92 - Przestań się wygłupiać.

700 58 4
                                    

Chodzimy już po tej galerii jakieś dwie godziny. Dawid oszalał na punkcie ubranek dla dziecka i wybrał jakieś dwie siatki bodów, spodenek, czapeczek, koszuleczek.

- Może już starczy, hm? - zapytałam patrząc na niego.

- Zaraz przyjedzie Adrian z Anetą i małym. Pójdziemy na obiad a po obiedzie dalsza część zakupów. - odparł chłopak na co wywróciłam oczami.

Szczerze? Nie mam głowy do robienia zakupów, śmiania się i plotkowania ze znajomymi. Ciągle myślami jestem z Igorem. Co będzie dalej? Wyjaśni się to jakoś czy nie bardzo? Milion myśli na sekundę, to przytłaczające.

- Hej kochana. - usłyszałam, a moim oczom ukazała się Aneta.

- Hej, hej. - przywitałam się z nią, potem z Adrianem i Dorianem.

Udaliśmy się do jakiejś nie za dużej restauracji znajdującej się na ostatnim piętrze w galerii. Usiadłam obok Anety, a chłopaki naprzeciwko nas. Zamówiliśmy jedzenie po czym zaczęła się gadanina chłopaków, do której było trudno wtrąć choć jedno słowo.

- Jak się czujesz? - nagle zapytała blondynka patrząc na mnie.

- Szczerze? Jestem przytłoczona myślami. Nie wiem już czy kiedykolwiek będzie dobrze i czy kiedykolwiek powiem w końcu, że mam życie jakie sobie wymarzyłam. Że jestem spokojna o jutro. - westchnęłam pod nosem.

- Słuchaj. Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Nie możesz się załamywać, bo co Ci to da? Teraz musisz być silna nie tylko dla siebie ale dla dziecka. - spojrzała na mnie po czym dodała. - Wiem, że ostatnio urwał nam się kontakt i nie jest tak jak było przedtem, ale to nie zmienia faktu, że nadal możesz na mnie liczyć. - uśmiechnęła się w moją stronę.

- Wiem, dziękuję. Chciałabym, żeby było jak kiedyś, brakuje mi tego. - powiedziałam zgodnie z prawdą delikatnie się do niej uśmiechając.

- Dzisiaj robimy sobie babski wieczór, nie chcę słyszeć, że nie bo coś tam. - pogroziła mi palcem uśmiechając się.

Skinęłam głową na znak, że się zgadzam. Potrzebuję chwili dla siebie, odpoczynku.

Chwilę później pan kelner przyniósł nasze jedzenie. Zabraliśmy się za posiłek. Oczywiście Adrian jako wzorowy tatuś karmił małego Dorianka.

Po zjedzonym posiłku udałyśmy się we dwie do sklepu kosmetycznego po jakieś maseczki, a chłopacy poszli po jakieś dyski do laptopa.

Godzinę później wszyscy siedzieliśmy już w samochodzie, w drodze do Piastowa. Oczywiście na nasze nieszczęście był korek. Przejazd odbywał się wahadłowo, więc wiedzieliśmy co nas czeka. Przebudowy dróg, które i tak za pół roku będą już do wymiany, zawsze spoko.

W pewnym momencie usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Poszukałam go w torebce po czym odebrałam.

- Halo? - zapytałam.

Szczerze? Nie wiedziałam od kogo odebrałam, w pośpiechu nie spojrzałam na wyświetlacz.

- Jutro wracam do domu, wypuszczają mnie z aresztu. - usłyszałam zachrypnięty głos w słuchawce.

Momentalnie poczułam łzy cisnące się do moich oczu.

- Przyjechać po Ciebie? - zapytałam na co Dawid spojrzał na mnie.

- Nie, nie. Kacper mnie przywiezie do domu, Ty odpoczywaj. - usłyszałam po czym dodał. - Muszę kończyć, kocham Cię. Do jutra. - po tych słowach rozłączył się, a ja nawet nie miałam jak mu odpowiedzieć.

- Co się stało? - poczułam wzrok blondyna na sobie.

- Igora jutro wypuszczają z aresztu, dalej nic nie wiem. Kacper go przywiezie do domu. - odparłam uśmiechając się jak jakiś debil ze szczęścia.

Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz