♦♦♦
Rok 1633, Imperium Osmańskie
Oparła się dłońmi o marmurową balustradę i z góry obserwowała nałożnice, przebywające w haremie. Uwielbiała to uczucie władzy i wyższość nad nimi. Zwykłe i głupie niewolnice, z którymi nikt się nie liczy. Były dla niej jak głupie psy, które wykonywały każdą jej zachciankę, rozkaz.
Podniosła wyżej brodę, a na jej ustach czaił się zwycięski uśmiech. Wzrok spoczął na dziewczętach, które siedziały przy stole dla faworyt sułtana. Obserwowały sułtankę z ukrycia, jakby bały się, że źle odebrane przez nią ich spojrzenie, skutkować będzie wygnaniem, albo nawet śmiercią. Sułtan Murad nie podważał decyzji jednej ze swoich żon, odkąd dzięki niej w haremie zapanował ład i porządek. Nie ważne jakie środki stosowała, aby do tego doprowadzić.
- Destur! Ayşe sułtan ve Hanzade sułtan, hazletleri!
Na głos strażnika, który obwieścił nadejście brązowowłosej sułtanki, wszystkie nałożnice zaczęły się podnosić, jednak zatrzymała je uniesiona w górę dłoń drugiej żony sułtana, która dała im znak, że mają pozostać na swoich miejscach. Şemsperi uniosła wysoko brwi widząc tą sytuację, ale bardziej ją zaciekawiło, gdzie tak się pośpiesznie udaje.
Odwróciła się i skierowała swój dostojny krok w stronę schodów. Sunąc dłonią po barierce zeszła na dół. Jej loki podskakiwały delikatnie z każdym ruchem, a kolczyki kołysały się łagodnie.
- Gizem każ przyprowadzić mojego şehzade do komnaty, jego nauczanie na dziś się zakończyło. - Jej chłodny ton głosu sprawił, że służąca wzdrygnęła się niezauważalnie, ale natychmiast pognała spełnić rozkaz swojej pani. - Ayaz aga dowiedz się natychmiast, gdzie udała się Ayşe.
Gdy wróciła do siebie, nie musiała długo czekać, ponieważ ledwo zasiadła na ottomanie, a do środka wbiegł jej zadowolony syn. Zanim dobiegł do swojej matki, ona wystawiła swoją zgrabną dłoń w jego stronę. Książę ucałował ją, a następnie przyłożył sobie do czoła i stał wyprostowany, czekając na ruchy swojej rodzicielki.
Şemsperi uśmiechnęła się szeroko i rozłożyła ramiona, w które prędko wpadł najstarszy potomek sułtana Murada. Sułtanka wychowywała swojego syna, na tak samo dostojną osobę jaką ona jest. Powtarzała mu, że człowiek w którego żyłach płynie krew dynastii osmanów nie powinien zachowywać się jak zwykły poddany, musi zachować powagę i klasę kiedy się tego wymaga.
- Mój lwie - odezwała się kobieta i wskazała dłonią, swojemu pięcioletniemu księciu, miejsce obok niej. - Jak idzie ci nauka pisania? Po mojej ostatniej rozmowie z nauczycielem usłyszałam, że ciężko idzie ci pisanie dłuższych wyrazów. Mam nadzieję, że już się poprawiłeś.
- Tak mamo! Lala Ömer powiedział, że już niedługo... - Sulejman zatrzymał się w środku zdania widząc, że jego matka unosi swoją dłoń, przyozdobioną drogocennymi pierścieniami, w górę uciszając go tym.
CZYTASZ
» Mystery of love - Magnificent Century «
Ficción histórica»i'm falling just to rise crawling just to fly gotta die to stay alive«