

- O hej, mam nadzieję, że długo nie czekałyście.- stwierdziła Amber, a my zaprzeczyłyśmy głową. Wszyscy zaczęliśmy rozmawiać, aż przyszła kelnerka, aby złożyć zamówienie. Zamówiliśmy cztery pizze, czyli mieliśmy podzielić się we dwójkę.

- Coś do picia?- zapytał Toby.

- Sok pomarańczowy.- spojrzał się na mnie dziwnie.- Prowadzę.- wyjaśniłam.

- Woda wystarczy.- oznajmiła Clo, a Toby popatrzył się na nią szeroko otwartymi oczami.

- A ty, co? W ciąży jesteś?- zapytał i zaśmiał się.

- Ha ha ha.- roześmiała się z sarkazmem.- Gówno cię to interesuje, ciołku. A nawet jeśli, to chuj ci do tego Micheal.- warknęła. A on uniósł ręce w geście poddania. 

Ich jakże ciekawą kłótnię przerwała Kendall.

- A tak w ogóle... macie jakieś plany na wakacje?- spytała.

- Nie.- wszyscy odpowiedzieli w tym samym momencie.

- To super.- klasnęła w dłonie. - W takim razie szykujcie się...- popatrzyliśmy na nią z niezrozumieniem.- ... bo pojutrze lecimy do... FRANCJI!- wykrzyknęła.

Przez kilka minut nikt nic nie mówił, bo chyba każdy musiał to sobie wszystko poukładać. Kendall chce nas zabrać do Francji? Kiedy to ona wszystko zorganizowała?

- Nie, Kendall.- zaprzeczyłam.- Nie mam kasy, musicie lecieć beze mnie.

- No i chyba beze mnie też.- zabrał głos William.- Krucho z kasą.

- Ale my się chyba nie zrozumieliśmy.- powiedziała dziewczyna.- Powiedziałam ' lecimy do Francji' mając na myśli 'MY' mówiłam również o was. Już wszystko jest opłacone, więc jak chcecie zrezygnować to stracę sporo kasy. Nie interesuje mnie to. Jedziemy wszyscy, albo nikt.- zadecydowała brunetka.

- AAAAA!!!!!- pisnęła Amber.- Kocham cię!- rzuciła się jej na szyję.

- Ja też was kocham. Dziękuję, że jesteście. Bez was moje życie byłoby nudne i pewnie miałabym dobre oceny i bez problemu zdałabym do następnej klasy.- westchnęła z udawanym wzruszeniem, a my zaśmialiśmy się na jej sarkazm.

- Pff.- prychnęłam.- Trzeba było się uczyć.

- Pff.- powtórzyła po mnie.- Trzeba było mnie nie wyciągać na imprezy w środku tygodnia.- i znowu zanieśliśmy się śmiechem. Już dawno tak nie było. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio siedzieliśmy tak wszyscy razem i gadaliśmy bez kłótni i awantur. Posiedziałam jeszcze z dwie godziny i postanowiłam się zbierać. Pożegnałam się z resztą i pojechałam do domu. Muszę się spakować. Aaaaaaaaaaa!!!!!! Nie okazywałam tego, ale zajebiście się cieszę i mam nadzieję, że te wakacje zapamiętamy na długo. Tylko niepokoją mnie te dokumenty Kendall, nie były one na pewno związane z tą wycieczką. Wydaje mi się, że pisało tam... Nie, na pewno mi się pomyliło. Byłam po prostu zmęczona i nie mogłam nawet rozczytać, co tam było napisane. Ale, nieważne. Lecimy do Francji!

You are my happyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz