oh, jednak nie jest tak kolorowo jak się wydawało, prawda panno Pines?
Czułam, że pewność siebie powoli ze mnie ulatuje. Przeklęty demon, gdybym tylko wpadła na to wcześniej. Dlaczego byłam taka głupia?
Patrzył na mnie z góry, może w tym wzroku było coś z litości? Czy starał się wyssać ze mnie ostatnią nadzieję, która się słabo tliła w złamanym sercu?
Czyli nie mam już nic do stracenia? Nawet jeżeli się wydostanę oraz opanuję swe ciało dla Dippera może być za późno. A jeżeli nic nie zrobię Cipher znów stanie się realnym zagrożeniem i pewnie nie pomoże mojemu bliźniakowi.
powiedziałem, że oszczędzę twego brata i tak też uczynię, zrozum maleńka... nie będziecie już dla mnie problemem, gdy dostanę ciało.
Jakoś trudno było mi w to uwierzyć, lecz nie miałam większego wyboru. I tak oddałam się już w ręce tego demona... Nie można było zrobić kroku w tył.
Zacisnęłam dłonie na fotelu, a Bill przyłożył filiżankę z herbatą do ust. Nie napił się z niej jednak, tylko patrzył na mnie swoim okropnym okiem. Spojrzałam na niego, a potem moje oczy powędrowały na opaskę, która znów spoczywała na jego oczodole. Zrobiło mi się niedobrze na samo wspomnienie koszmarów, które użyczył mi oglądać.
Moje ciało zaczęło dygotać. Skuliłam się i dałam kolana pod brodę. Demon uśmiechnął się sam do siebie, a potem upił łyk z naczynia, które przez długą chwilę dotykało jego obrzydliwych ust.
Nagle Cipher upuścił filiżankę. Oczywiście nie było słychać huku, ba, nie wiadomo czy ona kiedykolwiek upadnie na ziemię, skoro w moim umyśle fizyka nie działa.
ludzie od zawsze mnie ciekawili, mógłbym cię zostawić jako zwierzątko, bo uważam, że ludzkie szczenięta mogą służyć tylko za błazny w moim demonicznym wszechświecie.
Po tych słowach wszedł na stolik, który unosił się między nami. Zaczął się pokracznie przemieszczał na czworakach niczym jakiś pająk. Jego ciało dziwnie się poprzekręcało, a ja starałam się jak najbardziej odsunąć. Wiedziałam jednakże, że jeżeli zejdę z fotela to wpadnę w otwartą przestrzeń niczym naczynie, którym bezwstydnie Bill rzucił.
Gdy w końcu istota znalazła się przy mnie i wyrzuciła z pyska długi język, skrzywiłam swoją twarz niczym bardzo pomarszczony rodzynek. Gdy bestia rozdziawiła paszczę i wysapała w moją stronę, że smak człowieka to coś czego się nie zapomina...
- Dość!- wrzasnęłam trzęsąc się ze strachu.
W tamtym momencie zdałam sobie sprawę z mocy jaką posiadam. Cipher został pociągnięty przez coś do tyłu. Gdy otworzyłam oczy, by przekonać się gdzie zniknął... Zobaczyłam różowe wstążki, którymi był spętany. Mój umysł, a raczej ja, w końcu zdołałam się obronić.
Powoli spojrzałam na bestię, która usilnie się próbowała wydostać, a następnie wyciągnęłam rękę przed siebie. Dodałam kolejne warstwy nierozerwalnych wstążek.
Następnie przywróciłam podłoże, bym mogła zejść z przeklętego fotela.
Uśmiechnęłam się lekko, choć wciąż byłam cała rozdygotana.
Lecz Bill w końcu się przestał szarpać...
skarbie, chyba wiesz że jeżeli moje wpływy w twoim umyśle są małe, to znaczy że rytuał działa, a jeżeli chcesz walczyć... och, to przeniesiemy się na prawdziwą arenę... realną!
CZYTASZ
depravity falls.
Fanfictionco jeśli przerzucimy bliźniaki Pines do innego uniwersum? słyszeliście kiedykolwiek o depravity falls? nie? w takim razie zapraszam... postaram się otworzyć wasze cudne oczka.